<<< Dane tekstu >>>
Autor Edward John Hardy
Tytuł Świat kobiety
Rozdział Listy kobiece
Wydawca Księgarnia Teodora Paprockiego
Data wyd. 1890
Druk Emil Skiwski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Waleria Marrené
Teresa Prażmowska
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZDZIAŁ XXIV.
Listy kobiece.
Można dziś powiedziéć bez przesady, iż wielką część naszych przyjemności dostarcza pióro bliźnich.
Simon Soberside.
KKtoś powiedział, iż chcąc poznać styl najłatwiejszy, najbardziéj nerwowy i pełen obrazowości, trzeba tylko sięgnąć do torby roznosiciela listów i przeczytać te, co są pisane kobiecą ręką. Podobno jednak w naszych gorączkowych czasach sztuka pisania listów, tak jak prowadzenia rozmowy, zatraca się coraz bardziéj, nawet pomiędzy kobietami. Listów pisze się wiele, ale te pisywane są niedbale, a piszący nie zadają sobie pracy pisania o rzeczach, o których czytać warto. Kiedy członkowie rodziny są w rozproszeniu, nie mogą przecież pozostać złączeni zamianą telegramów lub kart pocztowych — potrzeba na to starannie prowadzonéj korespondencyi.

Pisywała do mnie —
Będąc narzeczoną —
Na pięknym papierze
Z cyfrą i koroną.

A teraz, po ślubie
(Ach! przykre wyznania!) —
Dość karty pocztowéj,
Według żony zdania.

