Świat kobiety/X
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Świat kobiety |
Rozdział | Jakiéj przynęty używacie panie? |
Wydawca | Księgarnia Teodora Paprockiego |
Data wyd. | 1890 |
Druk | Emil Skiwski |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Waleria Marrené Teresa Prażmowska |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Doktor Franklin, spostrzegłszy raz młodego, dzielnego chłopca, który był doskonałym kowalem, siedzącego nad brzegiem i czatującego na węgorza, zawołał:
— Jaka szkoda, że nie masz srebrnéj wędki.
— Nie potrafię łowić ryb na srebrną wędkę — odrzekł młody człowiek.
W parę dni spotkał go znowu w tém samém miejscu, pochylonego nad wodą.
— Jakto — pytał doktor, — jeszcze nie masz srebrnéj wędki?
— Niech pana Bóg błogosławi! — zawołał kowal — zaledwie mogę coś złowić na żelazną.
— Bo téż idź do twego kowadła — odparł Franklin, — a zarobisz tyle srebra, iż zakupisz za nie więcéj ryb, niżbyś ich w miesiąc nałowił.
Jakiéj przynęty używać? Jest to bardzo ważne pytanie, w przekonaniu uczniów Izaaka Walton, — zadają je sobie wzajem, skoro się spotkają. Byłem kiedyś z całém towarzystwem na morzu, łowiąc ryby bardzo nieszczęśliwie. Dziwiło nas to, gdyż dniem wprzódy udało nam się bez porównania lepiéj, każdy więc z nas zaczął się zastanawiać nad przyczyną niepowodzenia. W końcu jeden rzekł: „Ryby nie biorą się na tę nową przynętę; kręcą się koło niéj, ale jéj nie połkną. Zdaje się więc, iż popełniliśmy omyłkę, próbując lepszéj przynęty, niż ta, którąśmy mieli.”
Z tego powodu zaczęliśmy mówić o ludziach, którym się nie powiódł połów pochwał i popularności. Przynętę, jakiéj używali, mieli za najlepszą, a rezultat okazał, iż było wprost przeciwnie.
Wierzymy, iż skromna panna nie stara się złowić męża. Jeśli kto pokocha taką pannę i chce się z nią żenić, jeśli jest to człowiek godny miłości, jeśli wzajemność pozyska, — wszystko w porządku: żenią się, są szczęśliwi i mają nadzieję, że zawsze tak będzie; ale żadna skromna panna nie zarzuca wędki, ani nie myśli w każdéj okoliczności: „Czy co złowię tą przynętą?” Przyznać jednak trzeba, że jest wiele takich, które, zamiast pracować i oczekiwać w swéj godności dziewiczéj, myślą jedynie o małżeństwie i używają różnych sposobów, ażeby dojść do swego celu. Zapominają one o przysłowiu: „Im więcéj pośpiechu, tem mniéj pożytku.” Tego rodzaju panny przybierają głośny sposób mówienia, a obejście ich i ubiór widocznie są obrachowane na podobanie się mężczyznom. Czyniąc tak, popełniają błąd wielki. Ryby mogą się kręcić około podobnéj przynęty, ale jéj nie połkną. Krzykliwa panna może zwrócić uwagę i mieć przez pół godziny powodzenie, będzie jednak zawsze typem krótkowidztwa niewieściego. Ludzie małéj wartości mogą się nią bawić, ale żaden człowiek, wart przywiązania, z nią się nie ożeni.
Jest swoboda, która daje wolność, i swoboda, co rodzi niewolę, — a dziewczęta, przekraczające granice skromności, przybierające męzkie obejście i sposób wysłowienia, zamiast wolności poddają się w większą niż kiedykolwiek niewolę. Tracą nawet mir u mężczyzn właśnie z powodu środków, któremi zyskać go chciały. Mężczyźni, choćby nawet niewiele byli warci, lubią w kobietach wdzięk, łagodność, skromność myśli i wyrażenia; pragną, ażeby żony lepszemi były niż oni; sądzą, iż kobiety przechowywać winny starannie to wszystko, co nosi nazwę obyczaju, szlachetności i t. p.
