Swój swego zawsze znajdzie. Trefnisiów rzemiosło Tylko u głupców popłaca.
Byle się pośmiać, mniejsza, że w czapkę pajaca
Ostry język ubierze myśl zacną i wzniosłą,
Że wydrwi czyn szlachetny, że dla słów igraszki Błotem oszczerstwa cudzą sławę splami. Trefniś żyje oklaskami,
A uczciwość, sumienie, cześć, wszystko to fraszki, Wszystko mu służy za cel pośmiewiska,
Bo wie, że od półgłówków zawsze coś uzyska
I za lada żart płaski otrzyma nagrodę. Bajką tej prawdy dowiodę.
Żartowniś przy obiedzie dostał rybkę małą,
A w końcu stołu, z misą kilka dużych stało. Bierze ją w palce, przykłada do ucha, Naprzemian szepcze i słucha.
«Co to znaczy?» spytało biesiadników grono. Wtedy Żartowniś, z twarzą zasmuconą,
Rzecze: «Brat mój, rok temu, za morze popłynął, I gdzieś bez wieści zaginął.
Zagadnąłem więc rybkę, co się z bratem stało? Lecz mi odrzekła, że będąc tak małą, Nic nie słyszała; ale bez ochyby Muszą coś o nim wiedzieć starsze ryby. Jeżeli zatem, łaskawi panowie, Starsze podać mi zechcecie, Może która z nich mi powie, Czy mój brat jeszcze żyje na tym świecie.»
Dostał, co chciał. Lecz mędrzec, siedzący przy stole,
Szepnął: «Za żart niesmaczny, zbyt smaczna zapłata; Miałbym, dla ryby, drwić ze zgonu brata, Stokroć z głodu umrzeć wolę.»