ZAPÓŹNO.
WOLNY PRZEKŁAD.


Któż tam jak wicher na koniu bieży,
Z pod kopyt pioruny ciska?
W mroku i cieniach świat cały leży,
Zaledwie miesiąc zabłyska.

Na sennym stepie omdlało kwiecie,
Wiatr mrozem tchnie do okoła —
Któż tam jak burza w stepach się miecie,
I budzi kwiaty i zioła?

Czy się upiory z mogił podniosły,
Co z mroków nocy wychodzą?
I prą przez stepy jak śmierci posły,
I pieśni grozy zawodzą?

Bo aż się echo o step roztrąca,
Jak gromy albo ryk zwierza.
Kurzawa rośnie — o chmury trąca,
I aż o gwiazdy uderza.

Czy szatan błędne zatlił ogniki,
I w polu rozwiał szerokiem?
O stój szalony! po te płomyki,
Nie sięgnąć ręką — ni okiem. —

Kozak się mary nie lęka wrogiej,
Bo krzyż na piersiach mu świeci;

A pod kozakiem koń wiatronogi,
Rży, bryzga pianą — i leci!

Pospiesza kozak — a gwiazdy świecą
Rozwiane w górze szeroko.
I smętne dumki w ślad za nim lecą,
Naprzód myśl bieży i oko.

Faluje z wichrem grzywa rozwiana,
Jak orzeł w chmurach koń — pływa.
Chyżej od orła gna myśl znękana,
I żwawiej serce się zrywa.

Koń wierny w biegu wichry przerzyna,
Aż serce rośnie kozacze.
O, rwie się kozak, kędy dziewczyna,
Czeka na niego i płacze!

Spojrzał gdzie ściany chatki bieleją —
Wkrótce ich w cerkiew powiodą —
Cieszył się kozak, mamił nadzieją,
Jak rybka cieszy się wodą.

Słuchaj kozacze: ciężkie, brzemienne,
Jęki się dzwonów ozwały —
Z oczu mołojca, cięższe, kamienne,
Łzy na pierś twardą spadały —

Miesiąc z chmur czarnych pojrzał grobowo,
Coś ludzie roją się tłumno.
Dziewczęta trumnę niosą dębową —
O! — powiedz! czyjaś ty trumno? —

Za trumną matka idzie wybladła,
Zawodzi jękiem i płacze —
Na trumnę grudka ziemi upadła! —
Zapóźno! — W drogę kozacze.

Kraków, 10 Czerwca 1869 r.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Bełza.