Antologia bajki polskiej/Ignacy Baliński
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Lis i powódź |
Pochodzenie | Antologia bajki polskiej |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1915 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Mądry lis, co w niejednych bywał tarapatach,
bo już dojrzały w latach
i nie lubiący gruszek zasypiać w popiele,
przeszedł w życiu wiele,
lecz tak mu się udawało,
że bądź sprytem, bądź odwagą
przytomnością lub rozwagą
zawsze uchodził cało.
Raz znużony i od nory swej daleki
w pobliżu jakiejś rzeki
pod starej wierzby pniem na noc przypadłszy
zasnął jak się patrzy,
jak suseł, nie jak lis z lisów ostrożności
pełen i czujności.
Budzi się — mokro! W wodzie jest po szyję,
czuje, że ledwo żyje.
Więc — hyc! na wierzbę. Widzi: wszędzie rzeka,
różnych zwierząt sznur ucieka,
ale toną w wartkiej fali.
»To mi się wcale nie chwali«,
myśli lis, »wolę kataru dostać
i na tym pniu zostać
choć o chłodzie i głodzie,
niż utonąć w wodzie«.
I miał rację. Niebawem ustąpiły wody.
Nasz lis choć na zdrowiu nie bez szkody,
choć i głodny i osłabiony
wrócił z życiem w rodzinne strony.
Taką potem do księgi pamiątek
zapisał radę dla młodych lisiątek:
»Gdy nie można biedy zwalczyć, albo uciec od niej —
to trzeba ją przeczekać, choć najniewygodniej.
Gdy siłą nie poradzisz ni umiejętnością,
jeszcze się ocalić możesz wytrwałością«.