[62]Z PODRÓŻY LUCYANA RYDLA NA WSCHÓD.
GRÓB AGAMEMNONA.
Niech fantastycznie lutnia nastrojona
Wtóruje pieśni tragicznej i smutnej,
Bo — Rydel wstąpił w grób Agamemnona
I pysk rozpuścił w sposób tak okrutny,
Że rozbudzone nawpół trupy z cicha
Szepcą do siebie: cóż tam znów, u licha?!
„O, cichym jestem jak wy, o Atrydzi,
— Bełkoce Rydel z zapienioną twarzą —
„Ani mnie kiedy moja małość wstydzi,
„Ani się myśli tak jak orły ważą — —
(Tu wydał cichy jęk grobowiec niemy
Jakby chciał mówić: ach, wiemy to, wiemy!)
„Z tej ziemi, którą boski Homer śpiewał,
Niechaj przeszłości szepcą do mnie głosy
Ludu, co także „pod spód nic nie wdziewał”
I także „chodził z gołą głową, bosy”;
Niech mówi do mnie duch helleńskich braci,
Co także, jak ja, nie nosili g . . .
[63]
„I gdy tak błądzę po Hellady błoniach,
Dziwne mam wizye przed duszy oczyma:
W tej chwili dają do kolacyi w Toniach,
Wszyscy zasiedli — tylko mnie tam niema...
Na stole kluski... i jajka sadzone...
A dzieci mówią „pod Twoją Obronę...”
„I wraz otrząsłem się z pogańskich baśni,
Ukląkłem cicho i złożyłem ręce —
I zaraz w sercu stało mi się jaśniej
I dziękowałem Najświętszej Panience,
Za to, że swoich łask mi wciąż użycza
I mnie wysłała tu — nie Cięglewicza...[1]