Zawsze prawda się wyda
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Zawsze prawda się wyda |
Pochodzenie | zbiór powiastek Niespodzianka |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1890 |
Druk | St. Niemiera |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
ZAWSZE PRAWDA SIĘ WYDA.
Przy parkanie w ogrodzie rosły śliczne morele i nawet już dojrzewać zaczynały, kiedy ojciec ciesząc się ich pięknością, przez ciekawość policzył, wiele ich być mogło. Nazajutrz przechodząc tąż samą ścieżką, spostrzegł że na jednej gałązce przerzedziły się owoce; przeliczył wszystkie morele: brakowało trzech.
Ojciec potrząsnął głową, wiedział już kogo mógł posądzać, bo nieraz synek jego Antoś zrywał owoce kryjomo. Jednak przyszedłszy do domu odmienił zdanie; Antoś siedział przy matce, a na zapytanie: którędy chodził do szkoły, ulicą czy ogrodem, odpowiedział że ulicą.
— Nie zerwałeś też czasem trzech moreli? — spytał ojciec.
— Jużem ich od dwóch dni nie widział — odrzekł śmiało chłopczyk — bo nie miałem czasu wyjść do ogrodu.
Skończyła się na tem rozmowa, obiad szedł spokojnie, a po obiedzie ponieważ było bardzo gorąco, Antoś idąc do szkoły, zdjął sukienny surducik i włożył lżejszy.
Matka wiedząc, że kieszenie studenta częstej potrzebują naprawy, zaraz po odejściu syna, wzięła surducik chcąc się przekonać, czy gdzie niema dziury, a przepatrując go bacznie, w bocznej kieszeni znalazła trzy świeżo wyjęte morelowe pestki.
Za powrotem Antosia, ojciec spytał go surowo:
— Dlaczego kłamałeś? dlaczego dopuściwszy się kłamstwa nie przyznałeś się do winy?
Chłopczyk chciał się zapierać, lecz ojciec i matka rzekli:
— Mamy świadków.
— Świadków?
— Tak, sięgnij ręką do tej kieszeni.
Antoś zapuścił rękę w surducik, i zapłoniony wydobył nieszczęsne pestki, które w zapomnieniu sam schował w kieszeń.
— Niech cię to nauczy — rzekli rodzice — nietylko przed Bogiem, lecz nawet i przed ludźmi nigdy się prawda nie ukryje, lecz prędzej czy później, zawsze się wyda. Staraj się zawsze dobrze czynić, a nigdy nie kłamać.