Zaręczyny Jana Bełzkiego (Weyssenhoff, 1920)/Dnia 11-go marca
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Zaręczyny Jana Bełzkiego |
Rozdział | Dnia 11-go marca |
Pochodzenie | Nowele |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1920 |
Druk | Wł. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa; Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst Cały zbiór |
Indeks stron |
Nie widziałem jej od trzech dni, od owej nocy. I nie chcę jej widzieć, chyba na krótko, przy świadkach, dla upozorowania mego wyjazdu.
Niema już mojej Celiny. Umarło coś i runęło we mnie. Kiedy o niej myślę, przenika mnie zgroza i pogarda, — pogarda nie dla niej, ale dla siebie samego, żem mógł cześć taką i uwielbienie, i tyle piękna swojego umieścić w tej duszy przewrotnej.
Ona-ż mi to była całą słodyczą świata i najświętszą z kobiet? Kiedy przypomnę to, com do niej mówił, a bardziej jeszcze to, com o niej myślał, a ocknę się potem i srogie dzisiaj mnie zaboli, wtedy dzieją się we mnie rzeczy tak bolesne, jakby mi kto duszę obdzierał ze wszystkiego piękna.
Nieskończony żal czuję do tej kobiety, ale zranić jej nie byłbym zdolen, mścić się nad nią nie mogę. A zawiniła ciężko przede mną. Tak lekko cenić, tak sponiewierać moje uczucie, któremu odpowiedziała przecie, chociażby tylko słowem! Miłość moją, której sobie za zasługę nie poczytuję, bo jej jest natchnieniem, a moim losem, — ona przecie zrozumiała, ona ją odróżniła od ckliwych wyznań swych balowych tancerzy, od namiętnych szeptów odurzonych jej pięknością mężczyzn. Kiedy więc przyjęła mnie, czyżby nie prawdziwa wzajemność nią powodowała, ale rozumowanie, że jej nikt tak, jak ja, ani lepiej nie kocha, że więc mnie się należy pierwszeństwo między tymi, którzy jej się podobają? Może to serce mdłe rozumie miłość tylko jako zaloty, posunięte do pewnego stopnia natężenia, a małżeństwo, jako praktyczny kontrakt, uświęcający zaloty?
Nie, — to niepodobna. Przysięgła, że mnie kocha. Gdyby kłamała wówczas i jeszcze tydzień temu, to jakże jej ufać? A gdyby znów nagle przestała mnie kochać z powodu, żem obraził jej... przyjaciela, to kimże jest ten przyjaciel?