Śpiewy historyczne (Niemcewicz)/Karol Chodkiewicz
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Karol Chodkiewicz |
Pochodzenie | Śpiewy historyczne |
Data wyd. | 1816 |
Druk | Drukarnia nro 646 przy Nowolipiu |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron | |
Artykuł w Wikipedii | |
Galeria grafik w Wikimedia Commons |
Kiedy Batory na Moskałów godzi,
I Litewskie pułki zbiera,
Grono młodzieńców drogę mu zachodzi,
By powitać bohatera.
Któż to pacholę? król Stefan zapyta,
Téy pięknéy, śmiałéy postawy,
Albo się mylę, lub nad nim iuż świta,
Promień bohatyrskiéy sławy.
Był to Chodkiewicz z młodości poranku,
Rycerskie lubił ćwiczenie,
Godził na ostre, lub w zawartym szrańku,
Żelazne zrywał pierścienie.
Gdy pierwsze stawił pod Zamoyskim pole,
Wódz hamuiąc zbytek męstwa,
Na lepsze wołał, zachoway się dole,
Czekaia ciebie zwycieztwa.
Spełnił Chodkiewicz, co wodz zapowiadał,
Wielkim stał się woiownikiem,
Nie iedne klęskę bitnym Szwedom zadał,
Odwaga i zręcznym szykiem.
Przezeń Inflanty Polscze się wróciły,
On zgiął durne Sudermana,
Przezeń Kirchholmska z nierównemi siły,
Pamiętna w dzieiach wygrana.
Tam w wątłych łodziach ogień niosąc wzdęty
Morskiéy powierza się fali,
Pod Salą Szwedzkie napada okręty,
Zwycięża, bierze, i pali.
Po bitwie w kole stoiac obozowym,
Nagradzał rycerstwo swoie,
Temu dał konia z rzędem Turkusowym,
Temu hełm i kolcze zbroie.
Kto mężny tego odwagę wychwalał,
Kto zgwałcił karność woyskową,
Niepowściagnietym gniewem się zapalał,
I umiał karać surowo.
Ilekroć Polska nieprzyiacioł miała,
On wszystkich walczy, zwycięża,
Turczyn, Szwed mężny, i Moskwa doznała,
Dzielności iego oręża,
Anna Ostrogska ceniąc w wielkim człeku,
Męztwo, i zdobyte kraie,
Licząc zwycieztwa, nie postrzega wieku,
I piękną rękę mu daię.
Luba wdziękami idzie do świątnicy,
Ozdobiwszy wieńcem skronie,
Stawa Chodkiewicz przy pięknéy dziewicy,
I kapłan wiąże im dłonie,
Jeszcze swéy hymen nie zgasił pochodni,
Kiedy goniec wieść mu daie,
Że zlicznym ludem ciągnie Sułtan wschodni,
I nad brzegiem Dniepru staie.
Ustały gody, świetne widowiska,
Choć żałość wodza przenika,
Tonąca we łzach małżonkę swą ściska,
I wsiada na koń i znika.
Z trzech części świata zebra! Osman dumny,
Liczne szyki pod Chocimem,
Juczne Wielbłądy, działa, i lud tłumny,
Posępnym ćmiły się dymem.
Waleczny hetman w bitwach zapalczywych,
Na czele swoich naciera,
Dowodzi, walczy w wycieczkach szczęśliwych,
Przeważne tłumy odpiera.
Próżno Karakasz przykładem i głosem,
Do rzezi hordy zagrzewa,
Lecz śmiertelnym ugodzony ciosem,
Bluźnierczą duszę wyziewa.
Ugięty Osman przez okropne straty,
Gdy iuż umowy zawiera,
Chodkiewicz złamań trudami i laty,
Do namiotu wodze zbiera.
Stał hetman polny i rotmistrze dzielne,
Gdy z łoża wódz się podnosi,
Każdy iuż widząc znaki w nim śmiertelne,
Łza cichą iagody rosi.
Wódz się odzywa, kochani rodacy,
W zbyt cieżkiéy rzucam was chwili,
Lecz się nie trwożę, iesteście Polacy,
Walczcie, iakeście walczyli.
Niech w was oyczyzny pamięć nie ustaje,
Tu wodzów tuli do łona :
Lubomirskiemu buławę oddaie,
ściska za rękę i kona.
Już się żałosny płacz w obozie wszczyna,
Pogonie kirem okryte,
Ten świetne pod nim zwycięztwa wspomina,
On miasta szturmem dobyte.
Osman czcząc w wodzu pomyślność oręża,
Acz silna iego potęga,
Na martwych zwłokach walecznego męża
Mir wieczny Polscze przysięga.