<<< Dane tekstu >>>
Autor Artur Oppman
Tytuł Baśń o szopce
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. [1922]
Druk Klamkowski i Rajski
Miejsce wyd. Warszawa
Ilustrator Zofia Plewińska-Smidowiczowa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
AKT II.
STARA WARSZAWA.



Warszawa od strony Pragi. Noc Bożego Narodzenia. Nad miastem pełnia księżycowa osrebrzą Wisłę, ośnieżony zamek i amfiteatralnie piętrzące się Stare Miasto. W okienkach staromiejskich liczne światełka. Cisza. Z oddali przybiegają uroczyste dźwięki dzwonów, bijących na Pasterkę w prastarej dzielnicy.


PROLOG.


POETA z roku 1830-go w ubraniu Mickiewicza „na Judahu skale“.

Nad Warszawą pełnia blada
Płynie w blasku srebrnych szat;
Z starych murów, z grobu dziada,
Cichym szeptem przeszłość gada.
Niepowrotny, dawny świat...

Na dach stary, na podsienie
W srebrnych gwiazdach upadł szron.
Błądzą mary, krążą cienie,
Pieśń wionęła, jak westchnienie,
Na Pasterkę zagrał dzwon...

Staromiejskie lśnią okienka,
Stare Miasto sen swój śni;
Młody chłopiec i panienka...
Miłowanie i wojenka...
I skrzypnęły cicho drzwi...

Wpuśćcie gościa... Wicher miecie
Zwiędłym wiankiem uschłych róż,
Dzwonią echa, pachnie kwiecie,
Ach! toś ty jest, dawny świecie,
Co nie wrócisz nigdy już...

Już nie wróci! Już w swej łodzi
Poza światy spłynął, hen!
Ale w słońcu, co dziś wschodzi,
Ty przypomnij, mężna młodzi,
Że był niegdyś taki sen...

I nie żałuj jednej chwili
Tym, co przeszli męki chrzest,
Co czekaniem żyli, śnili,
Co kochali i walczyli
Za tę Polskę, co dziś jest!




SZEWC ZE STAREGO MIASTA.

Szyje szewczyk, śpiąc potrochu,
Glansowany bucik,
A rozmyśla o tym Mochu,
Co z Warszawy uciék.
W nim się gnieździ dawna cnota
Staromiejskiej dziatwy:
Od kopyta patryjota
I polak od dratwy!

Szewc Kiliński — to był majster!
W robocie nie chybił,
Igelstroma wziął na klajster,
Gwoździkami przybił!
Gdy się Polska w bój porwała,
Wraz konceptem ruszył:
Nie brał miary z jenerała,
A buty mu uszył.

Los się świata toczy kręglem,
Wróg się spląta sidłem,
Nuż go w tedy w kark pocięglem,
A w słabiznę szydłem.

Strącą szewcy kamień młyński,
Na wiwat wypiją:
Niechaj żyje szewc Kiliński
Z szewcką kompaniją!


EMERYT.

Sprawunki robię sam,
Gdy jeno z łóżka wstanę.
Hm, cóż dziś ptaszkom dam?
Kanar i siemię lniane!
Toż w klatkach będzie ruch,
Jak w targ na Pociejowie!
Może tabaczki niuch?
A psik. A psik!
Na zdrowie!
Drze się to wszystko w głos,
Aż dzwoni mi poddasze.
A najmądrzejszy kos:

(poufnie)

Umie pobudki nasze!
Był ze mnie niegdyś zuch...
Dziś tego nikt nie powie!
Może tabaczki niuch?
A psik! A psik!
Na zdrowie!
Z facjatki widok mam
Po Grochów aż otwarty.
Grochów!... Ja byłem tam!
Jak wicher szedł pułk czwarty!

Dziś nas zostało dwóch,
Ja — i ten krzyż!... Dziadowie!..
Może tabaczki niuch?
A psik! A psik!
Na zdrowie!


ICEK ZAPIECZĘTOWANY.

Ja jestem Icek Zapieczętowany,
Ja jestem Zidek wiedukowany,
Jak tsieba zagrać, z cymbałkiem usiędę,
Jak tsieba tańcić, to ja tańcić będę!
Jak mi waspan kazie grać,
Siabasówki musi dać,
Zidowskiego marsiu gram,
Ajda, dajda, bim, bum, bam!

(tańczy)

Mówią, co gdzieś się Mesyjasz urodzi.
Niech się urodzi, co mi to zaszkodzi?!
Ja mu winsiuję wsistkiemu dobremu,
Taniej ni drożej nie będzie psiez temu.
Krakowiaciek waspan chce?
Ja zatańcię, za co nie!
Psiez panienki skakam sam,
Ajda, dajda, bim, bum, bam!

(tańczy)

Jaśnie pan hrabia ma żemię i zborże,
Bartek i Wojtek także coś wiorże,
Każdy na światu zysku ma kawałek,
Ja umiem tylko zagrać na cymbałek.

Siajn morajne, zidek chwat
Obsługuje cały szwiat,
Un tak skika, jak ja gram,
Ajda, dajda, bim, bum, bam.

