[106]XI.
Zbyteczne wymaganie.
„Śmieszne doprawdy są te panienki,
Co za przyjemność z lalką się bawić,
Sadzać do wózka, zszywać sukienki
I do nieżywéj morały prawić!
Rzuć gdzie do kąta tę nudną lalę
I chodź poigrać ze mną w konika.“
„Dziewczynki konik nie bawi wcale,
On tylko może zająć chłopczyka,
Ale ustąpię, bo z małym bratem
Zawsze żyć w zgodzie Mama kazała,
Tylko cię proszę, nie bij tak batem,
Gdyż to mnie boli.“ „Możebyś chciała
Jeździć bez bata, nie znać munsztuka,
Chodzić wciąż stępo? Dziwna ta Mania!
Przecież w tém cała stangreta sztuka,
Kiedy konika dobrze pogania!
[107]
Włóż mi to w usta, a teraz daléj,
Ostro z kopyta na równéj drodze;
Trzask! daléj siwku, kłusem do sali...”
„Nie chcę, nie będę — bijesz po nodze!”
„Mamo, ja pragnę poigrać z siostrą,
Ona gdzieś w kącie siadła za stołem
I nuż do lalki — przykaż jéj ostro,
Aby się ze mną bawiła społem.”
„Przypatrywałam się téj zabawie,
Więc zganić muszę mojego synka,
Albowiem w całéj obecnéj sprawie
Chłopczyk był psotnym, grzeczną dziewczynka;
Mania zrobiła z siebie ofiarę,
Tyś zwiększył jeszcze swe wymaganie,
W osamotnieniu słuszną masz karę:
Kto nadto żąda — nic nie dostanie.”