Dobrzeby jednak było, gdyby odżył dawny sposób prowadzenia wdzięcznych, starannych, eleganckich korespondencyj pomiędzy przyjaciółmi, korespondencyj, w któreby weszło coś z duszy piszącego i które warte byłyby chowania i odczytywania nawet wówczas, gdy ręka, co je kreśliła, w proch się rozsypie.
Wiele kobiet naprzód pisze list, a potém dopiero myśli, i dlatego to połowa tych listów byłaby napisaną inaczéj, lub nie byłaby napisaną wcale, gdyby postępowały przeciwnie. Niektóre piszą, żeby zużytkować potrzebę działania, lub wypowiedziéć uczucia. Pewna Francuzka pisała do męża:
„Piszę, bo nie mam nic do roboty; kończę, bo nie mam nic do powiedzenia.”
List, pisany jedynie z próżniactwa, nie może być bardzo zajmujący; nigdy zaś nie będziemy mieli nic do powiedzenia, jeśli nie pomyślimy nad tém, tak jakbyśmy myśleli, mówiąc z osobą, do któréj list jest zwrócony.
Wszyscy prawie pragną w listach znaléźć wiadomości, nie zaś powtórzenie tego, o czém sami pisali poprzednio. Czy jest co bardziéj niecierpliwiącego, jak list kobiety, trzymany w następującym tonie: „Jak musi być wam przyjemnie miéć siostrę przy sobie, cóż to musiała być za niespodzianka! Bezwątpienia jesteście radzi, że i t. d., wasze plany okażą się dobre” i t. p. Zawiadomienie o odebranym liście i sympatyzowanie z uczuciami są to zapewne rzeczy dobre, ale to nie powinno stanowić całéj treści korespondencyi.
Wszyscyśmy doznawali zawodu, gdy nadszedł list oczekiwany niecierpliwie, który powinien zawierać odpowiedzi na nasze zapytania, a w którym nie było wzmianki o tém, cośmy pisali, ani nawet o odebraniu listu, a ten właśnie, jakby naumyślnie, unikał tych wszystkich przedmiotów, o które nam najbardziéj chodziło. Byłoby rzeczą bardzo pożądaną, gdyby panie mogły dawać w przedmiotach, nietyczących się małżeństwa, odpowiedzi krótkie i dobitne, na wzór téj, jaką odebrał wielebny Stefan Mix od młodéj osoby, któréj zapytywał listownie, czy chce zostać jego żoną. „Tak. Marya Stoddart.“
Zdolność napisania krótko i dobitnie tego, co się chce powiedziéć, jest rzeczą bardzo cenną. Źle ułożony i napisany list, poczynający się od kleksa, a kończący nieczytelnie, nigdy nie doprowadzi do końca żadnego interesu. List powinien być jasno pomyślany i napisany, złożony i zaadresowany porządnie.
Kiedy poczta była rzeczą kosztowną, ażeby darmo nie wydawać pieniędzy, ludzie starali się o to, aby treść listu wartą była porta. Macaulay w swym świetnym parlamentarnym zawodzie, wśród zajęć, ktorymby niełatwo kilku ludzi podołało, pisywał śliczne listy do swojéj siostry. Listy takiéj Ledgwick, Eugenii de Guérin, pani de Sévigné nie były pisane pośpiesznie, nie były lekceważone przez te autorki, które były tak grzeczne dla swych korespondentów, iż dokładały wszelkich starań, ażeby pisywać rzeczy zajmujące, obleczone w odpowiednią formę.
Najlepsze listy są niewinnie plotkarskie — opisują drobne wydarzenia domowe, oraz to, co się dzieje w domach przyjaciół. Tak jak i my, Burns żądał, by wszystko, co się nawinęło pod pióro, opisywali mu przyjaciele: „Piszcie, coście widzieli, czytali, słyszeli, co wam się podoba, czego nie lubicie, żarty, drobiazgi, głupstwa, zapełnijcie każdy skrawek, choćbym się miał z tego roześmiać szczerze.” Urok sławnych autorów listów zależy na zdolności udzielania się innym; jeśli w piśmie niéma czegoś nieokreślonego, co bez pomocy podpisu zdradza autora, korespondencya, przynajmniéj pod względem artystycznym, nie ma wartości.
Nie należy także listu wyłącznie zapełniać sobą, chociaż znow młoda osoba, która, pisząc z Indyj do przyjaciół, pozostawionych w kraju, zakończyła w postscriptum: „z mojego podpisu przekonacie się, że poszłam za mąż,” posuwała zbyt daleko tę wstrzemięźliwość. W każdym razie dobra to ilustracya znanego powiedzenia, iż esencya kobiecego listu mieści się w postscriptum. Pewna żona założyła się ze swym odjeżdżającym mężem, iż pierwszy jéj list będzie bez postscriptum. Zdawało się rzeczą niewątpliwą, iż zakład wygra. List był już napisany, gdy wzięła ją pokusa dodać: „Widzisz, że niéma przypisku.” To jéj jednak nie wystarczyło, dodała drugi: „A co? Kto wygrał zakład, ty, czy ja?”
Wymuszona wesołość stylu nie ma także racyi bytu, jeśli list ma odbijać usposobienie piszącego, które nie zawsze może być wesołe; należy jednak uważać i nie zasmucać serca przyjaciół lada cieniem smutku, który przeminąć może, zanim list będzie odebrany. Niech listy nie zawierają skarg, niech będą pogodne i spokojne; w złém usposobieniu lepiéj wstrzymać się od korespondencyi.
Zwłoka w odpisie to coś nakształt zwłoki w oddaniu książki lub parasola. Im dłużéj się z nim zwleka, tém dłużéj zwlekać się będzie. Wiele przyjaźni się zrywa, stosunków domowych rozluźnia z nieobecnymi, z powodu opieszałości w korespondencyi, kiedy się uważa napisanie listu za ciężką pańszczyznę i, co za tém idzie, postępuje niegrzecznie z piszącymi do nas. Najłatwiéj jest odpisać odrazu. To jednak stosuje się tylko do zwyczajnych listów; są takie, nad któremi dobrze jest zastanowić się dzień lub dni parę, zanim się je odda na pocztę. List, tak samo jak wymówione słowo, nigdy cofniętym być nie może, jak to zrozumiał dobrze jeden mój znajomy, o którym pisałem w poprzedniéj książce, a który, rzuciwszy w skrzynkę list z propozycyą małżeństwa, próbował potém napróżno wydobyć go ztamtąd zapomocą laski. Nie mogąc tego uczynić, nieszczęśliwy człowiek kręcił się około skrzynki, dręczony wszystkiemi rozumowaniami przeciw małżeństwu, jakie sobie tylko mógł przypomniéć. Szczęściem dla obojga, propozycya została odrzuconą. Panie, strzeżcie się zbyt szybko napisać list, przyjmujący lub odrzucający propozycyę małżeństwa. Jak w chwili gniewu nie należy mówić lub działać, dopóki noc nad tym gniewem nie przejdzie, tak samo potrzeba uczynić z podobnym listem.

Ażeby pocieszyć strapionych, zatrzymać nieoględne kroki błądzącego, uwieńczyć czyją radość, utrzymać w chorym nadzieję, list będzie zawsze potężnym czynnikiem. Gdyby kobiety rozumiały dobrze znaczenie swoich listów, pisałyby o wiele staranniéj.

Sztukę listów łaskawe wynalazły nieba,
Nieszczęśliwym kochankom gdy w pomoc przyjść trzeba.
Żyją one i mówią, tchną ogniem miłości
I każdém tchną uczuciem, co w sercu zagości;
Dusznego obcowania karmią nas rozkoszą
I z nad Indu pod Biegun westchnienia przenoszą.

