Anti-Euthanasia
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Anti-Euthanasia |
Pochodzenie | Poezye Studenta Tom I |
Wydawca | F. A. Brockhaus |
Data wyd. | 1863 |
Miejsce wyd. | Lipsk |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom I |
Indeks stron |
Oh! konający, na łożu, na białem, w komnacie
Leży — i milczy, i cicho — i ciszej oddycha,
A sowa zadudni do okna skrzydłami — i cicho —
I znowu zadzwoni — i huknie, i jęknie chychotem.
Czego chcesz sowo ty? chory zajęczy — a sowa:
« Po duszę, po twoją przychodzę i żebrzę młodzieńcze »
« O matko! o zasłoń tam okno kotarą! — o matko
Czy głos ten słyszałaś jak okna dzwoniły — o matko! » —
« Nie synu — to wicher zimowy tak dzwoni — zasłonię! »
Tu sowa wleciała otworem od klucza — i lata
I kręgiem nad głową uwisła młodzieńca — o matko!
I spadła ku ziemi gdzie lampa bladawa — o matko!
Mrugała jak dusza młodzieńcza konając. I oczy
W jej płomyk wlepiła — udając młodzieńca: o matko!
Zaśmiała: «ja żłopię krew ciepłą, krew spiekłą młodzieńców,
Co siły zmarnili w obłędu marzeniach — o matko!»
Tu jękła i w okno uderzy, po szybach jej szpony
Zgrzytnęły — a lampa zagasła — a chory już milczy
Ku niemej, ku siwej już wołać nie będzie — o matko!
A księżyc przez jodeł konary śniegowe z wichrami
Lecąc promieniem się niemym zdał mówić: — O matko! —
Z łzą skamieniałą ona milczy — bo boleść jest niema! —
Jęk korowodów, gorą pochodnie i dzwony,
Łączą się z wrzaskiem kruków i mniszym chorałem,
Lecz z trumny gdy ją brano, młodzian przebudzony
Krzyknął: «matko! ja tylko snem straszliwym spałem!» —
Ona milczy — twarz skryła rękami obiema
I padła w trumnę syna — bo radość jest niema! —
A syn nad nią załamał dwoje rąk! — O matko! —
— — — — — — — — — — — —