<<< Dane tekstu >>>
Autor Artur Oppman
Tytuł Baśń o szopce
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. [1922]
Druk Klamkowski i Rajski
Miejsce wyd. Warszawa
Ilustrator Zofia Plewińska-Smidowiczowa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
AKT III.
NA ZAMKU HERODOWYM.



PROLOG TRZECIEGO AKTU.


Możni królowie,
Świata panowie,
Na swoim złotym dworze
Nie widzą znaku,
Że się w pakłaku
Narodzi Dziecię Boże.

Serca gorące,
Dusze wierzące,
Pieśni, co z nieba rodem,
Przeczuły dawno
Tę jasność sławną
Nad światem i narodem.

(dzwony)

Jezus! Maryjo!
To dzwony biją
Na wielkie święto ludów!
Maryjo! Chryste!
Stwórz wiekuiste
Królestwo Bożych cudów!

Srebro i złoto
W paragon z cnotą
Niech już nie chodzą dłużéj;
Mocarz z biedakiem
Pod jednym znakiem,
Niech każdy prawdzie służy!

Możni królowie,
Świata panowie,
Zniżcie korony drogie:
Z nędzy i z prochów
Wychodzą z lochów
Więzione i ubogie!

Srogim cesarzom,
Groźnym mocarzom,
Tyrańską moc odjęto!

(dzwony)

Jezus! Maryjo!
To dzwony biją
Na wielkie ludów święto!









(Podwórzec zamku Heroda. Wprost sceny schody zamkowe. Po bokach bramy, przez które wdziera się lud wzburzony. U bram drabanci z halabardami).


GŁOSY.

Królu! królu! Herodzie!


DRABANT.

Nie ciśnij się narodzie!
Toć to zamek królewski,
Nie karczma, ni kiermasze!


GŁOSY.

1 — Niech go za krzywdy nasze
Spali ogień niebieski!
2 — Precz służalce, drabanty!
3 — Psy — za kawałek chleba.
4 — Ma szkarłaty, brylanty,
Jeszcze mu krwi potrzeba!
5 — Małe dziecko — to jagnię...
6 — Biała lilijka cicha!
7 — A on ich życia pragnie!
8 — Z nożem, jak zbójca czyha!

9 — Ściągnąć tu przeklętnika!
10 — Prawdą mu bluznąć w oczy!


DRABANT.

A to się ciżba tłoczy!


DRUGI DRABANT.

Nie wstrzymamy!


GŁOSY.

1 — Drzyj łyka,
Królu, zdzierco podatków!
2 — Ogładzaj nas, twych kmieci!
3 — Ale nie tykaj dzieci,
Pociech naszych i kwiatków!
4 — Znijdźże! Stań przed narodem!
5 — Odejdź smacznej kolacji!


(Na schodach ukazuje się Herod w szlafroku, w pantoflach na szlafmycy ma koronę. Obok — Herodowa i dwór. Herod serwetą obciera wąsy i brodę).


HEROD.

Jakem królem Herodem,
Ten lud ma nieco racji!
Wszystkie dzieci wycinać,
To już za wiele trochę!

(do dworu)

Nie chcę wam wypominać,
Lecz rady były płoche!

(do królowej)

Mościa pani królowo,
Masz ministrów ladaco,
A ja nałożę głową,
Dalibóg! nie wiem za co!


KRÓLOWA.

Buntują się poddani,
To strzelać do psubratów!


HEROD.
(do ludu)

Moi ludzie kochani!
Prawda! Wysłałem katów,
Bo mnie w błąd wprowadzono!

(do żony)

Przyświadcz, królowo żono,
I wy moi doradcy,
Posłowie, miejscy radcy,
Królestwa patrycjusze!

(do ludu)

Co każą, robić muszę!
Marna jest moja władza:
Na konstytucji ściśle
Od wieków się zasadza,
A co tam ja sam myślę,
To, mój miły narodzie,
Zawsze jest z tobą w zgodzie!


GŁOSY LUDU.

Odwołaj! każ odwołać!
Lub cię strącim ze stolca!


HEROD DO HERODOWEJ.

A widzisz?! Teraz poradź!

(do ludu)

Dam wam tłustego wolca!
Każę wytoczyć beczki!
Zaczekajcie troszeczki,
Wszystko się załagodzi!


