Śnieg (Słoński)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Śnieg |
Pochodzenie | Wiśniowy sad cykl Niezżęty kłos |
Wydawca | Towarzystwo Wydawnicze „Nowina” |
Data wyd. | 1918 |
Druk | Piotr Laskauer |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały cykl Cały zbiór |
Indeks stron |
Lampa... abażur z obwódką...
czerwonej serwety brzeg...
Za oknem cicho, cichutko
na dachach ściele się śnieg.
Po fałdach białej firanki
cień długi na dywan zbiegł...
Daleko gdzieś dzwonią sanki
i skrzypi pod nogą śnieg.
Dokoła półmrok różowy
i cisza, i śniegu skrzyp...
Srebrzysta jasność ponowy
z zamarzłych sączy się szyb.
Umilkły dźwięki pianina,
zagasły w śniegach, jak skra...
Coś jeszcze duszę zaklina,
coś woła i gra... i gra...
Znieruchomiały twe ręce,
twe ręce białe, jak śnieg, —
drży jeszcze haft na sukience,
jedwabny mieni się ścieg.
Sen trwał tak krótko, tak krótko —
i smutek na sercu legł...
Za oknem cicho, cichutko
na dachach ściele się śnieg.
Płakały ręce kochane
i biły w serce, jak w dzwon,
melodye jakieś nieznane
śpiewały miłość i zgon.
Porwałem ciebie i niosę
w ten czysty, srebrzysty śnieg,
przez jakieś pola bezgłose,
przez siedem borów i rzek.
Porwałem ciebie, jak z bajki,
z za siedmiu borów i rzek.
Zagrały nam wichry-grajki,
zaskrzypiał pod nogą śnieg.
I poszedł gdzieś w białe światy
płacz wichru i śniegu skrzyp,
zakwitły mrozy, jak kwiaty,
jak kwiaty z zamarzłych szyb.
Przyśniły mi się o świcie
gdzieś w śniegach na szczytach gór
białe lodowce w błękicie,
srebrne pałace śród chmur.
Zjawiłaś mi się w jutrzence —
i taką chciałem cię brać,
lecz nagle twe białe ręce,
twe ręce przestały grać.
Sen trwał tak krótko, tak krótko —
i smutek na sercu legł...
Za oknem cicho, cichutko
na dachach ściele się śnieg...
Siedzimy smutni oboje,
wpatrzeni w serwety brzeg...
Ostatnie miłości moje
zasypał ten biały śnieg.
Za oknem biała ponowa,
w białości gubi się wzrok.
Odchodzę cichy bez słowa
i wsiąkam w ten biały mrok.