Żółw, z rodu tych, co się szczycą Że bywali zagranicą, Chciał naśladować przodków obyczaje I odwiedzić obce kraje. Bowiem w zwierzęcej, jak w ludzkiej naturze, Sprzeczność na każdym kroku się objawia:
Głuchy lubi muzykę, kulawy podróże,
Każdy gani co swoje, a cudze wysławia.
Żółw, gdy w nim ta chęć urosła,
Zwierzył się pod sekretem z zamiaru podróży,
Kaczkom, co się pluskały w poblizkiej kałuży.
«Brawo! krzyknęły Kaczki, myśl chwalebna, wzniosła, Myśl, zaiste godna głowy; I nam już odlecieć pora: Więc jeśli chcesz, dziś, z wieczora, Zabierz się z nami, a koszt do połowy.
— Ba, wolne żarty, Żółw gniewny powiada; Jakże się puszczę w nadpowietrzną drogę, Kiedy ledwie łazić mogę?
— Fraszka! odrzekły Kaczki, i na to jest rada. Oto kij: chwyć go zębami, My ujmiemy końce w dzioby, I polecisz razem z nami Ponad góry, ponad chmury, A za trzy lub cztery doby Miniem lądy, miniem wody, Obce ziemie i narody; Oblecimy ziemię całą: Dalej, w drogę, tylko śmiało! Lecz, bracie, nie żałuj gęby: Trzymaj ostro, ściskaj zęby.» Żółw kij chwycił jakby w kleszcze, Lecą nad miasta i sioła. «Patrzcie! lud zdumiony woła, Dziwo, cud nieznany jeszcze! Toż to Żółw między Kaczkami,
Król Żółwi, Żółw nad Żółwiami!
— Tak, jam monarchą,» Żółw z dumą powiada;
Mówiąc, kij z zębów wypuszcza, upada, I ten, co królem mienił się zuchwale, Zginął, rozbity na skale.
Znane to w świecie przywary:
Gadulstwo, czcza ciekawość i próżność bez miary.
Zawsze idą pospołu: a gdzie zawieść mogą, Los tego Żółwia niech będzie przestrogą.