[51]ZDRADA PTASIA
Patrz (drozd śpiewa) noc sierpem srebrzystym na niebie
właśnie w gwiaździstej gąszczy ukończyła żniwa
i dzień za widnokręgiem w zorzach się kolebie.
Chodźno tu, chodźno tu, oj jakaś ty leniwa,
nawołuje dyszkantem swą samiczkę czyżyk,
już słońce wyzłociło promienne ogniwa.
I pieśń poranna lotem popłynęła chyżym
wraz z wyszeptaną świerków epistołą,
bo młódź hucznie obchodzi święto swych postrzyżyn.
Lecz wilga, której śpiewy były w oku solą
i zawsze się sprzeciwiała uparcie wszystkiemu
krzykła kpiąco sopranem: oj ale pitolą!
[52]
I wlot się posypały ciche czemuż, czemuż?
kiedy nadal z litanji kpiła nieprzytomnie,
ho, jaka kwoczka (krzykły) by zaradzić złemu.
Wtem wilga płocha żonę spostrzegła na stronie,
Chodźże więc (krzyknie z świerka) pijanaś, czy co?
Szukam po całym lesie, zadyszana gonię.
Na miłość boską, powiedz (pyta) kto to, kto?
Czy Cię może namawiał do gniazdka kopciuszek
powiedz (trzepie skrzydłami) powiedz, czy już po...?
Ku-ku! nie darmo piski doszły do mych uszek,
gdy chcąc jajka odrzucić leciałam na przełaj
(wyhukała kukułka wśród ogólnych wzruszeń).
Taksamo było ranka pewnego onegdaj,
gdy kos z pasją zaświstał, że jednak to wstyd!
i obok kuma sennie krzyknęła: Nie biegaj...
Patrzcie dorzuci inna, wychudł, nawet zbrzydł.
Wtedy dzięcioł do spokoju nawoływał młotem
i nogę pocierając kwilił: cyt, bracia, cyt!
[53]
Teraz nowenna, kłótnie zostawcie na potem,
lecz swego franta mocno niechaj każda trzyma!
(rzuciła ziemba) Cisza, ktoś słucha za płotem.
Las się znowu pogrążył w melodyjnych rymach
i uchybień w litanji nie było na jotę.
Bo czyż warto po zdradzie zapóźno się zżymać?