Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX/Władysław Ludwik Anczyc
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Władysław Ludwik Anczyc |
Pochodzenie | Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX |
Wydawca | Marya Chełmońska |
Data wyd. | 1901 |
Druk | P. Laskauer i W. Babicki |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom pierwszy |
Indeks stron |
Jeżeli do największych zalet pisarza należy zrównoważenie zasług literackich z zasługami społecznemi, to Anczyc względem ma bezsprzecznie miejsce w pierwszym rzędzie. Nie służąc nigdy tłumom, ani marnej chwale, ani też samolubstwu i próżności własnej, oddał on pióro swoje, niepospolitą spostrzegawczość i talent niepośledni na pożytek krajowi i społeczeństwu; to też imię jego zyskało trwałą i dobrze zdobytą popularność.
Urodzony w Wilnie 25 listopada roku 1823 z ojca Zygmunta Anczyca, zdolnego i cenionego swojemi czasy aktora, i matki Barbary z Hrehorowiczów, dzieckiem jeszcze zamieszkał wraz z rodzicami w Krakowie i tam ukończył nauki szkolne. Na życzenie rodziców poświęciwszy się zawodowi aptekarskiemu, uczęszczał na kursa specyalne przy uniwersytecie Jagiellońskim i uzyskał wkrótce stopień magistra farmacyi. Wypadki historyczne niezadługo jednak, żywo poruszywszy umysł jego i serce, odwróciły go z obranej drogi. Wstrząśnienia, jakich doznała Galicya w okresie lat 1846-1848, pobudziły myśl Anczyca ku poważnemu zastanawianiu się nad stosunkami społecznemi wobec przewrotu, jaki się dokonał, wobec ciężkiej niemocy, jaką przechodziło społeczeństwo galicyjskie, zanim nowe uwarstwienie narodu nie weszło w krew pokoleń a wydobyte na wierzch burzą namiętności kastowych, męty społeczne nie opadły na dno. Te refleksye uczyniły Anczyca pisarzem ludowym, dały implus jego twórczości. Już w 1849 r. wystawia on na scenie krakowskiej pierwszy swój utwór dramatyczny Chłopi arystokraci, który w krótkim czasie obiegł wszystkie sceny polskie i doczekał się jeszcze za życia autora kilku wydań; za tą pierwszą poszły inne komedye i obrazki ludowe, a nawet historyczne (Zemsta szlachcica polskiego, Jan Sobieski pod Zórawnem).
W roku 1859 widzimy Anczyca w Warszawie, zawsze niestrudzonego na polu popularyzacyi wiedzy i oddziaływania przez druk na szersze masy. Od r. 1861 przez lat sześć redaguje on pismo ludowe p. t. «Kmiotek,» prowadzone znakomicie, z wyborną znajomością ludu, jego psychologii i potrzeb duchowych, jednocześnie wydaje cały szereg książeczek popularnych, jak: Abecadlnik z historyi polskiej, Czytelnia dla luda wiejskiego, Elementarz dla dzieci polskich, Dzieje Polski w dwudziestu czterech obrazkach, Krótka nauka o ziemi i świecie, Pierwsza książeczka dla wiejskich dziatek, Pijaństwo, zguba i nędza włościan i t. d.
Narówni z ludem ukochał Anczyc i dzieci; przez lat trzy od 1865 r. redaguje «Przyjaciela dzieci,» pisze i tłómaczy mnóstwo dziełek i powieści dla młodzieży, pomiędzy któremi przeróbka z De Foego Przypadki Robinsona Kruzoe zajmuje miejsce najpoczestniejsze, jako używająca rozgłośnej popularności. Wreszcie podczas pobytu swego w Warszawie Anczyc spelniał obowiązki sekretarza «Gazety codziennej» za redakcyi J. I. Kraszewskiego, a także czas jakiś «Tygodnika ilustrowanego,» redagował lat kilka «Wędrowca.» Najowocniejszą wszakże była jego praca popularyzacyjna dla ludu; artykuły jego, podpisane pseudonimem Kazimierza Góralczyka, chętnych i ciekawych znajdywały czytelników.
