Śpiewnik kościelny/Przezacna perło w niebieskiej koronie

<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Przezacna perło w niebieskiej koronie
Pochodzenie Śpiewnik kościelny
Redaktor Michał Marcin Mioduszewski
Data wyd. 1838
Druk Stanisław Gieszkowski
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 

Cały tekst

Indeks stron

PIEŚŃ XVI.
O Świętym Janie Kantym.
Z łacińskiego: Inclytum — Melodya jak wyżej


Przezacna perło w niebieskiej koronie,
Błogosławiony nasz Kanty Patronie,
Między drugiemi sławny Patronami,
Módl się za nami.
Jako w swym słońce świetne jest obrocie,
Tak ty jaśniejesz kosztowny klejnocie:
I jako xiężyc błyska między swemi,
Światły mniejszemi.
Nie tajne światu od pierwszej młodości
Twe jasne cnoty, a przy niewinności,
W Bogu swym serce z myślą utopione,
I zanurzone.
Mitry doktorskie i laury uczone,
Od czystych skroni twoich poświęcone,
Tobą się szczycą, tobie to przyznają,
Że dotąd trwają.
Trzykroć laurowym wieńcem ozdobiony,
Jeszcze w śmiertelnem ciele położony;
Nicśmiertelności do której zmierzałeś,
Zadatek miałeś.
Ciebie na przykład uczonym wydała
Ręka niebieska, gdy odmalowała
Najpierwszy w tobie wzór doskonałego,
Życia naszego.
Ciało w surowej trzymałeś ostrości,
Wszystek na sercu gorzałeś z miłości:
Miałeś to sobie, dać pokarm i szaty,
Za zysk bogaty.

Cudzać tak serce nagość przerażała,
Że cię z szat twoich jawnie obnażała:
Szatą okryłeś żebraka w potrzebie,
A Bóg zaś ciebie.
Przeczysta Panna twej świątobliwości,
Dała świadectwo, gdy dla twej czystości,
Wieńcem zielonym skronie twe okryła,
Przyozdobiła.
Miłość gwałtownym pędem ognia swego,
Dodałać skrzydeł, do grobu Pańskiego:
Do zbawiennego zdroju w cudze strony,
Biegłeś spragniony.
Słodki trud wszelki, słodkać praca była,
Która cię z Bogiem twym ściśle łączyła:
A co świat słodzi miałeś w pogardzeniu,
I w obrzydzeniu.
Nocy strawione na bogomyślności,
Nie były żądzom twoim do sytości;
Tak hojnie łaski, gdyć się uchylało
Niebo, dawało.
A ztąd głęboką pokorą, samego
Siebie wzgardziwszy, świata wyniosłego
Zdeptałeś dumę,. mając pod nogami
Śmierć z chorobami.
Słońce mistyczne gdy w jasłeczkach wschodzi,
Gwiazdo Sarmacka twe światło zachodzi:
Zwabił w pieluszkach Jezus kochanego,
Jana swojego.
Tak ostry żywot w rozkoszny zmieniłeś,
A nas tęskliwych synów zostawiłeś,
Drogi depozyt dając nam w złożenie,
Na utulenie.

Którego wonność już wszystek świat czuje,
Niebo się krajów Sarmackich raduje,
Gdy na twe cuda patrzy znamienite,
Światu odkryte.
Świadczą to wota i nieugaszone
Lampy, nad grobem twoim zawieszone;
Jako dodawasz pomocy każdemu
Przychodzącemu.
Przyjmijże tedy już naszą koronę,
Błogosławiony Kanty pod obronę:
Gdyż przy koronie jesteś położony,
Dla jej obrony.
Błagaj majestat Boski zagniewany,
Będzie przyczyną twoją ubłagany:
Przywróć nam pokój słodki z obfitemi
Dary Boskiemi.
Przybądź na pomoc cnej Akademii,
Której Patronem jesteś w Sarmacyi:
Racz wziąć pod twoją obronę swe syny,
Ojcze jedyny.
Uproś nam światło prawdziwej mądrości,
Abyśmy torem twej doskonałości,
Tam gdzie przedwieczna światłość świeci wiecznie,
Zaszli bezpiecznie.


Znak domeny publicznej
Tekst lub tłumaczenie polskie jest własnością publiczną (public domain), ponieważ prawa autorskie do niego wygasły (expired copyright).