(Podwórzec zamku Heroda. Wprost sceny schody zamkowe. Po bokach bramy, przez które wdziera się lud wzburzony. U bram drabanci z halabardami).
GŁOSY.
Królu! królu! Herodzie!
DRABANT.
Nie ciśnij się narodzie!
Toć to zamek królewski,
Nie karczma, ni kiermasze!
GŁOSY.
1 — Niech go za krzywdy nasze Spali ogień niebieski!
2 — Precz służalce, drabanty!
3 — Psy — za kawałek chleba.
4 — Ma szkarłaty, brylanty, Jeszcze mu krwi potrzeba!
5 — Małe dziecko — to jagnię...
6 — Biała lilijka cicha!
7 — A on ich życia pragnie!
8 — Z nożem, jak zbójca czyha!
Mościa pani królowo,
Masz ministrów ladaco,
A ja nałożę głową,
Dalibóg! nie wiem za co!
KRÓLOWA.
Buntują się poddani,
To strzelać do psubratów!
HEROD.
(do ludu)
Moi ludzie kochani!
Prawda! Wysłałem katów,
Bo mnie w błąd wprowadzono!
(do żony)
Przyświadcz, królowo żono,
I wy moi doradcy,
Posłowie, miejscy radcy,
Królestwa patrycjusze!
(do ludu)
Co każą, robić muszę!
Marna jest moja władza:
Na konstytucji ściśle
Od wieków się zasadza,
A co tam ja sam myślę,
To, mój miły narodzie,
Zawsze jest z tobą w zgodzie!
Widzisz! Twe rządy babskie
Czego mi narobiły!
Całkiem opadłem z siły,
Jestem zdenerwowany!
(do dworzan)
Rozejdźcie się, dworzany!
HERODOWA.
A coś ty za król taki?!
Dajcie mi tu drapaki
Na tego niedołęgę!
Siedzi, nos wsunie w księgę,
Czyta sobie romanse,
Jakieś bajdy odwieczne,
Albo kładzie pasjanse!...
HEROD.
Moje dziecko, bądź grzeczne!...
Robię, duszko, co mogę!
Wszystkim wiekom wejść w drogę —
To nie hetki pętelki!
W pakują mnie do szopki,
Okropnego Heroda!
Pierwsze lepsze parobki
Będą sobie kpić ze mnie,
Bo taka w szopce moda!
„Herod łajdak, zbój wielki“ —
I czart porwie Heroda!
Niechaj pazie pobiegą
Na zamkowe pokoje!
Zbada się tajemnica!
Zawołać astrologi,
Wezwać mądrych doktorów!
Z niebieskich gwiazdozbiorów
Postawią horoskopy
I będziemy wiedzieli:
Czy pomordować chłopy,
Wyciąć wszystko do nogi,
Czy też na oba uszy
Możemy spać spokojnie?
Niechże się jejmość ruszy!
(królowa odchodzi)
Wiecznie mój zamek w wojnie,
Ni święta, ni niedzieli!
Oj, zły jestem co nieco!
Cały kawał z tą hecą
Nie wart zdartej opończy!
Djabeł mi łeb ukręci,
Zbędę dobrej pamięci
I tak się szopka skończy.
(daleka kolenda)
CHÓR.
Na wysokim zamku, możny królu ty,
Przesłonią Ci żłobek twego ludu łzy,
Do prostaczków znijść nie raczysz,
To i Boga nie zobaczysz, Pana naszego!
Hej, astrologi! Hej, doktory!
Śmierć z djabłem czynią na mnie łów!
ASTROLOGOWIE.
O, najjaśniejszy! Jesteś chory!
Potańcuj z nami! Będziesz zdrów!
(daleka kolenda)
CHÓR.
Dojrzysz każdą gwiazdkę, zbadasz każdy liść,
Nie dostrzeżesz drogi, którą Bóg ma iść! Choć na ziemi ciemność głucha, Oku serca, oku ducha Zbawca widomy!
