[185]ZA JEGO TRUMNĄ.
PAMIĘCI BOLESŁAWA PRUSA.
[187]
Nad całą Polskę trumna podniesiona
Szła skroś, jak morze, falujące tłumy,
Zda się milionów niosły ją ramiona
Z uczuciem żalu i królewskiej dumy,
Szła tryumfalnie z hymnem dzwonów bicia,
Naród — i trumna, jak świadectwo życia!
Chociaż to pogrzeb, ale tyle słońca
I tyle kwiatów i nadziei tyle,
Jakby ta tłumów rzesza falująca
Szła ku jutrzence, a nie ku mogile, —
To duch, co wiarę krzesał w kuźni bytu,
W serca narodu ufność tchnął z błękitu.
To był twój, Polsko, pochód narodowy,
A w tym pochodzie trumna relikwiarzem,
Jakby się wrócił jakiś psalm echowy
I grzmiał na nowo przed Pańskim ołtarzem,
Jakby wzmożony w przeżytem cierpieniu
Tą trumną Bogu skarżył się w milczeniu.
[188]
Cicho tak, cicho szłaś znajomą drogą,
W krepę żałobną osnuta Warszawo,
Co stąpniesz krokiem — dawny ślad pod nogą
Z śladów, co mają do pamięci prawo,
I wyżłobiłaś na drodze pochodu
Szlak jeszcze jeden dla serca narodu.
Nigdy on o tym nie zapomni szlaku,
Ani tej trumny, dnia, ani godziny,
A tyś nad tłumem leciał, wolny ptaku,
I biłeś w skrzydła na ziem okrainy,
I rozpinałeś swoje skrzydła dumne,
Jak biały sztandar, rzucony na trumnę.
Sztandar pokoju, miłości i czynu,
Sztandar, co z jutrem wiąże dawne lata,
A na nim świeże łzy i liść wawrzynu
I godła chwały z czterech krańców świata,
To, co nas broni przed codzienną bitwą,
To, co jest naszą mocą i modlitwą.
Pod taką szedłeś chorągwią w tej trumnie,
A gdybyś spojrzał dobremi oczyma,
Tobyś się w sobie wypromienił dumnie,
Że się tak krzepko serc wiązadło trzyma,
Że się w myśl jedną duchy zestrzeliły
Na ślub wieczysty — u twojej mogiły.
[189]
Cisi i mali, nędzni i biedacy,
Serce, co cierpi, duch, który się boi,
Jako do chleba rzucanego ptacy
Tak się garnęli do miłości twojéj;
A tyś ich wszystkich na pierś brał w ramiona
I całą Polskę przyciskał do łona.
Mądry i dobry, wielki, a jak dziecię
Tkliwości pełny i jasnej prostoty,
Jak pilny włodarz chodziłeś po świecie,
W noc najczarniejszą siew rzucając złoty,
I rozwalałeś prostymi wyrazy
Nędzy, ciemnoty, nienawiści głazy.
Duchu żywiący! na twoim pogrzebie
Skroś dzwonów bicia hejnał grzmiał pancerny,
Naród czcił ciebie, a obaczył siebie,
Iż jest, jak niegdyś, potężny i wierny —
A ty tam w górze, za gwiazd nieboskłonem,
Mocnego życia będziesz mu patronem.