[169]Z tematów „mitologicznych“.
Raz Zeus się z góry patrzał rad,
Jak mądrych tłum kapłanów
Na stosie mu płonącym kładł
Tłuszcz wołów i baranów.
Kapłani uroczysty śpiew
Poważnym piali głosem;
Barania się dymiła krew,
Tłuszcz smażył się pod nosem...
Wkoło stał wierny, liczny lud
Czcząc Zeusa i kapłany:
Biedny, bogaty, ze swych trzód
Gnał woły i barany.
I Zeus był rad na tronie swym,
Zkąd gromy ziemią trzęsą,
I rad stan święty: Zeus miał dym,
Kapłani mieli mięso.
[170]
Lecz pewien Grek, złej matki pęd,
Bezbożne jakieś licho,
Z boku, wierzbowy gryząc pręt,
Przez zęby gwizdał cicho.
Więc arcykapłan zstąpił doń
I marszcząc brew surowo —
Kark miał, jak bawół, brzuch, jak słoń —
Rzekł, groźnie trzęsąc głową:
»Bezbożny! Coś nie przygnał nam
Jednego nawet wołu!
(Żeby choć kozę) Czemuż sam
Nie modlisz się pospołu?
Ażali nie wiesz, hardy łbie,
Że kto kapłanów nie czci
I Lądotrzęscę ma za mgłę,
Umrze, odarty ze czci?«
A ów zaś odrzekł: »Powiedz sam,
Cóż pocznę, człowiek grzeszny,
Gdy was za rzezimieszków mam,
A wasz Zeus nadto śmieszny.«