[151]Z LEŚNYCH ZACISZ
Tu przyszło ku mnie szczęście — ciche zapomnienie
Trosk, wizyi złowieszczych, wstrętów żywobycia...
Spłynęło ku mnie, cicho szukając ukrycia,
Gdzie by go nie płoszyło ludzkiej mowy brzmienie...
I prześniłem tu wiosny, lata i jesienie — 5
W dniach paru — wszystkie słońca!... Do takiego życia
Tęskniłem, choć bezwiednie — wiecznie, od powicia...
A mówiło mi o nim każde kwiatu tchnienie,
Szeptały o nim drzewa, gwarzył pies[z]czot liści,
Śpiewali ptacy — wszystko mi o nim mówiło... 10
Jam słuchał, czuł i pytał z drżeniem: — czy się ziści?... —
O luba! Czy się kiedy biednej duszy śniło,
Jakie mi szczęście ześle jasne Twe spojrzenie
I najwspanialszą z rozkosz da mi — zapomnienie...