Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX/Wiktor Feliks Szokalski

<<< Dane tekstu >>>
Autor Zygmunt Kramsztyk
Tytuł Wiktor Feliks Szokalski
Pochodzenie Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX
Wydawca Marya Chełmońska
Data wyd. 1903
Druk P. Laskauer i W. Babicki
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom drugi
Indeks stron
Wiktor Feliks Szokalski.
(*1811 — †1891.)
separator poziomy
D

Dnia 6 września 1831 roku straszny bój wrzał pod Królikarnią, w pobliżu Warszawy; lekarze pracowali ciężko w ambulansie, urządzonym na tarasie pałacowym, gdy na gwałt zawezwano pomocy dla ciężko rannego porucznika artyleryi. Wybiegł z ambulansu młody człowiek, zaledwie dwudziestoletni, i szybko znalazł się przy chorym pod ogniem nieprzyjaciela; kula przerwała rannemu tętnicę udową, krew lała się strumieniem; jedynym ratunkiem było natychmiastowe podwiązanie tętnicy, a na usunięcie chorego w spokojniejsze miejsce i na wezwanie dalszej pomocy czasu nie było; wśród huku granatów i nieznośnego świstania kul dokonał młodzieniec szczęśliwie jednej z najtrudniejszych operacyj chirurgicznych. Szokalski był wtedy jeszcze studentem, jednakże ta operacya nie była pierwszym jego występem lekarskim. Już przed rokiem prawie, z czwartego kursu medycyny wstąpił wraz z wielu kolegami do armii, jako pomocnik lekarski; odbywał przez ten rok marsze uciążliwe w różne strony Królestwa, prowadził przez czas jakiś samodzielnie szpital w Modlinie w najcięższych warunkach, bo czuł dobrze, że do zadania nie dorósł, a żadnej pomocy ani potrzebnych środków nie miał pod ręką.

We dwa dni po swym bohaterskim czynie opuścił Szokalski wraz z całą armią Warszawę, a po paru tygodniach wkroczył do Prus. Na emigracyi przepędził lat kilkanaście, a te lata wyraźnie i dodatnio w życiu jego całem się zaznaczyły. Blizkie zetknięcie się z nauką w jej wielkich ogniskach dało mu możność wyrobienia się na wielkiego uczonego; zapał, jaki go w młodości ogarnął, samotność, sprawiły, że myśl jego zawsze wysoko bujała i szerokie obejmowała horyzonty, że, nie o karyerę osobistą, lecz daleko więcej dbał zawsze o czyny dla społeczeństwa pożyteczne, że sprawom ogólnym, nie własnym, poświęcił całe życie, że wreszcie we wszystkich ciężkich przejściach swego długiego życia potrafił zawsze zachować niezamąconą pogodę umysłu.
Urodził się 15 grudnia 1811 roku w Warszawie na Starem Mieście. Ojciec jego był urzędnikiem w ministeryum skarbu, matka, Justyna z Rogozińskich, bardzo cenioną nauczycielką pensyi wyższej. Ojciec umarł młodo, a matka poślubiła lekarza wojskowego, Kowczewicza. Po ukończeniu liceum wstąpił na wydział lekarski uniwersytetu warszawskiego, ale wojna przerwała, spokojne jego studya.
Po wyjściu z kraju, bardzo wolno, w wielkim niedostatku i chory posuwał się przez Niemcy ku Paryżowi, gdy we Frankfurcie nad Menem niespodziewanie los jego się poprawił. Miejscowy komitet emigracyjny przeznaczył fundusze, jakie w rękach jego pozostały, na stypendya dla polaków. Stypendyum takie zaproponowano Szokalskiemu, a on je przyjął z radością, zyskując w ten sposób możność dokończenia studyów. W r. 1834 otrzymał stopień doktora medycyny w uniwersytecie w Giessen, a pobywszy jeszcze czas pewien w Heidelbergu, przeniósł się w r. 1836 do Paryża. Wkrótce otrzymał posadę asystenta w prywatnym zakładzie prof. Sichela, który wtedy miał w Paryżu największą praktykę okulistyczną. Szokalski oddał się okulistyce i prędko wyrobił sobie na tem polu wybitne stanowisko naukowe.
W medycynie dokonywał się wtedy ważny i stanowczy przełom. Można twierdzić, że epoka średniowieczna, epoka scholastycyzmu daleko dłużej trwała w medycynie, niż w innych naukach, co się tłómaczy największą zawiłością przedmiotu badania.
