[60]
ZAWCZEŚNIE.
Poranek kwietniowy, do wiosnyśmy chętni,
A ziemia zamarzła chrupoce i tętni;
Pod murem lodowym śpi Niemna odnoga, A wzywa skowronka już praca.
Wstał, przeczuł, że zima skończyła się sroga,
Z modlitwą poranną poleciał do Boga, Z błogosławieństwem powraca.
Na szarym zagonie, nim ciepło zawionie, Skowronku, zatrzymaj swe pieśnie!
Rolnicy z pługami iść jeszcze nie mogą.
Dla kogo twój śpiewek? zachęta dla kogo? Zawcześnie, skowronku, zawcześnie!
Poeto! napróżno twój zapał cię skłania
Opiewać i wiosnę, i dzień zmartwychwstania:
Grób jeszcze Chrystusa opłakać należy I całun śniegowy nad wiosną.
Zachowaj na potem twój śpiewek tak świeży,
Aż młodsze uczucie w pierś ludu uderzy, A kwiaty na łąkach wyrosną.
Aż w skrzepłem ich łonie nim życie zawionie, Zachowaj, poeto; twe pieśnie!
Wszak pieśni tryumfu wysłuchać nie mogą.
Dla kogo twój śpiewek? zachęta dla kogo? Zawcześnie, poeto, zawcześnie!
Poeta i ptaszek, śpiewacy rozgłośni,
Zaledwie uczuli, że w piersiach się wiośni,
Probują i tężą swój zapał śpiewaczy, Choć wicher zadyma im płuca.
O! śpiewak szczęśliwy, że wiosnę obaczy,
Niepomny, że zima, że próżen słuchaczy, Nadziei i piesień nie rzuca.
— „Na sercu tak lubo! precz, zimna rachubo! „Śpiewajmy, bo przestać boleśnie,“
[61]
Czekajcie do chwili, któż maj nam umili? Zawcześnie, śpiewacy, zawcześnie!
— „Niepłonne śpiewanie, niepłonna zachęta;
„Bo głos Alleluja! zahula na święta.
„Oracze do siejby gotują swe pługi, „My drogi gotujmy za rano.
„Rozgrzejem tymczasem lodowe szarugi,
„Obudziem, ożywim i serca, i smugi, „Nam wiosnę ogłosić kazano.
„Gdy znikną już szrony, nasz zawód skończony, „Ci, co wam wróżyli przedwieśnie,
„Już sami wypoczną, ku ziemi lot skręcą,
„I wiosnę, i lato dla siebie poświęcą. „Słowiki! dokończcie ich pieśnie!“
— „Ja mała ptaszyna, mam piosnkę w mem łonie, „Śpiewam ją z rozgłośnym wyrazem;
„Modlę się do Nieba i jedno wciąż dzwonię,
„By zboże wyrosło na moim zagonie, „Gdzie domek złożyłem pod głazem.
„Modlę się rolnikom o deszczyk ciepławy:
„Ach! kiedy niegęste i kłosy, i trawy, „To orzeł me gniazdo spostrzeże!
„Rozbudzam oracza, ten idąc, przy sosze,
„Słucha mej piosenki, wie, o co ja proszę, „I swoje dołącza pacierze!“
Tak śpiewał skowronek, aż z serca, aż z głębi, I roił nadzieje szczęśliwe.
Posłyszał piosenkę słuch bystry jastrzębi, Drapieżca spadł gromem na niwę:
Krew bryzła na trawę, i piórka szarawe, I życie minęło, jak we śnie.
Już orzą sielanie, lecz głucho na łanie, Bo zginął skowronek za wcześnie!
— „Na jawie tak rzewnie, a we śnie tak błogo, „A w piersiach coś iskrzy się, budzi:
[62]
„To pieśni przeczucia, co jeszcze nie mogą
„Przyodziać się w kształty, niebieską pójść drogą „I w słowach wypłynąć do ludzi.
„Uroczo, radośnie przeczuwam przedwiośnie, „Lecz sroży się zima straszliwa;
„Choć serce coś śpiewa, wiatr tony odwiewa „I znowu je w sercu skowywa.
„Jam przecie poeta! tchnę przeciw zawiei
„I słowem ognistem lód skruszę;
„Zaśpiewam modlitwę — i wnet po kolei
„I w domku człowieka, i w polu, i w kniei „Rozwiośnię i kwiatki, i dusze.
„O! i sam odetchnę dziecinniej i słodziej, „I znowu się życiem rozżarzę,
„Zabłądzę w zarośla, popłynę na łodzi,
„Obejrzę, jak zboże, jak kwiatek mi wschodzi, „Z oraczem na polu pogwarzę.
„Tam pasterz w róg brząka, tu słyszę skowronka, „Serce się rozmarzy, roześni;
„Natura, swobodna, natchnienia mi doda „I nutę poszepnie do pieśni.“
Tak śpiewak miał wiosnę wywołać zieloną; Podsłuchał go wicher daleki:
Wymierzył pęd w głowę, marzeniem ognioną,
Szarugą i śniegiem uderzył mu w łono I zakuł je lodem na wieki.
I oto przy trumnie lud ciśnie się tłumnie. I dzwonek kołata boleśnie,
I w jamę ksiądz tłoczy śnieg z piaskiem na oczy Poety, co śpiewał zawcześnie. 1849. Załucze.
|