Znajome oczu mych i rąk
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Znajome oczu mych i rąk |
Pochodzenie | Pod lazurową strzechą |
Wydawca | Instytut Wydawniczy „Bibljoteka Polska“ |
Data wyd. | 1922 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Znajome oczu mych i rąk,
dalekie me znajome,
niepamięć lgnącą wkoło was
odwijam, jakby słomę
z wysmukłych krzewów białych róż
i krwawych róż na wiosnę...
I słowa moje smutne są,
tęskniące i miłosne.
Znajome oczu mych i ust,
złocisto-srebrne widma...
znów widzę was, lecz serce dziś
przedziwny jakiś wstyd ma,
choć nie jesteście wcale już
o kwiat swych ciał zazdrosne,
jak niegdyś, kiedym zmyślał wam
przysięgi swe miłosne.
Przylećcie wszystkie do mnie wraz
i weźcie się za ręce
i, krążąc wkoło, mówcie mi:
czem dusze są dziewczęce,
że rozkwitają we mnie wciąż,
choć w ziemię, jak głaz rosnę?
Znajome ust mych, niegdyś tak
o usta swe zazdrosne!...
Mijając, niknąc, mówcie mi
o niepowrotnem pięknie
szczęścia, co jak wiśniowy pąk
powtórnie nie rozpęknie.
I bądźcie, niby dłonie sióstr,
dla oczu mych litosne,
bo słowa moje — czyste są,
jak śnieg, choć są miłosne.
I darujecie wszystko to,
co jest w krysztale rysą,
bo pocałunki każdych ust,
— choć miłość rodzą — z krwi są...
I darujecie wszystek grzech,
żegnając, jako brata,
bo chcę się ocknąć z mego snu
i już nie poznać świata.