GŁOSY.

No! pamiętaj, Herodzie!


HERODOWA.

Ogień mi po krwi chodzi!


HEROD.

Bądź zdrów, dobry narodzie!
Ja z wami, zawsze z wami!


HERODOWA.

Ach, skropić ich kulami!...


HEROD.

Adju! ja wasz! wasz wszystek!


HERODOWA.

I to król! taki chłystek!




HEROD.

Awantury arabskie!

(do żony)

Widzisz! Twe rządy babskie
Czego mi narobiły!
Całkiem opadłem z siły,
Jestem zdenerwowany!

(do dworzan)

Rozejdźcie się, dworzany!


HERODOWA.

A coś ty za król taki?!
Dajcie mi tu drapaki
Na tego niedołęgę!
Siedzi, nos wsunie w księgę,
Czyta sobie romanse,
Jakieś bajdy odwieczne,
Albo kładzie pasjanse!...


HEROD.

Moje dziecko, bądź grzeczne!...
Robię, duszko, co mogę!
Wszystkim wiekom wejść w drogę —
To nie hetki pętelki!
W pakują mnie do szopki,
Okropnego Heroda!
Pierwsze lepsze parobki
Będą sobie kpić ze mnie,
Bo taka w szopce moda!
„Herod łajdak, zbój wielki“ —
I czart porwie Heroda!

Cóż ty zrobisz beze mnie?
Nie będzie ci mnie szkoda?
Twego męża? Heroda?
Kochanego Herodka?


HERODOWA.

A jeśli to nie plotka
O tym żydowskim królu,
Co się ma dziś narodzić?
Jeśli on na tron wnijdzie?
Na co ci wtedy przyjdzie?
Na żebry będziesz chodzić?!


HEROD.

W głowie mi, jakby w ulu
Brzęczy! Nie wiem co robić?


HERODOWA.

Kto niedobity — dobić!
Lud gorzałką upoić,
Upojonych rozbroić,
I wyrżnąć niemowlęta!


HEROD.
(do siebie)

A to baba przeklęta!


HERODOWA.

O dziecko idzie twoje,
Następcę królewskiego,
Twej korony dziedzica!


HEROD.

Niechaj pazie pobiegą
Na zamkowe pokoje!
Zbada się tajemnica!
Zawołać astrologi,
Wezwać mądrych doktorów!
Z niebieskich gwiazdozbiorów
Postawią horoskopy
I będziemy wiedzieli:
Czy pomordować chłopy,
Wyciąć wszystko do nogi,
Czy też na oba uszy
Możemy spać spokojnie?
Niechże się jejmość ruszy!

(królowa odchodzi)

Wiecznie mój zamek w wojnie,
Ni święta, ni niedzieli!
Oj, zły jestem co nieco!
Cały kawał z tą hecą
Nie wart zdartej opończy!
Djabeł mi łeb ukręci,
Zbędę dobrej pamięci
I tak się szopka skończy.

(daleka kolenda)


CHÓR.

Na wysokim zamku, możny królu ty,
Przesłonią Ci żłobek twego ludu łzy,
Do prostaczków znijść nie raczysz,
To i Boga nie zobaczysz,
Pana naszego!


W złocie i w purpurze twój królewski świat,
Ale Jezusowi milsze izby chat,
Polne chabry i sasanki,
Samodziały i parcianki
Ludu cichego!


(Ze schodów w tańcu zstępuje tłum astrologów, wieszczbiarzy, doktorów z narzędziami lekarskiemi w dłoniach; cała stena w tańcu i w śpiewie).


CHÓR.

Bądź pozdrowiony, najjaśniejszy
Królu i panie!


HEROD.

Źle się mam:
Strasznie mnie zmęczył dzień dzisiejszy!
Macnij puls... Jaki język mam?


CHÓR.

Chcemy ci służyć, wierne sługi!


DOKTÓR.
(pokazując obcęgi)

Może królowi wyjąć ząb?


HEROD.

Rwałeś mi wczoraj!...


DOKTÓR.

Wyrwę drugi,
A będziesz zaraz zdrów, jak dąb!


HEROD.

Wyprorokujcie z gwiezdnych znaków
O nowym Bogu... To mój wróg!


ASTROLOG PIERWSZY.

Bóg, co przebywa wśród prostaków...