(tańczy)


SYBIRAK.
(za sceną melodja: „Wionął wiatr bujny...“)

Dziad pochylony z srebrną siwizną
Wracam z Sybiru po latach mąk;
Bądź pozdrowiona, święta Ojczyzno,
W szumie twych lasów, w kwiatach twych łąk!
Spędziłem życie, śniegiem owiany,
Ale mi serca nie zmroził lód:
Wierzę, o Polsko! stargasz kajdany
I zmartwychwstania spełni się cud!...

Idę z katorgi, starzec bez siły,
Zgiął mnie do ziemi niewoli znój,
Po moich bliskich — tylko mogiły...
Nie! moi bliscy — to naród mój!
Po tamtych młodych są inni młodzi,
Dzwon wolnych duchów wciąż będzie bił!
Jak cień, jak mgnienie, człowiek przechodzi,
A naród żyje i będzie żył!...

Szymon Konarski... Emisarjusze...
A potem krwawe sybirskie dnie...
Kto oddał Polsce ciało i duszę,
Ten niech na mękę nie skarży się!

Co roku trawka odżywa polna —
I my tak wskrześniem w szczęśliwy czas.
O, Polsko moja! gdy będziesz wolna,
To dzieciom swoim przypomnij nas!...


PRZEKUPKA STAROMIEJSKA.

Jeden mówi: pyskata!
A drugi: wygadana!
No, to co? Cóż do kata!
Czym ja żona waćpana?
Nie klekcę ci od rana,
Twój dom — nie moja chata!
Pyskata! wygadana!
Wygadana! pyskata!

U warszawskich kramików
Wieku nie przesiedziałam!
Mam się bać złych języków,
Kiedy się kul nie bałam?
Nie dla psa tłusta szperka!
A co mi tam żandarmi!
Ja jestem wiwandjerka
— Zdejm czapkę! — Wielkiej Armji!

A przedtem, Chryste Panie!
Różne zdeptałam dróżki:

(pokazuje na serce)

Mam tu podziękowanie
Naczelnika Kościuszki!

Gdy zejdę z tego świata,
Z niem chcę być pochowana..
Wygadana! pyskata!
Pyskata! wygadana!


PIASKARZ.

Piasku białego! Piasku białego!
Pot mi już spływa z lic,
Słońce dopieka, godziny biegą,
A nie sprzedałem nic.
Białego piasku! Białego piasku!...
Od wczoraj jam nie jadł!...
A w izbie pełno dzieciaków wrzasku
I stary, chory dziad...

Kupcie, panicze, piasku białego,
Toć macie srebra w bród.
Łzy mi się kręcą, nie wiem dlaczego?
Ich nie wycisnął głód!
Gdy nad wiślanem błądzę wybrzeżem,
Dusza mi leci w świat,
Chcę być żołnierzem, polskim żołnierzem,
Tak, jak mój stary dziad!

Białego piasku! białego piasku!
Włóczęga, żal i znój...
Ach jak to pięknie w błyszczącym kasku
Na siwku pędzić w bój!



Ja się nie lękam rany i guza,
Ja chcę dla Polski żyć!
Wysłuchaj, Boże, prośby łobuza,
Daj mi żołnierzem być...


SZATKOWNIK I DRWAL.


DRWAL.

Witam mości szatkownika.


SZATKOWNIK.

Bywaj, stary drwalu!


DRWAL.

W bokach łupi, w krzyżach strzyka...


SZATKOWNIK.

Żyjem jak na balu!


DRWAL.

Jeździliśmy na koniku...


SZATKOWNIK.

Cesarskie huzary!...


DRWAL.

Tak! tak! stary szatkowniku!


SZATKOWNIK.

Tak! tak! drwalu stary!


DRWAL.

Poczekajmy, panie bracie,
Toć nie koniec świata!


SZATKOWNIK.

Może jeszcze, mój kamracie,
Przyjdą lepsze lata!...


DRWAL.

Hej, pogubią połcie tłuste
Niemcy i Kacapy!
Ty ich zsiekasz na kapustę!


SZATKOWNIK.

Ty porąbiesz w szczapy!


DRWAL.

Zbiegła młodość, jak godzina,
W służbie bohatera!


SZATKOWNIK.

Saragossa! Berezyna!
Moskwa!


DRWAL.

I Elstera!


SZATKOWNIK.

Jeszcze się nam los przychyli,
Zuchom w każdym calu!


DRWAL.

Szatkowniku! będziem bili!


SZATKOWNIK.

Będziem bili, drwalu!


HUZAR I MAŁGORZATKA.


Muzyka „Tam na błoniu“.


MAŁGORZATKA.

Tam z za góry w cwał przez jary,
Na wojenkę mkną huzary,
Cud chłopaki!
Cud wojaki!
Każdy buzi wart!

W srebrne trąbki dmą trębacze,
Aż mi w piersiach serce skacze!
Na armaty
Lecą chwaty,
Śmierć — to dla nich żart!


HUZAR.