Cokolwiekby powiedziéć można o Saturday Review, nie jest to wcale pismo zacofane i dla téj przyczyny wyrazy, jakich użyło w artykule „Panny,“ powinny czynić tém większe wrażenie na osobach, do których są zwrócone:
„Pomiędzy naszemi pannami, szczególniéj téż między temi, które zwą „old stagers,” powstał fatalny zwyczaj, zapożyczony od mężatek, chcących tym sposobem podobać się mężczyznom — prowadzenia dwuznacznych rozmów. Nie rozumieją one różnicy, jaka zachodzi pomiędzy mężatką a panną. Mężczyźni mogą lubić ten rodzaj rozmowy z ładną mężatką, a to z wielu powodów, gdy tymczasem żadnemu mężczyźnie, będącemu przy zdrowych zmysłach, nie podoba się podobny rodzaj mówienia w ustach panny, dla któréj ma przywiązanie i z którą chciałby się ożenić. To odstręczyłoby go odrazu, bo zastanowiłby się nad tém: jaka z niéj może być żona i czy w przyszłości okaże się godną miłości i szacunku. Tę samą pomyłkę popełniają panny, prowadząc rozmowy o sławnych procesach, które tak szczegółowo teraz opisują dzienniki. Zamiast protestować przeciw temu wstrętnemu zwyczajowi, narzucanemu publiczności przez prasę, panny nietylko je czytają, ale rozprawiają o nich. Mamy jednak nadzieję, iż procent panien, zajmujących się tą wątpliwą literaturą, jest bardzo mały.”
Każda panna powinna się ubierać porządnie, a jeśli środki na to pozwalają — ładnie; strojnisie używają wadliwéj przynęty. „Najnowszą fantazyą niewieścią — pisze Hartford Post — jest fotografować się w całéj postawie, w stroju wyszukanym, złożonym z koronek i materyj. Taki wizerunek posyła się upatrzonemu młodzieńcowi. Trudno się w tym razie omylić. Znaczy to: „Oto jak chcę się ubierać.” To téż człowiek młody zaczyna szukać oszczędniejszéj panny.
Dobre i złe rodzaje przynęty — właściwie należałoby nie używać żadnéj — rozróżnione są w liście Horacego Bushnell do córki. Opisuje w nim przymioty, jakie posiadać powinna wytworna kobieta:
„Taka kobieta powinna być wcieleniem skromności, bez cienia przesady w obejściu. Najlepszym sposobem, ażeby się pięknie wydać, jest pięknie myśléć, — bo jeśli kto zamierza naśladować drugich, albo téż postępować według nakreślonego planu, wpadnie niezawodnie w afektacyę. Co do spojrzenia — najlepiej jest o niém zupełnie zapomniéć, — jeśli zaś kobieta posiada wykwintne uczucia, odmalują się one w oczach. Sam strój nigdy nie będzie właściwym, ani dobranym szczęśliwie, jeśli się nie przystosuje do umysłu.”
A znowu:
„Wykwintna kobieta nic nie robi, aby wzbudzić zachwyt, bo takim sposobem wzbudza się tylko pogardę, a co gorsza — pogardę zasłużoną. Kobieta, która pochlebia, przymila się, stara się o zachwyt, — zdaje go się dopraszać, a dopraszając się, wyznaje, że może go zdobyć tylko sposobami, dziwnie obniżającemi skalę zasług.”
W Świecie kobiecym znajdujemy artykuł żeńskiego pióra:
„Znałam kobietę wykwintną w całém znaczeniu tego wyrazu, która mówiła zawsze: Chcę, ażeby moje córki były dobremi żonami dla niebogatych mężów.” I, stosownie do tego założenia, każda z jéj córek koleją zajęta była przez tydzień przy gospodarstwie domowém, uczyła się tajemnic prania, gotowania i t. p. Panny te, zaledwie weszły w świat, znalazły mężów zaraz w pierwszym roku, i to wcale nie ubogich, ale bogatych, należących do znakomitych rodzin. Wiadomości gospodarskie nie okazały się bynajmniéj szkodliwemi dla dobrego zamęźcia. Przeciwnie, panny te były więcéj od innych poszukiwane, bo okazało się, iż wybornie umiały zarządzać domem.
Matka ich wiedziała dobrze, jaka przynęta zwabia najgrubsze ryby.
Inny przykład skuteczności téj saméj przynęty podaje lady Bellairs: „Trzy czy cztery lata temu, znałam na prowincyi rodzinę, którą złe interesa zmuszały do znacznych oszczędności w prowadzeniu domu. Chcieli oni wydzierżawić lub sprzedać starą, wygodną rodzinną siedzibę, ale córki — było ich siedem, wszystkie wytworne i rozumne, — niezrażone okolicznościami, prosiły, by tego nie czynić, lecz oddalić całą służbę, one zaś były gotowe wykonywać jéj robotę. Tak się téż i stało. Ojciec, matka, dzieci, pracowali całém sercem, a oszczędność na każdym punkcie stała się ich hasłem. Pomimo to dla przyjaciół i odwiedzających stary dom był zawsze równie przyjemnym jak dawniéj, a młodzi ludzie, zachwyceni, ogłosili jego córki jako najmilsze i najdzielniejsze panny. Kiedym ostatni raz miała o nich wiadomości, pięć już wyfrunęło z domu, robiąc doskonałe partye; ponieważ zaś od tego czasu upłynęło już lat parę, prawdopodobnie i dwie ostatnie wyszły za mąż tak dobrze, jak starsze siostry.”