ASTROLOG DRUGI.

To nie jest przecież żaden Bóg!

(djabeł i śmierć tańczą po bokach)


HEROD.

Tam na mnie z kąta djabeł woła,
A tu śmierć cienka, jakby żerdź!


ASTROLOGOWIE.

Djabłów na świecie niema zgoła...


DOKTORZY.

A nasza mądrość wygna śmierć!


HEROD.

Ja słyszę... Idą boskie stopy
I pot mi zimny cieknie z lic...


ASTROLOGOWIE.
(patrzą w niebo z lunetami w rękach)

Pewne są nasze teleskopy,
A nie widzimy nic a nic!


HEROD.

Hej, astrologi! Hej, doktory!
Śmierć z djabłem czynią na mnie łów!


ASTROLOGOWIE.

O, najjaśniejszy! Jesteś chory!
Potańcuj z nami! Będziesz zdrów!

(daleka kolenda)


CHÓR.

Dojrzysz każdą gwiazdkę, zbadasz każdy liść,
Nie dostrzeżesz drogi, którą Bóg ma iść!
Choć na ziemi ciemność głucha,
Oku serca, oku ducha
Zbawca widomy!

Wątła jest, człowieku, twej mądrości łódź,
Boga w samym sobie trzeba mieć i czuć.
Kto w swą duszę w niknąć umie,
Ten ogarnie i zrozumie
Światów ogromy!


DJABEŁ.

Kumo! kumo! czy już czas?


ŚMIERĆ.

Poczkaj trochę! będzie wraz!
............


ŚMIERĆ.

Kumie! kumie!
Mnie się cni!


DJABEŁ.

Proszę kumę w trepaki!

(taniec)


DJABEŁ I ŚMIERĆ.

Oj, dy, dy, dy!
Oj, dy, dy, da!
Na Heroda
Przyszła biéda!


ŚMIERĆ.

Że w porządku
Nie miał klepek,
Mój kumeczku,
Skręć mu łepek!


DJABEŁ.

Ty parceluj
Króla z głową!


ŚMIERĆ.

A ty poskacz
Z Herodową!


DJABEŁ.

Gore w piekle
Ogień z siarką...


ŚMIERĆ.

Tam się złączysz,
Miła parko!


DJABEŁ I ŚMIERĆ.

Oj, dy, dy, dy!
Oj, dy, dy, da!
Na Heroda
Przyszła biéda!

Pięknie, grzecznie,
Z honorami,
Zrobim koniec
Z Herodami!

(znikają w tańcu)


HEROD.
(sam)

Ani doktory, ani astrologi
Nie poradzili mojej trwodze srogiéj;
Dalekie pieśni uszy moje słyszą:
Szumią w powietrzu, nad basztami wiszą
I przenikają do krwi i do kości!
Kto wie? A może owi ludzie prości,
Co żyją w chatach, na poddaszach miejskich,
Może ci ludzie z dźwięków czarodziejskich
Biorą otuchę, pociechę, nadzieję...
Ja od tych głosów stygnę i truchleję!
Herod! król wielki! a tak dzisiaj lichy,
Jak ziarnko piasku, jak robaczek cichy,
Co się zaplątał w straszną sieć pająka!


ŚMIERĆ.

Zaraz cię kosą kropnę!


HEROD.

Ach! straszydło okropne!


DJABEŁ.

Wnet cię wezmę na widły!


HEROD.

Precz! szatanie obrzydły!
Nie wiem, gdzie uciec? Umysł mi się błąka.


DRABANT.

Królu! twoi wysłańce
Wchodzą na zamku szańce,
Już są u głównej bramy;
Za nimi czerń tu wali,
Chce wnijść, furty rozwali!
Co, panie, czynić mamy?

(gwar za sceną)

Słyszysz wrzask tłumu tego?


HEROD.

A wpuszczajcie każdego!
Już mi wszystko za jedno!
Nim na zamkowej wieży
Zegar północ uderzy,
Moje gwiazdy pobledną —
Będzie z Herodem kaput!

(do siebie)

Żebym ja był szałaput,
Żebym pił, grał i hulał,
Alem król był, jak ulał!