Od roku 1869 widzimy Anczyca stale w Krakowie, w dalszym ciągu pracującego na niwie literackiej i społecznej. Emigracya chłopska, sztuka udowa (Warszawa 1876), zarysowana na tle majaczącego coraz groźniej widma wychodźtwa ludu za ocean, świadczy o dojrzałości jego talentu dramatycznego. Jan III pod Wiedniem (grany w Krakowie podczas dwusetnego jubileuszu odsieczy wiedeńskiej r. 1883), napisany w ciągu dziewięciu dni, nie pozbawiony zresztą i tendencyi społecznej, okazuje, ze i teraz tematy zaczerpnięte z dziejów przeszłości narodu, nie pozostały mu obce.
Największą jednak popularność zawdzięcza Anczyc swoim sztukom ludowym, nie dlatego, żeby inne jego utwory[1] były bez wartości, lecz, że w nich najlepiej odźwierciedla się oblicze duchowe ich autora. Anczyc wyprowadzał chłopów na scenę nie kwoli efektowi scenicznemu, dla odśpiewania i odtańczenia mazura lub krakowiaka w barwnych kostyumach ludowych, ale dla celów społecznych i zaznajomieniu warstw intelektualnych z potrzebami ludu i oddziaływania na lud za pomocą sceny. Tendencye te widoczne już są w pierwszym utworze dramatycznym Anczyca Chłopi arystokraci; zrodzony w ciężkiej atmosferze r. 1849, choć wesoły i pełen dowcipu, niezbyt świetlane otwiera on horyzonty: chłopów, którzy po uzyskaniu wolności osobistej mniemają się za równych panom, butnych i pełnych arogancyi, żądnych nowych jeszcze zdobyczy, wyzyskujących pracę komorników, młodych parobczaków, odartych w służbie wojskowej ze wszelkich oznak przynależności rasowej i duchowej, arendarza, w mętnej wodzie upatrującego łatwego zysku, rozpijającego i oszukującego chłopów — oto, jakie wrażenia wynosimy z tej sztuki. Posłuchajmy, co mówi pani Kogucina, która teraz każe się nazywać Kogucińską, jak znowu syn jej Szczepan, który przyjeżdża z pułku na urlop do wioski rodzinnej po kilkuletniej niebytności, mianuje się z dumą «Sztefan Hahn:» «Ten jest chłopem, co robi pańszczyznę: a więc pókiśma odrabiali ślachcicowi, tośma byli chłopami, ale teraz jesteśwa galant ślachtą, jako ano ten, co siedzi we dworze,» a na zapytanie syna: «Ciekawa rzec, kaj się chłopi podzieją, kiej wsyscy bedą ślachtą»? odpowiada rezolutnie: «Ogłupiałeś do cna! a cy to niema komorników, co nic nie mają? Toć oni są i będą chłopami, bo musą na chleb robić, a my se nie potrzebujemy się uganiać z robotą, przeto jesteśwa ślacheckiej kondycyi. Ja jestem pani, mój chłop jest pan, a ty jesteś pańskie dziecko.
