[62]Ballada o pannie młodej.
Już ucichł dźwięk, już ustał tan
Już goście wyszli z sali;
Z oblubienicą młody pan
Samotni pozostali —
Już ją w ramiona drżącą wziął,
Już ślubny wieniec z głowy zdjął,
A krew mu w skroniach tętni.
Całuje usta jej i skroń,
Rozplata zwój warkoczy,
A ona, zapłoniona, doń
Tuli się, kryjąc oczy;
Ustami szuka jego warg,
Rękoma mu owija kark,
Do piersi się przyciska.
Pragnienia ich ogarnia szał,
Objęli się nawzajem
W zachwycie dusz i w dreszczu ciał
[63]
Ziemię uczynić rajem — —
Wtem nagły ją owionął chłód,
Jakby na sercu kto jej lód
Położył martwej ręki.
Krzyknęła i zerwała się,
Twarz zbladła jej jak chusta — —
Patrzy — — przy śćmionych świateł mgle:
Alkowa była pusta...
»Co ci jest?« — pyta trwożnie on.
»Ah nic, uderzył z wieży dzwon,
Przelękłam się, jak dziecko«.
I znów ustami jego warg
Szuka rozpłomieniona,
Rękoma mu owija kark,
Przyciska go do łona;
Już ich ogarnia pragnień szał,
W zachwycie dusz i dreszczu ciał — —
Wtem lód na sercu czuje.
I znów się zrywa, krzycząc: Ach!
Twarz blednie jej, jak chusta.
Mąż pyta; »Jaki zdjął cię strach?
Alkowa cała pusta...
Czy może zbyt cię zmęczył tan?«
Tak pyta trwożnie młody pan
Schylając ją ku sobie.
[64]
»Ah nic, to nic! Ktoś stuknął gdzieś,
Tam, na ulicy może.
W ramiona mnie, jedyny, weź —
Jak dziecko tak się trwożę«.
Ustami szuka jego warg,
Rękoma mu owija kark,
Do łona go przyciska.
Pragnienia ich ogarnia szał,
Trwogi z pamięci zbyli;
W zachwycie dusz i dreszczu ciał
Raj czynią z życia chwili — —
Wtem po raz trzeci nagły chłód
Owiał ją: znów uczuła lód
Na sercu martwej ręki.
Z bolesnym jękiem zrywa się
Oblubienica młoda
I krzyczy: »Opuść, opuść mnie!
Nie tobie ma uroda!
I nie mnie z tobą słodki ślub,
Bo między nami stoi grób,
Grób nas na wieki dzieli!...«