Małgorzatko! Dziewczę lube!
Po laur jadę, nie po zgubę!
Hej, dziewczyno!
Hej, jedyno!
Jeden uścisk daj!

Wielki cesarz Bonaparte
Przeszedł Wisłę, przeszedł Wartę,
Przemoc djablą
Zwalczył szablą,
Wolny będzie kraj!


MAŁGORZATKA.

Ja się w żalu nie utulę:
Na wojence świszczą kule,
Chłopakowi,
Kochankowi,
Grozi wraży miecz!


HUZAR.

Małgorzatko! Nie chmurz czoła,

(pobudka)

Trąbka wzywa! Polska woła!
Z woli nieba
Lecieć trzeba
Za Niemen, hen, precz!


MAŁGORZATKA.

A gdy zginiesz w złą godzinę?


HUZAR.

Gdy kraj zbawię, to niech zginę!
W błysk pałasza
Polska nasza
Wstanie z mojej krwi!


MAŁGORZATKA.

Jaśku miły! Bóg na niebie!
Dla Ojczyzny daję ciebie.
Wracaj zdrowy...


HUZAR.
(z za sceny)

W kraj lodowy
Rzuć mi »kwiat i łzy...

Melodja: „Za Niemen, hen, precz!“


KOMINIARZ.

Kominiarz to nie fryc,
Gdy każą: w ogień hyc!
On nie wie, co to strach:
Wio w komin, smyrg na dach!
Choć czarny, gdyby czart,
Od białych więcej wart!
Drwi z śmierci, z guzów, z ran —
Prawdziwy jaśnie pan!

A gdy — co, Boże, daj!
Wezwie mnie kiedyś kraj,
Gdy zagrzmi ludu dzwon,
By wroga wygnać won!
W te wielkie, święte dnie
Ujrzycie wtedy mnie,
Gdy będę chłop na schwał,
W szeregu pierwszym stał!

Tymczasem służę wam,
Grosz za to na chleb mam.
Skroś płomień mknąc, jak wąż,
Narażam życie wciąż;

A jeśli złamię gnat,
Nie dużo straci świat,
Łza mu nie spłynie z lic:
Kominiarz — toż to nic!


STARA BABUNIA.

Srebrzystych włosów srebrna korona
I łez ostatnich w źrenicach ślad.
Stara babunia patrzy zdziwiona
Na innych ludzi i inny świat;
Jeszcze gra echem daleka nuta,
Co uleciała z młodością hen...

I znowu oczko spadło mi z druta...

Coś mi się marzy, jak sen... jak sen...

Widzę wspomnieniem mego chłopczyka,
I moje szczęście i jego sny:
Syn nieodrodny Napoljończyka
Kochał Ojczyznę... i w grobie śpi...
Noc Belwederu... Polska rozkuta...
Pamiętam — włoski, jak — złoty len...

I znowu oczko spadło mi z druta...

Coś mi się marzy, jak sen... jak sen...

Tak źle babuni wśród nowych ludzi,
Po tych kochanych tęskno mi tak...
Może się jeszcze Polska obudzi
I zerwie pęta nasz biały ptak!...

Krótki dzień słońca, długa pokuta,
Krzyżyk z Olszynki został mi ten...

I znowu oczko spadło mi z druta...
............
Coś mi się marzy, jak sen... jak sen...


KIEŁBASKARZ.

Kiełbaski parowe!
Za psi grosz, a zdrowe!
Najprawdziwiej wieprzne,
Gorące i pieprzne!
Do trzech, łyk po łyku,
Gul, gul! alembiku!
Z dwóch parek kolacja, —
Zła aprowizacja?

Z traktyjerni modnej,
Wyjdziesz, człeku, głodny:
Za główkę cebuli
Zedrą do koszuli!
Już ci śmierć zagraża:
Buch! na kiełbaskarza,
Co raźno wykrzyka
Wpodle Kopernika!

Parowe kiełbaski!
Specyjał warszawski!
Czasu wojennego
Wszystko jedno z czego!

W tych szopek kolei
Czego to się nie jé!?
Bo, jak pójść do łóżka
Bez pełnego brzuszka?!


LATARNIK.

Hej, paniczu! hej, panienko!

Północ! (nasłuchuje bicia zegara) Puk! Puk! Puku!

Ja poświecę latarenką
Na warszawskim bruku!
Choć nów płonie bladolicy,
Choć niby-to ludno,
Wierz staremu: wśród stolicy
Potknąć się nietrudno.

Karnawałem grzmi Warszawa,
A bal to na stypie!
Na mogiłach dawna sława
Krzyże legji sypie.
Akademik, podchorąży
Od redut się boczy:
Moskal w kraju!... Czas nadąży:
Zaświecim im w oczy!

Więzy pękły, łzy się starły,
Większy dziś listopad.
Świat niewoli, świat umarły,
Jak liść z drzewa opadł!



Więc wspomnijmy łzą piosenki,
W nowych zórz rozkwicie,
Tych, co Polsce przez wiek męki
Oddawali życie!







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Oppman.