Objaw społeczny, pewnego rodzaju «signum temporis» uchwycony wybornie, dyagnoza postawiona trafnie i śmiało, bez uprzedzenia i bez idealizacyi. Słusznie też powiada jeden z lepszych znawców teatru naszego i serdeczny przyjaciel autora Emigracyi chtopskiej, St. Koźmian w swej pośmiertnej charakterystyce Anczyca: «Anczyc był nietylko pisarzem, ale i myślicielem ludowym. Był uczciwym w swoich zamiarach, czerstwym w poglądach, uzdolnionym jak nikt, do przeniesienia na scenę prawd społecznych i stosunków wiejskich. W ich ocenianiu kierował się roztropnością, uczuciem i prawdą, podczas gdy tylu innych wzywało na pomoc dla ich rozwiązania nienawiść, przesadę i kłamstwo. Anczyc z miłością i mądrością, a nie zawiścią i lekkomyślnością przystępował zawsze i wszędzie tak na scenie, jak i w innych pismach swoich do sprawy włościańskiej. W tem jego zasługa i to stanowi zaszczyt jego żywota»[2]
I w innych sztukach ludowych Anczyc stwierdził prawdę tych słów, w których nie znajdujemy ani źdźbła przesady, ani zwykłego w nekrologach chwalstwa; niema wśród nich prawie żadnej, którejby nie opromieniała jakaś prawda społeczna, zacna chęć oświecania młodszej braci. W Łobzowianach np. obok wielokrotnie podkreślanej myśli, że choć «miło to jest wprawdzie zwiedzać cudze strony, widzieć cuda sztuki, zbierać nauk plony; jednak kto raz pługiem tknął swój zagon miły, by go miał porzucić, zabraknie mu siły,» znajdziemy jeszcze przestrogę unikania pokątnych doradzców w osobie Protazego, wnoszącego pierwiastek rozkładowy w serca najzacniejsze i zarzewie niechęci pod strzechy spokojnych rodzin.
Podszepty złych duchów chłopa naszego zrobiły swoje, przezwyciężywszy wrodzone przywiązanie do «miłego zagona;» fermenty społeczne, zauważone w Chłopach arystokratach, zrodziły gorzkie owoce, objawy smutne i zatrważające i oto Anczyc występuje z najdoskonalszą swą sztuką, Emigracyą chłopską, rzeczą, która obecnie jest bodaj jeszcze bardziej aktualną, niż przed ćwierćwieczem. Tutaj stosunek jego do kwestyi chłopskiej występuje najdobitniej: lenistwo chłopa i chęć dorobienia się fortuny lekką pracą, wyzysk i chciwość żydów arendarzy, wytrącających coraz bardziej grunt z pod nóg chłopskich i zagarniających go dla swoich młodocianych Lajbusiów i Chaimków, niechęć gospodarzy ku «ciarachom,» natomiast bezwzględne zaufanie ku arendarzowi, graniczące z karygodną łatwowiernością, wielka a niecna spekulacya niemieckich kulturtraegerów, oparta na tej łatwowierności, oto objawy, które Anczyc podpatrzył i oddał w tej sztuce «z niesłychaną dokładnością i bezlitośnym realizmem,» jak mówi Koźmian[3]. A my dodamy jeszcze: z wielką miłością, bo w samej rzeczy trudno o bardziej harmonijne, niż w tym utworze, zespolenie realizmu z umiłowaniem przedmiotu.
Charakterystyka działalności literackiej Anczyca byłaby niezupełna, gdybyśmy nie wymienili poematu jego p. t. Tyrteusz, wydanego w Warszawie r. 1862 w książce zbiorowej na cześć Wójcickiego. Rzecz to wielkiego natchnienia i olbrzymiej siły lirycznego uczucia, przypominająca najgenialniejsze utwory naszych romantyków, zwłaszcza Ujejskiego.
Na tablicy pamiątkowej na cześć Anczyca, wmurowanej w kościołku św. Salwatora na Zwierzyńcu pod Krakowem, odsłoniętej dnia 12 czerwca r. 1886, położono napis: «Władysławowi Ludwikowi Anczycowi autorowi Tyrteusza, dramaturgowi i pisarzowi ludowemu, † 1883 — przyjaciele.» Trwała i wdzięczna pamięć narodu pozostanie dla niego pomnikiem o wiele trwalszym nad granity i marmury.
- ↑ Spis bibliograficzny dzieł Anczyca, sumiennie zebrany przez Maurycego Stankiewicza w «Upominku z uroczystości odsłonięcia i poświęcenia tablicy pamiątkowej ś. p. Władysława Ludwika Anczyca,» wylicza przeszło sto tytułów.
- ↑ St. Kożmian Władysław Ludwik Anczyc, wspomnienie pośmiertne. («Przegląd polski,» 1883,wrzesień, str. 510—511).
- ↑ St. Koźmian. Tamże, str. 508.