Anielka w szkole/Święty Mikołaj
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Anielka w szkole |
Podtytuł | Powieść dla panienek |
Data wyd. | 1934 |
Druk | Drukarnia „Rekord” |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała powieść |
Indeks stron |
Nareszcie, nareszcie nadszedł wieczór. Dzieci przez cały dzień trwały w ogromnem podnieceniu. Mimo dużego mrozu i śniegu, większą część wieczoru przebywały na ulicy. Oczy iskrzą się radością oczekiwania.
— Chodźmy już! — prosi Stefanek, który nie może dłużej ustać na mrozie.
— Tak, pójdziemy, — podchwytuje Weronka. — Zdaje się, że słyszę już dzwoneczek Świętego Mikołaja.
Chwila ciszy. Wszystkie dzieci uważnie nasłuchują, poczem nagle z piersi zebranych dobywa się zgodny okrzyk radości:
— Święty Mikołaj, Święty Mikołaj!
W szalonym pędzie biegną dzieciaki przed siebie.
— O, ja już nie mogę! — narzeka po chwili mała Geńka i idzie wolniej. Inni czynią to samo. Dźwięk dzwonków zbliża się coraz bardziej.
— Strasznie się boję, — szepcze półgłosem Weronka.
— Ja także, — przyznaje Lodzia. — Czuję, jak mi serce bije.
— A ja się więcej boję osła, niż Świętego Mikołaja, — dorzuca Anielka, mimo to jednak idzie wciąż naprzód.
Stefanek wybucha głośnym śmiechem.
— Tchórze jesteście, przecież osioł to także człowiek, tylko przykryty prześcieradłem, — oświadcza.
Wąska droga prowadzi do ciemnego lasu.
— My dalej nie pójdziemy, — zatrzymują się dziewczynki.
— To czekajcie tutaj, a my pójdziemy jeszcze kawałek dalej, — odpowiadają chłopcy.
Anielka przyłącza się do chłopców, inne dziewczynki czekają niecierpliwie. Już teraz całkiem wyraźnie słychać dźwięk dzwonków, a potem znów nastaje cisza. Nagle głośne okrzyki!
— O, oni już są przy Świętym Mikołaju! — szepczą dziewczynki czekające pod lasem.
— Ja się strasznie boję!
— Chodź, weźmiemy się za ręce.
— W każdym razie trzeba stanąć tak, żeby móc uciekać.
Nagle z lasu wyłania się Anielka. Biegnie szybko, a potem zadyszana staje przed dziewczynkami.
— Święty Mikołaj jest w czerwonej masce i ma taki śmieszny cylinder obwieszony dzwoneczkami, — oznajmia.
— A jest z nim osioł, powiedz, osła widziałaś? — pyta niecierpliwie Weronka.
— Chyba, że jest. To przecież także człowiek, przykryty białem prześcieradłem, ale ma taki wielki ośli łeb i ciągle otwiera paszczę. Nie macie pojęcia, jak szybko biegnie! Stefanka omało nie złapał.
— Idą, idą! — szepczą miedzy sobą dziewczynki.
Z lasu wyłaniają się wesołe głosy chłopców.
— Hop, hop, panie ośle, hop, hop! — rozlega się dokoła.
W ochoczych podskokach osioł biegnie za dziećmi. Święty Mikołaj idzie wolniej. Ze dwadzieścia dzwoneczków dźwięczy u jego wysokiego kapelusza. Święty Mikołaj dźwiga na plecach ciężki worek. To dopiero musi być ciężar!
— Hop, hop, panie ośle, hop, hop!
Święty Mikołaj potrząsa dzwoneczkami i podpiera się sękatym kijem. Teraz naprawdę wygląda strasznie. Osioł otwiera wciąż paszczę, jakby chciał połknąć wszystkie dzieci. Dziewczynki piszczą ze strachu, chłopcy się śmieją.
„Uciekajcie, ile tchu!
Bo Mikołaj jest już tu.
Do worka was załaduje
I przez wieś pogalopuje.”
Tę wesołą piosenkę zaintonował Stasiek, brat Anielki, a inni chłopcy natychmiast ją podchwycili.
— Hu, hu! woła Święty Mikołaj, potrząsając dzwoneczkami.
Anielka zgrzała się ze strachu, jakby to było lato. Biegnie ciągle na przedzie. Wreszcie całe towarzystwo doszło do wsi. Święty Mikołaj wstępuje jednak do bogatszych domów. Dzieci ciekawie zaglądają przez okna. Widzą, jak Mikołaj z osłem wchodzą do izby, jak Mikołaj potrząsa dzwoneczkami i jak osioł tańczy. W wielu zagrodach Święty Mikołaj i osioł dostają po kawałku ciasta, czy też jakąś monetę. Dzieci towarzyszą Mikołajowi od zagrody do zagrody i odprowadzają go jeszcze kawałek w pole. Potem dopiero wracają.
— Jesteście wreszcie! — mówi matka Anielki do dzieci, które prześcigają się w opowiadaniu.
Przed udaniem się na spoczynek, dzieciaki nie zapominają o rozłożeniu swych pończoszek na piecu. Wierzą w to przecież, że święty Mikołaj w nocy nasypie im do pończoszek orzechów i jabłek, bo każde dziecko tej nocy powinien obdarować. Już teraz, kładąc się spać, radują się dzieciaki, na samą myśl, że jutro w pończoszkach znajdą podarunki.