Ścisłe objektywne badanie chorego, anatomia mikroskopowa, doświadczenia fizyologiczne, to wszystko, co miało nadal podstawę tej nauki stanowić, w owym czasie dopiero rozwijać się zaczęło i szukać dróg nowych i metod. Zmienił się też zupełnie pogląd na znacznie zmysłów. Wszak sądzono dawniej, że te wszystkie własności, jakie spostrzegamy w naturze, wszystkie barwy i dźwięki i wonie w naturze istnieją tak samo, że zmysły nasze tę naturę w jej rzeczywistej ujmują postaci. Ten pogląd zmienił się zupełnie. Te wszystkie ozdoby i wdzięki natury są wytworami naszych zmysłów, objawami ich życia i czynności; natura przez siły swoje nasze zmysły do czynności pobudza; każde wrażenie jest niejako sygnałem, zawiadamia nas tylko, że zmiany pewne w naturze zachodzą, i pozwala nam w świecie się oryentować: jak dzwonek elektryczny jest sygnałem, znakiem, że coś się dzieje, ale z tem, co się dzieje, nie jest identyczny, nie jest zgoła podobny. Rola zmysłów i znaczenie ich wzrosły tym sposobem; z pośredników skromnych stały się one niemal twórcami świata, jaki się człowiekowi przedstawia; a więc w przyrządach zmysłowych potrzeba było odnaleźć mechanizmy, za pośrednictwem których zmysły te ważną rolę spełniają. Dwie prace Szokalskiego mają pod tym względem znaczenie podstawowe: rozprawy o uczuciu barw i o uczuciu przestrzeni («Essais sur les sensations des couleurs dans l'ètat physiologique et pathologique de l'oeil.» Paris et Bruxelle 1840 i «Ueber den Einfluss der fünften Nervenpaares für das Sehvermögen» drukowane w «Archiv für physiologische Heilkunde» 1849). Zwłaszcza druga z tych prac była zupełnie nową a bardzo ważną. Bo i przestrzeń sama stała się wrażeniem, wytworem zmysłów; wszak już Kant uważał przestrzeń za kategoryę myślenia.
Poznanie odległości, kierunku, ruchu przedmiotów, słowem, tych wszystkich momentów, z których pojęcie przestrzeni urabiamy, zależy od skurczu mięśni. Ażeby przedmioty widzieć dokładnie, muszą się oczy na nie skierować i do nich przystosować; ruchami temi rządzi bogato rozwinięty przyrząd mięśniowy oka; każdy skurcz mięśni odczuwamy, znamy, a to uczucie, słabe i niewyraźne, nieświadome, dokładnie nas powiadamia o położeniu przedmiotów i wytwarza pojęcie przestrzeni. Ta teorya Szokalskiego, jako i stanowczo wypowiedziana, przekonywająca odrazu, stanowi wielkie odkrycie naukowe, bo właściwie odkrycie zmysłu mięśniowego.
Podczas pobytu we Francyi ogłosił Szokalski kilkadziesiąt rozpraw z rozmaitych dziedzin, bo i z anatomii mikroskopowej i z praktyki okulistycznej i chirurgicznej, przedewszystkiem jednak z dziedziny fizyologii oka. Chociaż są między temi rozprawami i bardzo ważne dla nauki ówczesnej, nie mogę ich jednak w tem miejscu rozbierać blizej, ani nawet przytoczyć.
Jednocześnie z temi pracami literackiemi prowadził Szokalski już samodzielne wykłady okulistyki, był lekarzem wielu instytucyj, w życiu emigracyjnem czynny brał udział, a w r. 1844 założył w Paryżu Towarzystwo lekarzy niemieckich, którego był pierwszym prezesem; pragnął zapewne tym sposobem złączyć różne kierunki, w jakich rozwijała się medycyna we Francyi i w Niemczech.
Po kilkunastu latach, w r. 1848, czy to że warunki bytu były dla niego wciąż trudne, czy te był życiem paryskiem znużony, przeniósł się do Burgundyi, gdzie został lekarzem małego szpitala prowincyonalnego.
W roku 1853 ziściło się wreszcie ciągłe pragnienie i dążenie Szokalskiego — pozwolono mu powrócić do kraju.
