Śmierć. Studyum/22 kwietnia
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Śmierć |
Podtytuł | Studyum |
Pochodzenie | Pisma Ignacego Dąbrowskiego, tom I |
Wydawca | Jan Fiszer |
Data wyd. | 1900 |
Druk | Warszawska Drukarnia i Litografja |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Teraz już mogę spokojnie umierać: to on, to kapłan mi to powiedział... Jestem spokojny, nawet szczęśliwy może... O! to jego dzieło! Nie pojednał mię z Bogiem, bo nawet nie próbował tego: pojednał mię tylko z sobą samym i dał rozgrzeszenie świata... Zakończyłem już wszystkie rachunki...
A tak go się bałem!...
„Mój synu!“ — powiedział. Dlaczego nikt tak do mnie nie mówi? Ja go w ręce całowałem, na piersi mu padłem...
„Mój synu!“
Tak powiedział: „Mój synu!“ A ja płakać zacząłem, i strasznie, strasznie płakałem...
A potem mówiłem wszystko... Skarżyłem się na życie moje całe, — na nędzę, jaką cierpiałem, — na głód co mi dokuczał nieraz, — na siebie, żem życie zmarnował... A on mię w głowę całował i mówił, że mi wszystko wybaczonem będzie, bom się tutaj namęczył... Sam mu wyznałem moją niewiarę. On mi Chrystusa wskazał na krzyżu i pytał, czy go kocham w tej chwili.
— Tak — odpowiedziałem, — bo cierpiał tyle.
„Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy cierpicie i pod jarzmem upadacie, a ja was ożywię.“
— Ulgi! — zawołałem; a on mi krzyż do ust przyłożył. Całowałem chciwie, wpijając się wargami w umęczone ciało...
I tak długo, długo byliśmy razem. Potem weszli wszyscy, a ja przyjmowałem ostatnie namaszczenie. Klękli na środku pokoju, wpatrując się we mnie. Uśmiechałem się do nich, ale nic nie mówiłem. Leżałem odrętwiały, upojony jakąś dziwną błogością. Nie myślałem o niczem.
Raz tylko jeden przemknęła mi przez głowę, jak błyskawica, myśl buntu.
Kiedy mi namaszczał nogi, chciałem się zerwać i krzyknąć: „To świętokradztwo! nie wierzę!“
Ale on wiedział o tem... i myśl moja stopniała...
I nawet kiedy Amelkę wynosili zemdlałą, — choć wiedziałem o tem, — nie mogłem dać znaku życia.
Teraz mnóstwo myśli i pytań ciśnie mi się do głowy, ale już nie pracuję nad niemi. Coś zamarło we mnie. Ale tak lepiej... o... stokroć mi lepiej...