Kruk, Żółw, Gazella i Szczur, jak wieść niesie,
Połączeni przyjaźni węzły serdecznemi, Mieszkali w ustronnym lesie. Niestety! nie ma na ziemi Kryjówki, gdzie nie dosięga Chciwego człeka potęga. Pewnego dnia, przez swawolę
Płocha Gazella wybiegła na pole; Pies, ów niewolnik człowieka I wspólnik w krwawej zabawie, Ślady jej wytropił w trawie: Goni i szczeka, A zwierz ucieka. Kiedy na obiad, pod sosną zieloną Zeszło się przyjaciół grono, Szczur z westchnieniem się odzywa:
«Już nas dziś jest trzech tylko, mili towarzysze! Czemuż Gazella płochliwa, Krusząc przyjaźni ogniwa, Rzuciła nasze zacisze! — Ach, Żółw odpowie, ja lękam się zdrady, I gdybym krukiem był albo jaskółką, Wnetbym poleciał na zwiady, Co się stać mogło z naszą przyjaciółką;
Wierzcie słowom starego, przyjaciele młodzi, Że o jej sercu wątpić się nie godzi.» Na takie słowa, Kruk, nie myśląc wiele, Rozwinął skrzydła i leci: Spostrzega zdala niebaczną Gazellę Ujętą w sieci; A zatem czasu nie traci Na pytania i rozmowy (Jak czynią przemądre głowy) I co tchu wraca do braci. Rzekł, co widział, i w tej chwili
Walną naradę złożyli.
«Ja ze Szczurem, Kruk rzecze, na pomoc polecę, A dom zostawmy na Żółwia opiece; Nimby się dowlókł nasz przyjaciel stary, Gazella pójdzie na mary.»
Kruk poleciał, Szczur pobiegł; lecz i Żółw nieboże, Myśląc, że przydać się może, Pokryjomu Uszedł z domu, Złorzecząc, iż go ugniata Ciężki pancerz, stare lata, I że nazbyt krótkie nogi Plączą mu się podczas drogi. Gdy się tak wlecze powoli, Szczur ostrym zębem zdradną przegryzł siatkę I przyjaciółkę wydobył z niewoli. Wtem, odgłos kroków przepłoszył gromadkę: Nadchodzi strzelec. «A to co za psota? Kto mi sieć przerwał? pewnie Szczur, niecnota!» Trójka przyjaciół, strwożona hałasem, Rozbiega się w prawo, w lewo, Szczur do jamy, Kruk na drzewo, Gazella znikła za lasem. Już, zawiedziony w nadziei, Myśliwiec odchodził z kniei, Gdy zoczył Żółwia. «Smaczny kąsek, rzecze, Ta zdobycz mi nie uciecze, Lecz dla pewności w worek wsadzę waści.»
Jak rzekł, tak zrobił. Odeprzeć napaści Potulne Żółwie nie mogą: Więc śmierci wyglądał z trwogą, Gdy Kruk Gazelli doniósł, co się stało. Ta z lasu wypada śmiało, Strzelec ją goni, wór rzuca na ziemię, A Szczurek, nie bity w ciemię, Przegryzł postronek, dobył niewolnika I razem z Żółwiem do lasu umyka.
Mimo sił słabych, cudów dokonywa Przyjaźń prawdziwa.