Medycyna i wogóle nauki wszystkie znajdowały się wtedy w Warszawie i w całym kraju w wielkim zastoju i upadku, bo od lat wielu uniwersytet już nie istniał. Szokalski, do pracy naukowej w szczęśliwszych warunkach wdrożony, zawsze czynny i znaczenie nauki dla kraju pojmujący, do tych odmiennych warunków przystosować się umiał. Kraj nie mógłby wtedy strawić ścisłych rozpraw naukowych, jakie dotychczas pisywał Szokalski; raczej drobne, lżejsze, a liczne artykuły i rozprawki były tu na miejscu. To też i zliczyć trudno, ile razy i w jak różnych materyach, Szokalski czy to głos zabieral na posiedzeniach Towarzystwa lekarskiego, czy pisał w Tygodniku lekarskim albo w pismach ogólnych. Podziwiać potrzeba, jak pięknym i czystym językiem przemawiał i pisał ten człowiek, który przez długie lata wyłącznie w obcych pisywał językach. Wymowę miał płynną i potoczystą tak, że nietylko najczęstszym, ale i najlepszym może był mówcą w Towarzystwie. Obok tego mnóstwa prac drobnych, ogłaszał od czasu do czasu obszerne, kilkotomowe dzieła: Fantazyjne objawy zmysłowe tomów II, 1861 i 1863, Wykład chorób przyrządu wzrokowego u człowieka 1869, Początek i rozwój umysłowości w przyrodzie, 1885.
W ostatnich latach życia napisał obszerny pamiętnik. Znajduje się tam wiele wiadomości ważnych pod względem naukowym i politycznym, ale dotychczas tylko drobny wyjątek z tego pamiętnika drukiem ogłoszono.
Te wszystkie a tak liczne pisma i bardzo rozległa praktyka lekarska nie wyczerpują całej działalności Szokalskiego i wszystkich usług, jakie on oddał społeczeństwu. Kilka bardzo ważnych instytucyj publicznych umiłował Szokalski, zajmował się niemi gorliwie i na wysokie podniósł stanowisko. Pierwszą z tych instytucyj jest Instytut oftalmiczny; pracować w nim zaczął zaraz po powrocie do kraju, a od r. 1858 był jego lekarzem naczelnym; swój rozwój znakomity i gmach specyalny zawdzięcza Instytut gorliwym usiłowaniom Szokalskiego. Równie ważne usługi oddał Towarzystwu lekarskiemu warszawskiemu. Nietylko w ciężkich chwilach zapełniał prawie porządek dzienny, nietylko podniósł naukowy poziom rozpraw na posiedzeniach, ale jako długoletni sekretarz stały (od r. 1857), prowadził całą administracyę Towarzystwa. Powstanie i rozwój Kasy wsparcia przy Towarzystwie, budowa własnego domu, bardzo wiele zawdzięczają zabiegom i pracy Szokalskiego, a i inne niezliczone usługi tej ulubionej oddał instytucyi. Po założeniu Akademii chirurgicznej wykładał naprzód fizyologie, a od r. 1861 do 1872 okulistykę. Był też przez lat kilka członkiem rady lekarskiej Królestwa.
Umarł d. 6 stycznia 1891.
Szokalski był uczonym bardzo poważnym i trwałe w nauce pozostawił ślady; pod tym względem jednak nie ma należytego uznania i rozgłosu. Ważne odkrycia, przez niego poczynione, w znacznej części bez jego imienia weszły do nauki. Jest to niewątpliwie wina naszego ogółu, jego współziomków. Ciągle jesteśmy świadkami sporów, jakie uczeni różnych narodów toczą między sobą o to, komu przyznać pierwszeństwo w wygłoszeniu nowych a ważnych poglądów naukowych, a każdy naród stara się sobie przyznać zasługę i wszelkie w tym celu zbiera dowody. O Szokalskiego, jak i o wielu innych uczonych naszych, nikt się nie upomina; pod tym względem Szokalskiemu, a przedewszystkiem narodowi, winniśmy jeszcze zadośćuczynienie.
Szokalski był niestrudzonym działaczem społecznym. Jeżeli miarą społecznej wartości człowieka jest trud, jaki poświęca na cele publiczne, to Szokalskiemu wysokie pod tym względem należy się stanowisko. Całe prawie życie poświęcił on sprawom publicznym z zaniedbaniem spraw osobistych. To też, będąc pierwszym okulistą nietylko w kraju, ale na całą wschodnią połowę Europy, nie zrobił majątku, nie doszedł nawet nigdy do większego dostatku.
I w całym sposobie jego życia i postępowania widać było ten brak egoizmu. Był on prosty, skromny, pozbawiony wszelkiej dumy, czem się odznaczał wśród ludzi, zajmujących wybitne stanowisko w społeczeństwie; był wiecznie łagodny, pogodny i serca ludzkie w wysokim stopniu zjednywać sobie umiał. To też liczne odbierał dowody uznania i sympatyi, posiadał mnóstwo tytułów honorowych od towarzystw i instytucyj naukowych całego świata, a społeczeństwo nasze urządzało kilka razy uroczyste jubileuszowe na jego cześć obchody.

Zygmunt Kramsztyk.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Zygmunt Kramsztyk.