Beethoven (Rolland, 1921)/Do pastora Amendy

<<< Dane tekstu >>>
Autor Romain Rolland
Tytuł Beethoven
Wydawca J. Mortkowicz
Data wyd. 1921
Druk Drukarnia Naukowa
Miejsce wyd. Warszawa; Kraków
Tłumacz Malwina Garfeinowa-Garska
Tytuł orygin. Vie de Beethoven
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
DO PASTORA AMENDY, W KURLANDJI
[1]

Mój drogi, mój dobry Amenda, serdeczny ty mój przyjacielu, z głębokiem wzruszeniem, z uczuciem napoły radosnym, napoły bolesnym otworzyłem i przeczytałem twój list ostatni. Do czegoż bym mógł przyrównać wierność twoją, twoje do mnie przywiązanie! Jakże słodko pomyśleć, że zawsze w jednakiej wytrwałeś dla mnie przyjaźni! Tak, uczucia Twoje wystawiłem na próbę i umiem odróżnić je od uczuć innych ludzi. Nie jesteś ty jednym z przyjaciół wiedeńskich, jesteś z tych, których zwykła wydawać ojczysta moja ziemia! Jakże często chciałbym cię mieć przy sobie! Bowiem Beethoven twój głęboko jest nieszczęśliwy. Wiedz, że najszlachetniejsza cząstka mojej osoby, że słuch mój osłabł bardzo. Pierwsze oznaki tego osłabienia odczuwałem wtedy jeszcze, kiedy byliśmy razem; ukrywałem je; od owego czasu jest coraz gorzej. Czas pokaże, czy cierpienie to jest wogóle uleczalne; prawdopodobnie jest w związku z mojem cierpieniem jelit. Z tego cierpienia wyleczyłem się prawie całkowicie; lecz czy wyleczy się także słuch? Spodziewam się wyzdrowieć, — oczywiście; ale ciężka to sprawa, gdyż z tego rodzaju chorób wyleczyć się jest najtrudniej. Jakże smutno muszę żyć, unikać muszę wszystkiego, co mi jest drogie, i to wśród ludzi tak nędznych, tak samolubnych!... Spośród nich wszystkich przyjacielem wypróbowanym jest mi tylko Lichnowsky. Od roku zeszłego daje mi 600 florenów: ta suma i korzystna sprzedaż moich dzieł umożliwiły mi życie bez troski o codzienny zarobek. — Napisałem sporo ostatniemi czasy; a ponieważ słyszę, że zamówiłeś fortepiany u..., poślę ci różne moje rzeczy w jednym z fortepianów, gdyż w ten sposób za przesyłkę zapłacisz mniej.
Teraz, ku pocieszeniu mojemu, przybył tu człowiek, dzięki któremu doznaję radości rozmowy i bezinteresownej przyjaźni; jest to jeden z moich przyjaciół młodości[2]. Często mówiłem z nim o tobie i powiedziałem mu, że odkąd rozstałem się z ziemią moją, ty jesteś jednym z wybranych mego serca. — I on nie lubi...[3]. Ten jest i pozostanie zawsze zbyt słabym na przyjaźń człowiekiem. Na niego i na..... patrzę jak na instrumenty muzyczne, na których gram, kiedy mi się podoba; lecz nie mogą oni być nigdy dostojnemi świadkami twórczości mojej, podobnie jak nigdy w życiu mojem nie mogą brać udziału; oceniam ich wyłącznie według usług, jakie mi świadczą. O, jakżebym był szczęśliwy, gdybym w całej pełni władał słuchem! Frunąłbym wtedy do ciebie. Lecz muszę odmawiać sobie wszystkiego; upłyną najpiękniejsze moje lata, zanim zdołam dokonać, co wskazują mi spełnić talent i moc moja. — Smutna jest ta przystań rezygnacji, do której muszę się chronić! Zapewne, postanowiłem sobie wznieść się ponad te wszystkie cierpienia; lecz czy zdołam? Tak, Amenda, jeśli za sześć miesięcy choroba moja nie będzie wyleczona, żądam, abyś wszystko rzucił i do mnie przyjechał; udam się wtedy w podróż (na grze mojej i kompozycji kalectwo moje odbiło się dotąd bardzo nieznacznie; odczuwam je głównie w towarzystwie); będziesz moim towarzyszem: jestem pewny, że powodzenia mi nie zbraknie; z czemżeż teraz nie mógłbym pójść w zawody? Odkąd wyjechałeś, pisałem rzeczy wszelakich rodzajów, nawet opery i muzykę kościelną. Tak, nie odmówisz mi; dopomożesz przyjacielowi, aby uniósł niedolę swoją i troski. Wydoskonaliłem się tu bardzo w grze fortepianowej i mam nadzieję, że podróż ta da i tobie niejaką przyjemność. Później nazawsze już pozostaniesz ze mną. — Otrzymałem w swoim czasie wszystkie Twoje listy i, choć nie odpowiadałem, byłeś mi zawsze obecny i serce moje chowa dla ciebie zawsze tę samą czułość. — To, co powiedziałem ci o słuchu moim, zachowaj proszę w największej tajemnicy, nie zwierz jej bezwzględnie nikomu. — Pisz do mnie bardzo często. Listy twoje, nawet, gdy są takie krótkie, pocieszają mnie, dobrze się od nich czyni na sercu. Będę czekał rychłego listu, mój ty bardzo drogi! — Nie posłałem ci twojego kwartetu[4], gdyż, zacząwszy rozumieć, jak się pisze przyzwoite kwartety, przerobiłem go zupełnie: o czem przekonasz się, gdy go odbierzesz. — A teraz, bywaj, drogi, dobry! Jeśli sądzisz, że mógłbym ci czemkolwiekbądź sprawić przyjemność, rozumie się samo przez się, że powinieneś wypowiedzieć się przed twoim wiernym L. v. Beethovenem, który kocha cię szczerze.





  1. List napisany prawdopodobnie w 1801 r.
  2. Stefan v. Breuning.
  3. Zmeskalla (?). Był on sekretarzem Rady stanu we Wiedniu i Beethovenowi był niezmiennie oddany.
  4. Op. 18, l. 1.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Romain Rolland i tłumacza: Malwina Garfeinowa-Garska.