Jakże wielką rzeczą jest list matki dla dziecka, stęsknionego w szkole za domem, albo list żony lub córki dla ojca, zatrzymanego interesami daleko! Niektórzy z nas pamiętają dobrze słodkie wzruszenia, sprawione listami, płynącemi z duszy do duszy pomiędzy kochankami. Nie będziemy sentencyonalnie orzekali, czy panna może lub nie pisać do mężczyzny tak zwane listy miłosne, zanim jest zaręczoną; ale ostrzegamy dziewczęta o niebezpieczeństwie zawiązywania tajnéj korespondencyi z człowiekiem, któremu nie dowierzają jéj rodzice i szczerzy przyjaciele.
Początek wydawnictwa panny Weston: „Blue backs” jest powszechnie znany. Napisała ona raz list przyjazny do żołnierza, będącego na okręcie królewskim, służącym do przewozu wojsk. Żołnierz pokazał ten list marynarzowi, który powiedział, iż byłby bardzo szczęśliwy, gdyby kto do niego napisał podobny. Żołnierz doniósł o tém pannie Weston i prosił o to w imieniu marynarza; to nasunęło jéj myśl, iż mogłaby uczynić coś dobrego, pisząc do biednych, oddalonych żeglarzy, o których nikt nie pamięta. Zaczęła więc wydawać swój miesięcznik, tak sympatycznie i wdzięcznie przyjmowany, zarówno przez marynarkę rządową, jak kupiecką.
Pod zbiorowym tytułem „Przez lat siedem” panna Skinner wydawała zajmujące sprawozdania w swoich listach misyjnych. Pomyślała ona o wszystkich klasach ludu: pasterzach, leśnikach, mulnikach, organistach, malarzach pokojowych, praczkach. Do wszystkich stosowała odpowiednie listy. Tysiące górników pracuje w kopalniach węgla w Walii i innych częściach Anglii, a dla tych ludzi, samotnych i często narażonych na niebezpieczeństwa, jéj przyjazne, pokrzepiające listy muszą być bardzo przyjemne. Panna Skinner pisywała w ten sposób do Francyi, Niemiec, Włoch, Danii, a nawet do dalekiego Wschodu.
„Pracują tutaj także nad ciemnemi kobietami — pisał do niéj jeden z korespondentów z gór Libanu; — byłyby one wdzięczne za list przyjazny, któryby zrozumiéć mogły.” Odpowiadając na to, panna Skinner woła: „Nic nie sprawiło mi tak wielkiéj przyjemności, jak mój list przetłumaczony na język arabski i myśl, że mogę cośkolwiek dobrego uczynić w tym kraju, w którym Jezus żył i umarł.” Przez lat siedem rozdano ogółem około 364,700 listów w różnych krajach, a wszystkie były poświęcone podniesieniu serc i zbliżeniu ich do Pana. „Nie cierpię pisania listów. Nigdy nie wiem, co mam w nich pomieścić,” oto zwyczajny wykrzyknik dzisiejszego pokolenia. Gdyby jednak piszący pomyśleli o tém, co mówił naiwnie mały uczeń: „Piszę, jak mogę najlepiéj, bo ojciec stoi przy mnie i patrzy, jak ja to robię,” pisaliby nierównie staranniéj.
Prawdziwa pani pokazuje się w listach. Samo jéj pismo już jest artystyczne. Niegrzecznie jest pisać niewyraźnie; zdaje się to dowodzić przekonania, iż lada bazgranina dobrą jest dla przyjaciół, chociażby najwięcéj namęczyć się musieli nad jéj odczytaniem. Czasem kobiety, zamiast innego postscriptum, dodają na końcu: „Przepraszam za pośpiech i złe pióro.” Nikt nie powinien pisać pośpiesznie, a pióra są bardzo tanie. Któż nie widział całéj rodziny, schylonéj nad świstkiem, w którym piszący ukrył tak wybornie swe mniemane wiadomości, że ich odcyfrować niepodobna? Albo i podpis, dlaczego czynić z niego tajemniczy hieroglif, zrozumiały tylko dla niektórych? Jest to może rzecz charakterystyczna, ale cóż z tego? Nie dowodzi to w żadnym razie ani porządku, ani dbałości o innych. Często téż list nie zawiera adresu, lub adres podobny temu: A. B. C. Esq. (nieczytelne bazgroty), Shinetown (rzecz dziwna, list ten doszedł swego przeznaczenia, pomimo hieroglificznego podpisu). Już lepiéj pójść za przykładem młodéj Irlandki, która pisała list wielkiemi literami, a spytana o przyczynę, odparła: „Piszę do mojéj biednéj matki, która jest głucha, więc chcę przesłać jéj głośny list.”
Pismo powinno być foremne i wyraźne, nie tak wielkie jednak, by dwa wyrazy zapełniły cały wiersz, bo takie pismo sprawia przykrość odbierającym, a pragnącym jaknajwięcéj wiadomości, z powodu, że tyle drogiego miejsca jest zmarnowanego.
Wszelkie skrócenia są tylko właściwe w listach handlowych; należy pisać całą datę, nie przedstawiając liczby zamiast nazwy miesiąca, gwara zaś jest równie nie na miejscu w piśmie, jak w rozmowie. Język powinien być poprawny, a każde zdanie jasne jak słońce. Wiele osób zaniedbuje punktacyi; tymczasem wadliwie położone znaki pisarskie zmieniają, lub zupełnie niszczą sens. Wszystko to może się zdawać zbyt drobiazgowém, ale

Z ziarenka piasku góra się składa,
A nieskończoność z atomów...







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Edward John Hardy i tłumaczy: Teresa Prażmowska, Waleria Marrené.