Życie i poezja Owidjusza/1
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Życie i poezja Owidjusza |
Pochodzenie | Przemiany Życie i poezja Owidjusza |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1933 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst Cała publikacja |
Indeks stron |
Kiedy cesarz August po obaleniu ustroju dawnej rzeczypospolitej rzymskiej zawładnął miastem i państwem, literatura rzymska bynajmniej nie zmilkła, ani nie zaniknęła wśród łoskotu walącego się ustroju politycznego, który zbudowany w r. 509 przed Chr., odtąd aż do cesarstwa, t. j. do roku 31 przed Chr., trwał statecznie i obok ciężkich niebezpieczeństw zaznał także wiele dni chwały i świetności. Literatura zmieniła się za Augusta, ale nie zaniemiała, owszem weszła w okres nowej bujności i twórczości. Stała się ona teraz na ogół bardziej pokojową, mniej polityczną, skoro jeden człowiek swą przeważną wolą i władzą stłumił walki i rozterki wewnętrzne; godziła się nawet zupełnie przeważnie z nową formą rządu, bo ten rząd zapewniał ludziom zmęczonym i znękanym tyloletniemi zamieszkami ostatnich dwóch wieków rzeczy pospolitej wytchnienie i pokój. Pax Romana, pokój na całym państwa obszarze był hasłem cesarstwa; wobec dumnych i opornych miano chwytać za broń, a ci oporni znajdowali się tylko poza granicami państwa. Na ogół więc dla samego imperium nastały pogodniejsze, lepsze czasy. Płużono też sobie w tym pokoju, który przynosił ulgę. Mogła stąd nawet powstać z czasem i wyrodzić się pewna bierność, zasklepienie się w ciasnym widnokręgu, pewne wyjałowienie dusz, nurzających się w używaniu dobrodziejstw i rozkoszy pokoju i nowej kultury. Ale na razie tego niebezpieczeństwa nie widziano, a wielkość i potęga Rzymu i państwa wyrywała z serc ludzi okrzyki podziwu dla »majestatu« ogromnego politycznego tworu, którym było rzymskie cesarstwo. Po zagarnięciu władzy przez cesarza zamierały powoli dawne ambicje, ludzie zaś usuwali się i usuwani bywali od wpływu i udziału w rządach, które panujący miał odtąd sprawować wraz z nie bardzo licznym senatem. Cofano się tedy w zacisze swych domów i do wnętrza swej duszy; literatura umiała teraz daleko więcej opowiadać o własnych osobistych przeżyciach, a z biegiem czasu zaczęła się coraz bardziej ograniczać do uczuć i wyznań indywidualnych. Cesarz August i jego następcy popierali te literackie zajęcia; odrywały one ludzi od publicznych spraw i przełomów, i zapowiadały upust pewnym aspiracjom estetycznym i idealnym, które w niczem się nie sprzeciwiały hasłom i kierunkom polityki rządzących. Wolno więc było literatom nawet tęsknić za minioną przeszłością, podziwiać cnoty i stawić niektórych ludzi dawnej republiki. Toż cesarze chcieli odradzać społeczeństwo, szczególnie August, a w tej dążności głosy, wielbiące sławetne czyny dawnych stuleci, mogły im być przydatnemi. Taki romantyzm zamierzał wskrzeszać cnoty zamierzchłych wieków. Dlatego śpiewał on z lubością o prostocie starego Rzymu i przodków, ich męstwie, poświęcaniu się za ojczyznę i nawet w obronie wolności. Nie wzbraniano o tem pięknie deklamować, a władza miała przeświadczenie, że wielbienie to wolności... w słowie znajdzie swe pełne zadowolenie i poza słowa nie przejdzie do czynu. Te wycieczki w przeszłość odrywały nadto umysły podobnie od teraźniejszości, jak wogóle czyniły to literackie zajęcia. Stróże więc nowych porządków patrzeli na nie ze spokojem. Przytem był to po części czysto literacki, z wzorów przejęty kierunek. Od czasów bowiem hellenistycznych zagnieździł się wśród uczonych badaczy i uczonych poetów zwyczaj dociekania porządków i przyczyn rozmaitych obrzędów, zwyczajów, instytucyj. Prąd ten zwano aitiologicznym od greckiego wyrazu aitia, t. j., przyczyna. Augustowska literatura podjęła ten kierunek z tem większą skwapliwością, iż grunt dlań w Rzymie był przygotowanym przez badania największego uczonego rzymskiego ze schyłku rzeczypospolitej — Terencjusza Warrona. Cesarstwo dbało o to, aby uświęcone formy utwierdzać, podtrzymywać, uprawniać do istnienia wykazywaniem starodawnego ich początku. Mniejsza o to, że duch z nich dawno uleciał; o wskrzeszenie treści i ducha zamarłego we formach mniej się troszczono.
Na tych więc dwóch motywach, wielbieniu starożytności i morałach stąd się nasuwających, a z drugiej strony na sławieniu błogości chwili obecnej, którą wyzyskać należało dla osobistego szczęścia i rozkoszy, osnuwali poeci augustowskiej epoki swoje pieśni. Jedni szli w bardziej patrjotycznym kierunku, drudzy znów osobistym, zasklepiającym się w pragnieniach i wyznaniach indywidualnych, a niejeden z poetów owej doby oddawał cesarzowi, co było cesarskiem, ale przytem śpiewał i marzył także o swych najskrytszych przeżyciach, palił dwie świece, jedną na ołtarzu wyniosłym, drugą na swoim domowym, którego patronką najczęściej była Wenera. Wergiljusz jest przedewszystkiem bardem patrjotyzmu ówczesnego, najwierniejszym wyznawcą nowych haseł odrodzenia, u Horacjusza tymczasem widzimy równowagę między dwoma natchnieniami ówczesnej poezji; późniejsi zato, młodsi poeci augustowskiej epoki zacieśniają coraz bardziej zakres swoich pieśni do opiewania indywidualnych wrażeń, przeżyć i miłosnych rozkoszy i zawodów. A chociaż Owidjusz, najmłodszy z tych poetów i jedyny, który przeżył Augusta, zbaczał niekiedy na t. z. aitiologiczną poezję, to czynił on to jedynie wskutek pobudek niezupełnie doskonałych, a mianowicie z tego powodu, że ten kierunek poezji był modnym, a prócz tego nadarzał sposobność do rozwinięcia talentu opowiadania, którym celował poeta. Zresztą boginią jego była Wenus, prawdziwem powołaniem pieśń miłosna, hasłem używanie żywota. Doprowadził on też tę poezję miłosną wskutek jej nadużywania do pewnego ogrania, przesytu, nieomal bankructwa. Nieszczęścia, które tem uwielbianiem nadmiernem miłości na siebie ściągnął, pogrążyły go w końcu życia w klęski, wśród których żalić się tylko umiał i płakać. Schyłek też panowania Augusta, któremu w początkach wtórzyły wesołe i pogodne pieśni, zasępiał się stopniowo, a Owidjusza żale i treny przedzgonne poświadczają nie tylko jego tragedję osobistą, lecz i to, że pierwotna augustowskiej epoki promienność niepowrotnie minęła.