<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Z ksiąg Ijoba Cierpliwego
Pochodzenie Poezje
Wydawca Księgarnia H. Altenberga
Data wyd. 1908
Druk Drukarnia Narodowa
Miejsce wyd. Lwów
Tłumacz Jerzy Żuławski
Źródło Skany na Commons
Inne Cała księga
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom III
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
V.
R. XIV. w. 1 — 22.

Człowiek z niewiasty zrodzon, czas nie długi
żywiąc, nędz wielą napełniony bywa.
Jako kwiat wschodzi i schnie, jak przez smugi

obłoków rzucon nikły cień — przepływa
i nie trwa dłużej, ponad chwilę jedną!
Aza się Tobie widzi rzecz godziwa,

abyś się wadził z istotą tak biedną
i sąd z nią czynił? Któż się ostać zdoła
czystym przed Twoją źrenicą wszechwiedną

z tych, co z nasienia nieczystego zgoła
poczęci? Jeden Ty jesteś na niebie!...
Krótko człek żywie pośród łez padoła,

liczba miesięcy jego jest u Ciebie:
Tyś mu granicę naznaczył od wieka,
której przestąpić nie lża na tej glebie!


Tedy maluczko odstąp od człowieka,
niechaj odpocznie, nim on dzień zadnieje,
którego oto jak najemnik czeka!

Drzewo ucięte jeszcze ma nadzieję,
że się odmieni i liść wyda młody;
chociaż się korzeń jego już starzeje

i próchno porze pień; na zapach wody
— skrzepione — bujną latorośl wypuści,
jakby je z nowa sadzono w ogrody!

Lecz tak się człowiek nie odnowi: juści
gdy zemrze, strawion i dokonan będzie!
Jakoby morze wyciekło z czeluści,

jakoby rzeka, powstrzymana w pędzie,
wyschła — tak człowiek, ległszy raz, nie wróci,
póki trwa niebo! nad grobu krawędzie

głowy nie wzniesie ani się ocuci!
Ktoby mi dał to, byś w otchłani raczył
skryć mię i schować, aż przeminie chuci

Twej zapalczywość? byś mi czas naznaczył,
gdy wspomnisz o mnie? Co mniemasz, czyż może
żyć znów, kto zmarłszy, o życiu zabaczył?


Ach! przez dni wszystkie czekam tu w pokorze,
póki się z nieszczęść mych potykam mrowiem,
abyś odmienił moją twarz, o Boże!

byś mnie zawołał, który Ci odpowiem,
i dziełu rąk Twych podał znów prawicę!
Jeślim jest grzeszny przed Tobą, — Tyś bowiem

zliczył me kroki i przejrzał na nice! —
odpuść! — Zamknąłeś me grzechy, jak w worze,
i w snop występki-ś związał... Krzesanice

potężnych turni w piarg się kruszą, — gorze!
skała swe miejsce zmienia i upada,
ląd spływa, zmyty do znaku przez morze,

głaz co najtwardszy z czasem się rozkłada —
i tak wytracasz w człeku ostatecznie
wszelką nadzieję!... Biada, biada, biada!

maluczkoś człeka utwierdził, by wiecznie
minął: wnet kruszysz go, niby dzban z gliny!
I czyli we czci chodząc, żyć bezpiecznie

będą, czy w hańbie ginąć jego syny:
on już nie pojmie! — a wszak jego ciało,
póki żyw, cierpi, i dusza — krom winy —

boleje, póki jeno tchu jej stało!




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie tłumacza: Jerzy Żuławski.