<<< Dane tekstu >>>
Autor Aleksander Majkowski
Tytuł Zdroje Raduni
Podtytuł Przewodnik po Szwajcaryi Kaszubskiej
Wydawca Polskie Towarzystwo Krajoznawcze
Data wyd. 1913
Druk A. Pęczalski i K. Marszałkowski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część II
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
4. Chochowatka i Tamowa.

Kto niema dużo czasu lub nie lubi chodzić pieszo, niech na tę wycieczkę najmie furmankę w Kartuzach. Cena za kurs z Chochowatki do Tamowej (3 do 4 godzin) wynosi tam i nazad 5—6 marek. Liczy się mniej więcej zawsze 1,50 mr. za godzinę. Dobry zaś piechur potrzebuje na drogę do Chochowatki 1½ godziny, stąd do Tamowej ½ godziny. Kto obu gór zwiedzić nie może, koniecznie powinien wejść przynajmniej na Tamową, górę, 223 metry unoszącą się nad poziomem morza, z której się ma niezwykły widok na wielki obszar Szwajcaryi Kaszubskiej.
Wychodzimy z Kartuz od figury św. Brunona, stojącej tam, gdzie się rozpoczyna szosa, wiodąca wedle Góry Śpiczastej do Sierakowic i Słupska. Jeszcze przed dróżką, która na prawo z szosy wiedzie do zabudowań klasztornych, zbaczamy na lewo, na drogę polną, wiodącą do Kosów. Zaraz na pierwszem drzewie przydrożnem spostrzegamy tablicę z niemieckim napisem, która opiewa: Do Ławki Assesorskiej, Jeziora Kamionka i do Zamkowiska trzymać się trzeba modrych kresek, do Chochowatki, Tamowej, Góry Jastrzębiej i Wieżycy zaś wskazują drogę żółte kreski. Trzymamy się więc żółtych kresek, któremi drzewa są znaczone na wysokości dwóch metrów w pewnych odstępach. Doszedłszy obok skromnych domków i przydrożnej Bożej męki do lasu, zbaczamy, idąc za żółtemi kreskami, na prawo. Niedługo znowu, trzymając się wciąż żółtych kresek, zbaczamy na lewo i dochodzimy do drogowskazu, od którego wiodą dwie drogi do naszego celu. Napisy niemieckie na drogowskazie opiewają, że jedna droga jest o kwadrans dłuższa od drugiej.
JEZ. KŁODNO.
Wybieramy tę, o której drogowskaz mówi: cienista i o kwadrans dłuższa droga do Chochowatki i restauracyi. (Schattiger ¼ Stunde weiterer Weg nach der Goullonshöhe und dem Restaurant). Droga ta prowadzi przez las, który nas chroni od żaru słonecznego. Po drodze napotykamy znowu drogowskaz z napisem „Goullonshöhe“, co znaczy Chochowatka. Tam zbaczamy na lewo w las i cienistą leśną drogą dochodzimy wprost do szczytu góry. Tu z wyżyn Chochowatki, obrosłej krzewami i młodemi drzewami, wśród których starannie utrzymana ścieżka wiedzie na dół, przedstawia się naszym oczom jedna część tej pysznej panoramy, którą dopiero na Tamowej w całej pełni ujrzymy. U stóp naszych tuli się do wzgórza kilka szarych strzech, a w dali błyszczą wody jezior Rekowa i Białego. Bliższe, to Rekowo, dalsze — Białe.