Wątła jest, człowieku, twej mądrości łódź,
Boga w samym sobie trzeba mieć i czuć. Kto w swą duszę w niknąć umie, Ten ogarnie i zrozumie Światów ogromy!
Pięknie, grzecznie,
Z honorami,
Zrobim koniec
Z Herodami!
(znikają w tańcu)
HEROD.
(sam)
Ani doktory, ani astrologi
Nie poradzili mojej trwodze srogiéj;
Dalekie pieśni uszy moje słyszą:
Szumią w powietrzu, nad basztami wiszą
I przenikają do krwi i do kości!
Kto wie? A może owi ludzie prości,
Co żyją w chatach, na poddaszach miejskich,
Może ci ludzie z dźwięków czarodziejskich
Biorą otuchę, pociechę, nadzieję...
Ja od tych głosów stygnę i truchleję!
Herod! król wielki! a tak dzisiaj lichy,
Jak ziarnko piasku, jak robaczek cichy,
Co się zaplątał w straszną sieć pająka!
Poczciwy, dobroduszny,
Narodowi posłuszny,
I patrzcie — koniec jaki!
Dałaż mi się we znaki
Moja żoneczka luba!
Przez nią ta cała zguba!
Przez nią zapłacę głową,
Przez panią Herodową!
WYSŁANIEC PIERWSZY.
Królu! my wchodzim pierwsi,
By ci prawdę powiedzieć!
WYSŁANIEC DRUGI.
Na nic są szable nasze,
Na nic noże, pałasze,
Trza było cicho siedzieć!
WYSŁANIEC TRZECI.
Jezusa z jasną skronią
Polscy żołnierze bronią,
Nadstawiają swe piersi;
A ty wiesz, co to znaczy
Polski naród wojaczy!
Któż się im oprzeć zdoła?
(Na scenę wchodzi tłum chłopców, dziewcząt, figurek z bajek, na przedzie organista z kolendową gwiazdką).
A wy tu czego chcecie?
ORGANISTA.
(nieco podpity)
Dzisiaj radość na świecie!
Pan Bóg się nam narodził,
Po Polsce będzie chodził!
Złego ducha wziął w kleszcze.
Muzyka, śpiewy wszędzie...
Przyszliśmy po kolendzie!
HEROD.
A to sobie śpiewajcie.
ORGANISTA.
Hej, grajkowie! zagrajcie!
(Kolenda)
Uczcijmy Jezusa, moi dobrzy ludzie,
Ty zamrucz na basie, ty zabecz na dudzie,
Ty na skrzypkach śpiewaj cienko,
Jakbyś z dwora był panienką,
Ty piśnij na flecie:
Pan Jezus na świecie!
Śpiewajmy noc całą przy winie i miodzie,
W gębie nie postało, kapało po brodzie. Łup, cup, cup! hej, nowina! Szczęśliwa to godzina:
Czarcia moc skruszała, Cnota zmartwychwstała!
Musisz ty się, królu, pogodzić z tą sprawą:
Bóg tu będzie rządził, bo to Jego prawo! Na bory i na lasy Zmykają kiepskie czasy! Wspólna ludu zgoda Krzepsza od Heroda!
(Królowa z dworem)
KRÓLOWA.
A to prześliczna kompanija!
Taki król dla nich to w sam raz!
HEROD.
(do żony)
Wiesz, że niepewna moja szyja...
(do tłumu)
Bardzo przepraszam za nią was!
HERODOWA.
Kopciuszek, Śnieżka, Żyd w chałacie
I organista, prosty cham!
HEROD.
Wy przecież za złe mi nie macie,
Że gburowatą żonę mam!
HERODOWA.
Nie, ja nie jestem byle chłopka,
Nie chcę na zamku przyjąć was!
Już się niedługo skończy szopka!...
Jabym zatańczył jeszcze raz!
Po nadwornego muzykanta,
Mój organisto, idź no waść!
Pójdę w kadryla, lub w drabanta,
Bo chcę, gdy paść mam, w tańcu paść!
(Taniec. W końca tańca piskliwa nuta na jednej strunie skrzypiec).