Branka (Kraszewski, 1843)

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Branka
Pochodzenie Poezye J. I. Kraszewskiego
Wydawca S. Orgelbrand
Data wyd. 1843
Druk M. Chmielewski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
V.
BRANKA.

— Precz — z drogi — wszyscy precz!
 Ja sam, polecę, sam —

 U boku twardy miecz,
 I rękę silną mam,
 Turcy mi ją porwali,
 Od Turków ją odbiorę,
 Héj siwy koniu daléj.
 Dogonimy ich w porę —

 W czwał, siwy koniu w czwał,
 Noc widna Turcy tuż,
 Jednąm Marysię miał,
 Dziś i jéj nie mam już!
 Turcy mi ją porwali,
 Wszak i tobie żal pani?
 Leć mój koniu, leć daléj,
 Nie daleko pogani. —

 Czy widzisz ty ich tam?
 Ogień błyska z za drzew,
 Ja piekło w sercu mam,
 Ich tak wesoły śpiew! —
 Turcy mi ją porwali,
 Leć mój koniu, leć siwy
 Ja się chwycę twéj grzywy,
 A ty bież — daléj! daléj!

 Jak wpadniem prosto bież,
 Tratuj nogami psów.
 Schwycim ją, a ty wiesz,

 Jak trzeba uciec znów,
 Jak pioruny ucieczem,
 Turcy nas nie dogonią
 Niech stoją w ręku z mieczem,
 Krwawe złości łzy ronią.

 Leciał pan, leciał koń,
 Już obóz blisko był —
— O jeszcze chwilkę goń,
 Koniku dobądź sił.
 Oto widzisz już blisko,
 Turecki namiot stoi,
 I tureckie ognisko,
 I jeńcy bracia moi.

— I ona!! Rzucił wzrok,
 Krzyknął rycerz i zbladł,
 I siwy skoczył w bok,
 On się zachwiał i spadł.
 Bo z Baszą pod namiotem,
 Ujrzał jak się ściskali,
 I nic nie widział potém,
 Turcy go rozsiekali. —




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.