Śpiewnik kościelny/Boga w świętych wychwalajmy

<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Boga w świętych wychwalajmy
Pochodzenie Śpiewnik kościelny
Redaktor Michał Marcin Mioduszewski
Data wyd. 1838
Druk Stanisław Gieszkowski
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 

Cały tekst

Indeks stron

PIEŚŃ IV.
o Ś. Stanisławie Biskupie i Męczenniku.



\relative c' {
   \clef tenor

   \autoBeamOff

   \stemUp g4 \stemDown c c d | e d d c \bar ":|:" e e e e | \break
   d e f d | c e e e | d d c c \bar ":|"
}
\addlyrics { \small {
Bo -- ga w_świę -- tych wy -- chwa -- laj -- my,
W_po -- śród któ -- rych po -- wstał z_pol -- ski,
Sta -- ni -- sław Bi -- skup Kra -- ko -- wski.
} }
\addlyrics { \small {
O -- broń -- ców swych wy -- sła -- wiaj -- my:
} }

Boga w świętych wychwalajmy,
Obrońców swych wysławiajmy:
W pośród których powstał z Polski,
Stanisław Biskup Krakowski.

Przez trzydzieści lat niepłodna,
Żona Wielisława Bogna,
Ta go z nieba uprosiła,
Bogu sługą poślubiła.

Dziecię od pierwszej młodości,
Pałało w Bożej miłości,
Do czego wiedli rodzice,
Pełniąc ślub swej obietnice.

W Gnieznie wprzód, w Paryżu potym,
Słynął swym dowcipem złotym,
Ale Pan Bóg świece onej,
Nie chciał tam mieć zapalonej.

W Krakowie między kapłany,
Na kanoniją wezwany,
Każąc gorącemi słowy,
Przykład z siebie dawał zdrowy.

Po Lambercie człowiek święty,
Gwałtem na Biskupstwo wzięty,
Trzody swej Pasterz pilnował,
Cnoty szczepił, nierząd psował.

Wtenczas był królem Bolesław,
Poddanym z występków niesław,
Biskup nie cierpiąc mu tego,
Zapadł w niełaskę u niego.

Ztąd potwarcom Stanisława
Kazawszy pozwać do prawa,
Czyni trudność Biskupowi,
O wieś kupną kościołowi.

Chcą Piotrowina koniecznie,
Co przodek ich przedał wiecznie,
Lecz pieniądze odebrawszy,
Umarł niezakwitowawszy.

Biskup święty spotwarzony,
Nie mając z żywych obrony,
Na umarłe się odzywa,
A tymczasem Boga wzywa.

Gdy przyszedł czas, u kościoła
Na trupa w grobie zawoła:
W Imię Boga Piotrze wstawaj,
Wieś zapłaconą zeznawaj.

Powstał prawdę zdać umarły,
Usta się wszystkim zawarły,
Król i z radą w strachu byli,
Wieś na kościół przysądzili.

Nierychło potem z Kijowa,
Król się wrócił do Krakowa,
Wylał się na wszeteczności,
I które strach wspomnieć złości.

Biskup widząc Pana złego,
W grzechach nieposkromionego,
Gdy nie miał inszego środka,
Wyklął go z wiernych pośrodka.

Sam Mszą świętą odprawuje,
A szatan też nie próżnuje,
Lecz wnet tyranowej radzi,
Na Skałkę bieżeć czeladzi.

Tam zajuszeni gdy wbiegli,
Jakby porąbani legli,
Bo moc Króla najwyższego,
Broniła krwi niewinnego.

Przecież gdy mu czas przychodził,
Zbroił zły Pan na co godził,
Zabity ojciec od syna,
Upadł Abel od Kaima.

Nad ciałem się napastwili,
Rozsiekane rozrzucili,
Lecz Pan Bóg straż nad członkami,
Zdarzył czterema orłami.

Kanonicy śmiałość wzięli,
Pogrzeb z żalem czynić jęli,
A gdy członki znoszą pilnie,
Same się zrosły usilnie.

Palca tylko nie dostało,
Lecz i ten się wrócił cało,
Bo światłością pokazana,
Dała go ryba spłatana.

A wtem dla błędu pańskiego,
Z woli Grzegorza siódmego,
W Polszcze próżne Bożej chwały,
Trzy lata kościoły słały.

Tyran widząc uszedl z Polski,
Przez niechęć swych i gniew Boski,
A Bóg codalej wiernemu,
Błogosławił słudze swemu.

Przezeń dobrodziejstwa wielkie,
Brały z nieba kraje wszelkie,
Czego i dziś doznawają,
Gdy go w potrzebach wzywają.

Święty Boży służebniku,
Cudotwórco, męczenniku,
Bądź swym rodakom patronem,
We wszystkich potrzebach, amen.


Znak domeny publicznej
Tekst lub tłumaczenie polskie jest własnością publiczną (public domain), ponieważ prawa autorskie do niego wygasły (expired copyright).