Śpiewy historyczne (Niemcewicz)/Jan Tarnowski
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Jan Tarnowski |
Pochodzenie | Śpiewy historyczne |
Data wyd. | 1816 |
Druk | Drukarnia nro 646 przy Nowolipiu |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron | |
Artykuł w Wikipedii | |
Galeria grafik w Wikimedia Commons |
Czemuż mię losy zbyt nielitościwe,
„Na ten smutek zostawiły,
„Czemuż nie zstąpią te iuż włosy siwe,
„Do iednéy z tobą mogiły,
„Z tobąm ia walczył, obce zwiedzał kraie,
„Tyś poległ, a ia nieszczęsny zostaię.
„Pamiętam kiedy przed laty iuż wiela,
„Wysłał cię Czarny Zawisza,
„Mnie cię młodemu dał za przyiaciela,
„I za broni towarzysza,
„W Syryi, w Egipcie, w skałach Palestyny,
„W krótce dziełnemi wsławiłeś się czyny.
„Tak żądzą chwały, dzielne Lecha plemię,
„Do ustawnych boiów nieci,
„Nie dosyć temu własnéy bronić ziemie,
„Gdzie tylko woyna tam leci,
„Któraż kraina tak iest oddaloną,
„Żeby krwią naszą nie była zbroczoną?
„Już nie podniesiesz téy dzielnéy prawicy,
„Którąś gromił naiezdników,
„Już cię nie uyrzą starzy woiownicy,
„Na czele Walecznych szyków,
„Pokóy twym cieniom, o mężu wsławiony,
„Zawsze zwycięzca, nigdy zwyciężony.
Tak gdy wspomina wodza żołnierz stary,
A żal go ciśnie głęboki,
Zwolna idące czarne uyrzał mary,
Na nich Tarnowskiego zwłoki,
Woysko, ród smutny, wśród płaczu i łkania,
Do ostatniego wiedli ie mieszkania,
Przodem mąż zbroyny niosł proporzec długi,
Uwieńczon ciemnym wawrzynem,
Na nim pisane Hetmana zasługi:
Zwycieztwo pod Obertynem,
Homel, Starodub, dzielnym szturmem wzięty,
I dumny Wołoch pod iarzmo ugięty.
W pańskiéy świątyni w złotogłowéy szacie,
Uchański czułą wymową,
Wspomniał, iak stale Tarnowski w senacie,
Był oyczyźnie radą zdrową,
Czcił tron, praw bronił, swobody szanował,
I wściekły rokosz powagą hamował.
Tu iuż zaczęto obrzędy rycerskie,
Husarze w hartownéy stali,
Buńczuk, chorągwie i saydaki Perskie,
O twardą trumnę łamali,
Daléy Kiryśnik, w misiurce i zbroi,
Wiechał na koniu do świętych podwoi.
Zrazu koń wolnym postępował chodem
Głowę miał smutnie zwieszoną,
Gdy raptem bystrym puścił się zawodem,
A gdy drzewce pokruszono,
Trumna, Kirysnik ciéżkiéy zbroi brzemię,
Z ogromnym trzaskiem zapadły się w ziemie.
Ten blask, te godła wielkości wspaniałe,
Co w mgnieniu oka zniknęły,
Przywodząc na mysi iak wszystko nie trwałe,
Łzy patrzącym wycisnęły;
A choć głaz twardy zwłoki iego kryie,
Nie umarł cały sława iego żyie;
Lecz stratę męża, ten wzór woiowników,
Polak długo opłakiwał,
Starzec w senacie, wodz na czele szyków,
Nie raz cieniów iego wzywał,
Szczęśliwy kray ten, gdzie w kresie zawodu,
Maz wielki pewien wdzięczności narodu.