Zielona mumia/Epilog
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Zielona mumia |
Wydawca | Lwów: Księgarnia Kolejowa H. Altenberga; Nowy Jork: The Polish Book Importing Co. |
Data wyd. | ok. 1908 |
Druk | Kraków: W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Lwów, Nowy Jork |
Tłumacz | Anonimowy |
Tytuł orygin. | The Green Mummy |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały zbiór |
Indeks stron |
Kakatoes został oddany pod sąd, a proces jego wyświetlił niektóre ciemne jeszcze punkta historyi zielonej mumii. Okazało się, że po morderstwie dokonanem na pani Jascher, dziki karzeł przekonawszy się, że nie jest już w jego mocy zniszczyć piśmienne jej zeznania, uprzedził swego pana o tem co zaszło, i nakłonił go do ukrycia się w zielonym sarkofagu, skąd usunięto mumię, ukrywając ją w muzeum profesora.
Bradock z pomocą wiernego Kakatoesa, przeniósł do przystani zieloną skrzynię i ukrywał się wraz z nią w nadbrzeżnej grocie przez całą noc i dzień po morderstwie. Przez ten czas Kanak układał się z Hervey’em, który za wynagrodzeniem tysiąca funtów zgodził się przyjąć zbiegów na swój pokład. Rzecz cała udałaby się zapewne, gdyby nie przypadkowa interwencya inspektora Date, który święcił w tej sprawie pierwszy swój tryumf.
Kakatoes uznany został jednogłośnie winnym podwójnego morderstwa spełnionego z rozmysłem. Skazano go na powieszenie, a wyrok został wykonany. W sześć miesięcy potem Don Pedro odpływał do Limy, uwożąc z sobą zielony sarkofag zawierający szczątki Inki Kaksasa.
Na wiosnę tegoż roku, Frank Random i jego żona spotkali się w San Remo z panem i panią Hope. Łucya została żoną Archibalda i spędziła z nim miodowe miesiące na południu. — Donna Inez wypiękniała jeszcze, a posągowa jej twarz nabrała więcej ciepła i życia. Obie młode kobiety zaprzyjaźniły się serdecznie, a gdy państwo Random odjeżdżać mieli własnym jachtem do Ameryki południowej, zapraszali usilnie państwa Hope, by zechcieli towarzyszyć im w tej podróży. Młodzi małżonkowie uchylili się jednak od zaproszenia.
— Wolimy zostać w San Remo — mówiła Łucya, rumieniąc się lekko — nie bierz mi tego za złe droga Inez, ale nie mogłabym w żaden sposób przebywać choćby na krótko w Peru. Sama nazwa tego kraju, przywodzi mi na pamięć okropne wspomnienia zielonej mumii.
— Mumia już nie znajduje się w Limie — odparła Inez. — Ojciec mój kazał ją złożyć w starożytnym grobowcu, gdzie leżała przed laty, pogrzebana tam przez wiernych poddanych Inki Kaksasa.
— Jedziemy z żoną — dodał Random — do czarodziejskiego miasta w uroczej dolinie Andów, gdzie rządzi dziś jeszcze Don Pedro, jako ostatni potomek Inków.
— Jeżeli odmawiacie nam dziś — rzekła ujmująco lady Random — to za to zechciejcie odwiedzić nas w Oksfordshire, gdy powrócimy z mężem do Anglii.
— Tak, tak — wtórował jej Frank — żona moja będzie już wtedy dzielną angielską wieśniaczką — a ja uczciwym rolnikiem.
— A twój pułk? — pytał zdziwiony Hope.
— Mąż mój podał się do dymisyi na moją prośbę, służba wojskowa trzymała go za często zdala odemnie.
Nazajutrz państwo Hope odprowadzili na statek lorda i lady Random, a pożegnawszy ich, gonili długo wzrokiem wykwintny parowiec uwożący młodą parę.
— Czy nie żałujesz droga, żeś się wyrzekła tej podróży? — pytał Archibald Lucy.
— Nie żałuję nigdy niczego, gdy jestem przy tobie — odparła młoda kobieta.
— Cóż to będzie dopiero, gdy zostanę prezesem Akademii Sztuk Pięknych w Londynie, a ciebie tytułować zaczną lady Hope.
— Nie pragnę żadnych tytułów, a całe życie nienawidzieć będę zielonego koloru — rzekła żywo Łucya, w której niewiadomo dlaczego, pojęcie akademii skojarzyło się ze wspomnieniem zielonej mumii.
— A to szkoda — odparł ze śmiechem Archibald. — Zielony kolor jest przecie barwą wiosny. Nie lękaj się zresztą najdroższa. Za dwa, trzy lata pamięć o strasznych wypadkach, na które patrzyłaś, zatrze się i rozwieje, a miejmy nadzieję, że wraz z odjazdem zielonej mumii, znikły z naszego życia wszelkie obawy i troski.
— Dałby to Bóg — rzekła młoda kobieta, wsuwając rękę pod ramię męża i zstępując zwolna z nim po stromem wybrzeżu.