JEZ. BIAŁE KOŁO CHMIELNA.
Dobrze utrzymane schody wiodą w dół ku brzegom jeziora Rekowa i do drogi, gdzie zwracamy się na lewo, przechodzimy drogę do Kartuz, krzyżującą się z naszą drogą, i dochodzimy do osady gbura i karczmarza p. Beli. Tam wskażą nam w potrzebie drogę aż do kamienia, oznaczonego liczbą 211. Stąd już niedaleko do drogi, która prowadzi od Chmielna do Kartuz. Doszedłszy do tej drogi, idziemy nią na lewo i pierwszą drogą, która od niej odchodzi na prawo, schodzimy z niej, aby niebawem stanąć u stóp góry Tamowej. — Istnieje także prostsza droga, od kamienia z liczbą 211 drogą Chmielnieńsko-kartuską wprost pod górę. Ale pierwsza jest piękniejsza.
Na szczycie Tamowej znajduje się rodzaj schroniska, zbudowanego ze słupów i desek, gdzie można odpocząć, używając cudnego widoku. U stóp swoich widzimy jeziora Klodno, Rekowo i Białe, leżące w półmilowej dolinie, obramowanej z tej i tamtej strony wzgórzami. Na wprost zamyka krajobraz wdzięczny widok wsi Chmielna, którego czworokańczasta, odmienna od zwyczajnego na Kaszubach typu wieża wysoko sterczy nad śpiczastymi dachami rozrzuconej po pagórkach wsi. Na północno-wschodnim krańcu widnokręgu widać domki Garczu i Łapalic. Widzimy doskonale drogę do Chmielna, która się wije wązkim przesmykiem pomiędzy jeziorami Białem i Kłodnem.
Na przesmyku pomiędzy Białem i Kłodnem podług podania stał dawniej zamek. Stąd miejsce to u ludu po dziś dzień nosi nazwę zamkowiska (po kaszubsku: zomkowiszcze). Zamek ten miała wybudować jedna z księżniczek pomorskich, Dąbrowa, tak samo, jak pierwotny kościół w Chmielnie, do którego zwykła była przejeżdżać łódką przez jezioro Białe na nabożeństwo. W tym kościele pierwotnym kazała była zawiesić trzy dzwony. Ojciec jej atoli, który jeszcze był bałwochwalcą, nakazał był jej bogom swoim wystawić chram. Kiedy więc odwiedzając córkę widział, że zbudowała kościół chrześcijański, rozgniewawszy się, kazał księżniczkę przybić do drzwi kościelnych i wrzucić do jeziora Białego. Ale za tonącą księżniczką zeszły wszystkie trzy dzwony z wieży i podążyły za swą panią w głąb jeziora, gdzie spoczywają do dziś dnia. Czasem nocą słyszeć się daje ich głos. Co siedem lat zaś dzwony w pierwsze święto Wielkiejnocy wychodzą wczesnym rankiem na brzeg. Dziewczyna wiejska, która pewnego takiego ranka przed wschodem słońca poszła do jeziora po wodę, ujrzała owe trzy dzwony stojące na brzegu. Uchwyciwszy więc najmniejszą sygnaturkę, chciała ją zanieść do domu, gdyż dwa większe wydawały się jej zbyt ciężkie. Ale dzwon wyrwał się z jej rąk, a zarazem odezwał się największy: nie uchodzi, aby ojciec szedł za synem; gdybyś była mnie pochwyciła, wszystkiebyśmy były poszły za tobą. Poczem dzwony zginęły w falach. j
Jeziora głównego Raduńskiego nie widać z Tamowej, gdyż zasłaniają je wysokie wzgórza. Wypływ jednakowoż Raduni z jeziora Raduńskiego do Kłodna znajduje się przy Chmielonku, na krańcu południowo-zachodnim Kłodna; miejsce to dojrzeć można przy czystem powietrzu. Tam też znajdowała się już za czasów książąt kaszubskich tama i młyn, zapisane przez Świętopełka II zakonowi cystersów w Oliwie.

WIDOK Z TAMOWEJ.
Ciężko się rozstać z tym widokiem na górze Tamowej, a niejeden powołany i niepowołany pod wpływem wrażenia został tu fabrykantem wierszy, o czem świadczy książka pamiątkowa, znajdująca się u właściciela schroniska. Znajdujemy tam dużo nazwisk z całych Niemiec, z dalszej Europy, a nawet z za morza, tylko nazwisk polskich — tak mało.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Aleksander Majkowski.