[79]V.
R. XIV. w. 1 — 22.
Człowiek z niewiasty zrodzon, czas nie długi
żywiąc, nędz wielą napełniony bywa.
Jako kwiat wschodzi i schnie, jak przez smugi
obłoków rzucon nikły cień — przepływa
i nie trwa dłużej, ponad chwilę jedną!
Aza się Tobie widzi rzecz godziwa,
abyś się wadził z istotą tak biedną
i sąd z nią czynił? Któż się ostać zdoła
czystym przed Twoją źrenicą wszechwiedną
z tych, co z nasienia nieczystego zgoła
poczęci? Jeden Ty jesteś na niebie!...
Krótko człek żywie pośród łez padoła,
liczba miesięcy jego jest u Ciebie:
Tyś mu granicę naznaczył od wieka,
której przestąpić nie lża na tej glebie!
[80]
Tedy maluczko odstąp od człowieka,
niechaj odpocznie, nim on dzień zadnieje,
którego oto jak najemnik czeka!
Drzewo ucięte jeszcze ma nadzieję,
że się odmieni i liść wyda młody;
chociaż się korzeń jego już starzeje
i próchno porze pień; na zapach wody
— skrzepione — bujną latorośl wypuści,
jakby je z nowa sadzono w ogrody!
Lecz tak się człowiek nie odnowi: juści
gdy zemrze, strawion i dokonan będzie!
Jakoby morze wyciekło z czeluści,
jakoby rzeka, powstrzymana w pędzie,
wyschła — tak człowiek, ległszy raz, nie wróci,
póki trwa niebo! nad grobu krawędzie
głowy nie wzniesie ani się ocuci!
Ktoby mi dał to, byś w otchłani raczył
skryć mię i schować, aż przeminie chuci
Twej zapalczywość? byś mi czas naznaczył,
gdy wspomnisz o mnie? Co mniemasz, czyż może
żyć znów, kto zmarłszy, o życiu zabaczył?
[81]
Ach! przez dni wszystkie czekam tu w pokorze,
póki się z nieszczęść mych potykam mrowiem,
abyś odmienił moją twarz, o Boże!
byś mnie zawołał, który Ci odpowiem,
i dziełu rąk Twych podał znów prawicę!
Jeślim jest grzeszny przed Tobą, — Tyś bowiem
zliczył me kroki i przejrzał na nice! —
odpuść! — Zamknąłeś me grzechy, jak w worze,
i w snop występki-ś związał... Krzesanice
potężnych turni w piarg się kruszą, — gorze!
skała swe miejsce zmienia i upada,
ląd spływa, zmyty do znaku przez morze,
głaz co najtwardszy z czasem się rozkłada —
i tak wytracasz w człeku ostatecznie
wszelką nadzieję!... Biada, biada, biada!
maluczkoś człeka utwierdził, by wiecznie
minął: wnet kruszysz go, niby dzban z gliny!
I czyli we czci chodząc, żyć bezpiecznie
będą, czy w hańbie ginąć jego syny:
on już nie pojmie! — a wszak jego ciało,
póki żyw, cierpi, i dusza — krom winy —
boleje, póki jeno tchu jej stało!