<<< Dane tekstu >>>
Autor Stefan Napierski
Tytuł Auto
Pochodzenie zbiór Poemat
Wydawca nakładem autora
Data wyd. 1924
Druk Księgarnia „Ogniwo”
Drukarnia L. Bogusławskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
AUTO

Nie chcę, nie mogę uwierzyć,
Jarzębinowa wsi,
Że w dusznym dymie przeżyć
Gasną jesienne senne dni.

W rękawiczkach skórzanych uważny szoferze,
Ty, w kierowaniu sterem biegły i przebiegły,
Czemu czujna wskazówka drga na czarnem zerze,
A lśniące samochody drżąc — drwiąc nas ubiegły?

O, raz jeszcze! Na białych ulicach
Rzucić się w ten strumień wartki,
Niechby lasy ku nam w cwał pobiegły,
Przerzucajmy pola, jak kartki!


Gnieciemy w ustach ziemię, jak śliwę dojrzałą,
Miotamy figurami zapomnianych świętych,
Jak mannę, rozdajemy napęczniałe ciało
Atomom dni niepoczętych.

Wagony pomijane, wzgardzone powozy,
W locie rytmem siekane czarne cielska wzgórz,
Upaja woń anielska spalonej benzyny,
Szyny sine rzucamy, jak umarłe godziny,
Lasy, jak zdarte tuberozy.

Już w oczach mamy druty elektryczne,
W zębach trzeszczący iskier pęd,
O, ruńmy w nieba magiczne,
Rozkuci z pęt!


Ale czemu wierzby wzdłuż dróg srebrnolistne
Pachną i smukłe topole śliczne
Płaczą?

O, czemu, tem radośni, żeśmy nic nie czuli,
Na bladem polu bezwonnej gryki
Przebijamy znów ściany kryształowej kuli
I od nowa, od nowa stajemy się czuli,
A spazm nam dusi grdyki?!
— — —

Nic to! W straszliwym pędzie, w legendzie stuleci,
Czarna trumna oszklona wzbije się i wzleci,
Nad globową orbitę, w tuman czarnych słońc,
Satelitą przez nieba spopielałe prąc.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stefan Marek Eiger.