Poczciwy, dobroduszny,
Narodowi posłuszny,
I patrzcie — koniec jaki!
Dałaż mi się we znaki
Moja żoneczka luba!
Przez nią ta cała zguba!
Przez nią zapłacę głową,
Przez panią Herodową!


WYSŁANIEC PIERWSZY.

Królu! my wchodzim pierwsi,
By ci prawdę powiedzieć!


WYSŁANIEC DRUGI.

Na nic są szable nasze,
Na nic noże, pałasze,
Trza było cicho siedzieć!


WYSŁANIEC TRZECI.

Jezusa z jasną skronią
Polscy żołnierze bronią,
Nadstawiają swe piersi;
A ty wiesz, co to znaczy
Polski naród wojaczy!
Któż się im oprzeć zdoła?


HEROD.

Tego mi brakło jeszcze!
Osaczonym dokoła!


(Na scenę wchodzi tłum chłopców, dziewcząt, figurek z bajek, na przedzie organista z kolendową gwiazdką).


A wy tu czego chcecie?


ORGANISTA.
(nieco podpity)

Dzisiaj radość na świecie!
Pan Bóg się nam narodził,
Po Polsce będzie chodził!
Złego ducha wziął w kleszcze.
Muzyka, śpiewy wszędzie...
Przyszliśmy po kolendzie!


HEROD.

A to sobie śpiewajcie.


ORGANISTA.

Hej, grajkowie! zagrajcie!

(Kolenda)

Uczcijmy Jezusa, moi dobrzy ludzie,
Ty zamrucz na basie, ty zabecz na dudzie,
Ty na skrzypkach śpiewaj cienko,
Jakbyś z dwora był panienką,
Ty piśnij na flecie:
Pan Jezus na świecie!

Śpiewajmy noc całą przy winie i miodzie,
W gębie nie postało, kapało po brodzie.
Łup, cup, cup! hej, nowina!
Szczęśliwa to godzina:

Czarcia moc skruszała,
Cnota zmartwychwstała!
Musisz ty się, królu, pogodzić z tą sprawą:
Bóg tu będzie rządził, bo to Jego prawo!
Na bory i na lasy
Zmykają kiepskie czasy!
Wspólna ludu zgoda
Krzepsza od Heroda!

(Królowa z dworem)


KRÓLOWA.

A to prześliczna kompanija!
Taki król dla nich to w sam raz!


HEROD.
(do żony)

Wiesz, że niepewna moja szyja...

(do tłumu)

Bardzo przepraszam za nią was!


HERODOWA.

Kopciuszek, Śnieżka, Żyd w chałacie
I organista, prosty cham!


HEROD.

Wy przecież za złe mi nie macie,
Że gburowatą żonę mam!


HERODOWA.

Nie, ja nie jestem byle chłopka,
Nie chcę na zamku przyjąć was!


HEROD.

Już się niedługo skończy szopka!...
Jabym zatańczył jeszcze raz!
Po nadwornego muzykanta,
Mój organisto, idź no waść!
Pójdę w kadryla, lub w drabanta,
Bo chcę, gdy paść mam, w tańcu paść!


(Taniec. W końca tańca piskliwa nuta na jednej strunie skrzypiec).


DJABEŁ I ŚMIERĆ.

Już czas! już czas! już czas!

(taniec się urywa)


HEROD.

A co? czy nie gadałem?


DJABEŁ I ŚMIERĆ.

Poznajesz, królu, nas?


HEROD.
(zmieszany)

Hm! tego... niby was?
Widziałem... hm... tak... znałem...


HERODOWA.

Ach! ach! ratujcie mnie!
Dostanę spazmów, mdłości!


DJABEŁ.

Na samem piekła dnie
Zaraz polepszy się
Królewskiej Wysokości!

(królowa się zapada)


ŚMIERĆ.
(do Heroda)

A ty? czyś gotów już?
Dla ciebie kosę noszę!


HEROD.

Ha! niema rady! Cóż?
Trza iść pod śmierci nóż!
Oto ma głowa! proszę!
Tak przecież musi być,
Jak zawsze w każdej szopce!


ŚMIERĆ.
(ucina mu głowę i nasłuchuje bicia serca)

Ciach! ciach! już przestał żyć.


DJABEŁ, ŚMIERĆ I WSZYSCY.

Temu trza brawo bić:
Herod się znalazł w kropce!


Kurtyna.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Oppman.