Św. Jacek/Pochodzenie i młodość Jacka Odrowąża
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Św. Jacek |
Podtytuł | Pierwszy Ślązak w chwale błogosławionych |
Wydawca | Księgarnia i Drukarnia Katolicka Sp. Akc. |
Data wyd. | 1934 |
Druk | Księgarnia i Drukarnia Katolicka Sp. Akc. |
Miejsce wyd. | Katowice |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Św. Jacek pochodził ze starego rodu Odrowążów, których znakiem herbowym była strzała w łuku i którzy mieli przybyć do Polski z Moraw, co poniekąd stwierdza sama nazwa „Odrowąż“, zapewne przybrana od nazwy rzeki Odry, oraz „węzi“, czyli jaru, jakich wiele ta rzeka w swoim górnym biegu przepływa. Osiedli od niepamiętnych czasów w Polsce Odrowążowie rozrośli się szeroko, a w czasach św. Jacka mieli już liczne gniazda odrębne, wedle których pisali się „Odrowążami z Końskich“, „z Białaczowa“, „z Chlewisk“ i t. p. Św. Jacek pochodził z rodziny, która osiadła rycerski gródek zwany ongiś Łanką, a położony na Śląsku Opolskim i włączony później do przyległej majętności Kamień Wielki. Jeszcze po dziś dzień zachowała się na zamku w Kamieniu komnatka, przemieniona na kaplicę, w której miał się urodzić św. Jacek, a do której od niepamiętnych czasów tłumnie pielgrzymują Ślązacy, na każdą doroczną uroczystość Świętego, przypadającą 16 sierpnia.
Niestety jednak! Kamienie mówić nie mogą. A one jedne tylko pozostały jako nieme świadki młodocianych przeżyć tego chłopięcia, które pośród nich ujrzało dzienne światło i które pośród nich zaprawiało się do życia wielkiego Apostoła i wielkiego Świętego. Innych bowiem świadectw, dotyczących tego pierwszego okresu życia Świętego zupełnie niema. Ze skąpych zapisków współczesnych, dotyczących zresztą tylko pośrednio jego osoby, można wywnioskować jeno tyle, że Jacek urodził się r. 1183 i że jako kilkunastoletni młodzian opuścił dom rodzicielski, udając się do Krakowa, gdzie jego dalszem wychowaniem kierował brat ojca, ks. Iwo Odrowąż, kanonik katedralny, kanclerz książęcy, a w końcu biskup krakowski.
Późniejsi żywotopisarze Świętego podają, że ojciec św. Jacka nazywał się Eustachy, czyli jak wówczas mówiono Ostafiej, a matka Beata, czyli Bożenna i że Jacek miał brata, imieniem Jakóba, ożenionego z niejaką Przybysławą, którą Święty, już jako zakonnik, prawie umarłą, cudownie do życia przywrócił. Jeszcze późniejsze podania, mówiące jakoby bł. Czesław był rodzonym bratem św. Jacka, okazały się błędne, a powstały skutkiem fałszywego pojmowania wyrażenia łacińskiego „familia“, którem to wyrażeniem w wiekach średnich i starożytnych oznaczano „otoczenie“, a nie najbliższą rodzinę danej osoby.
Tą osobą, do której „familji“, czyli otoczenia, zaliczał się później bł. Czesław, towarzysz i współbrat św. Jacka, był biskup Iwo, stryj Świętego. Biskup Iwo, rodzony brat pana Ostafieja z Łanki, ojca św. Jacka, był synem Szawła Odrowąża z Końskich. Poświęciwszy się stanowi duchownemu, spełniał ks. Iwo obowiązki kapłana przy katedrze krakowskiej. Świątobliwy Iwo wezwał bratanka Jacka po swoim powrocie z zagranicy, co mogło nastąpić około roku 1200. Jacek, dojrzewający natedy młodzieniec, powolny życzeniom dobrego stryja i czujący w sobie wyraźne „wołanie Boże“, przybywszy do Krakowa, ochoczo począł się sposobić do służby Bożej i pilnie przyłożył się do nauki, którą pobierał w krakowskiej szkole katedralnej. Oprócz rzeczy pierwiastkowych uczono tutaj nadto jeszcze gramatyki, retoryki, etyki i t. p. przedmiotów, potrzebnych przyszłym kapłanom. Wymownym pomnikiem ówczesnego sposobu nauczania w krakowskiej szkole katedralnej jest księga „Dziejów Polski“, napisana przez błog. Kadłubka (dawnego mistrza tejże szkoły), na życzenie Kazimierza Sprawiedliwego, a mająca na celu „przedstawienie potomnym zacności przodków“.
Dzięki takiemu nastawieniu rzeczy dzieło błog. Wincentego Kadłubka było księgą bardzo poczytaną, której wieki średnie używały jako podręcznika szkolnego nie tylko do nauczania samej historji, ale także do nauczania etyki, czyli obyczajności chrześcijańskiej, retoryki, czyli wymowy i stylistyki, czyli sposobu pięknego wyrażania myśli. Na tym podręczniku, który słusznie nazwano „prawdziwym spichrzem średniowiecznej uczoności“, kształciły się liczne pokolenia dawnych „scholarów“, z pośród których wychodzili wielcy uczeni, bohaterowie i święci, oddający wszystkie trudy swego górnego życia Ojczyźnie i Bogu.
Dzieło błog. Wincentego, wykończone dopiero w zaciszu jędrzejowskiego klasztoru było niewątpliwie „pokłosiem“ tego, co święty biskup, jeszcze jako mistrz krakowskiej szkoły katedralnej swoim uczniom wykładał. A było to prawie wtedy, kiedy św. Jacek do Krakowa przybył i kiedy ks. Iwo, marzący o najlepszem pokierowaniu krokami bratanka na drogę Chrystusowego kapłaństwa młodego Jacka wychowaniu krakowskiej szkoły powierzał. Stało się przeto zadość życzeniom świątobliwego stryja. Jacek został wychowankiem Wincentego. Święty uczeń kształcił się w szkole świętego mistrza.