Z cyklu: Zaproszenie do tańca

<<< Dane tekstu >>>
Autor Edmund Bogdanowicz
Tytuł Z cyklu: Zaproszenie do tańca
Pochodzenie Antologia współczesnych poetów polskich
Wydawca Księgarnia Maniszewskiego i Meinharta
Data wyd. 1908
Druk Aleksander Ripper
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 

Cała antologia

Indeks stron

Z CYKLU: ZAPROSZENIE DO TAŃCA

Hej, Mazury, hej że, ha!...
— Otworzyły się ściężaje,
I przed dworek modrzewiowy...
Kulig jedzie! — Kulig staje!
Brzmią okrzyki, płoną głowy...
.............
— A muzyka gra!..

Hej, Mazury, hej-że, ha!
— Otworzyły się podwoje.
Suną pary za parami.
Zuchy w zucha, cud dziewoje.

Dworek brzęczy podkówkami...
.............
— A muzyka gra!...

Jak cień znikła smutku chmura,
Dworek szczęściem drga
— Do mazura! Do mazura!...
.............
A muzyka gra!...

Oto wali huczną falą
Mazowiecki tan.

Jak się oczy wszystkim palą!
Jaki płomień bije z twarzy!
Aż dech spiera, skrami parzy.
Aż się w oczach mieni tęczą.
Od hołubców szyby brzęczą...
Taki bo to tan!
Męski, butny a ognisty,
Zawadyacki, zamaszysty,
Wychował go łan polisty.
Mazowiecki łan!

Pojrzeć, aż się oczy świecą.
Jak Mazury walą, lecą!
Czapkę który muśnie czasem,
W takt hołubca tnie obcasem
Przytupuje śmiało z góry,
Aż z podłogi lecą wióry...

Ujmie połę i mknie dalej...
Z drogi, kiedy Mazur wali!
Taki bo to tan!
Męski, butny a ognisty,
Zawadyacki, zamaszysty.
Wychował go łan polisty.
Mazowiecki łan!

Pojrzeć, aż się oczy świecą.
Jak dziewczęta płyną, lecą...
Główkę czasem przegnie która
Do chłopaka, do Mazura,
W bok się ujmie, nóżką czesze
I hołubce raźno krzesze...
Za nią kosy złote płyną...
Na kolana przed dziewczyną!
Taki bo to tan!
Miękki, słodki a ognisty.
Pełen wdzięku, potoczysty.
Wychował go łan polisty,
Mazowiecki łan!

Hej, Mazury, hej-że, ha!
— Stary dziaduś kręci wąsa.
Siwą głową w takt potrząsa,
I odmłodniał dziaduś biały,
Same nogi by hasały...
.............
— A muzyka gra!...




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Edmund Bogdanowicz.