Budowa teatru greckiego i układ tragedyi
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Geneza „Antygony“ |
Pochodzenie | Antygona |
Wydawca | Feliks West |
Data wyd. | 1902 |
Miejsce wyd. | Brody |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Teatr, w którym tragedye Eschyla i Sofoklesa przedstawiano, był obszerną budowlą, mogącą pomieścić 30000 osób, wzniesioną w początkach V-go wieku przed naszą erą, w miejscu poświęconem Dyonizosowi, na południowej stronie ateńskiego Akropolu. Składał się on z trzech głównych części: orchestry, sceny i widowni.
Orchestra (dosłownie znaczy: miejsce dla tańców) stanowiła punkt środkowy całej budowli, przypominając, że chór był zawiązkiem tragedyl. Tworzyła ją prawie półkolista powierzchnia, leżąca niżej od sceny i widowni, a o tyle obszerna, by na niej kilkanaście osób mogło swobodnie uroczysty taniec odbywać. W jej środku znajdowało się czworoboczne wzniesienie, zwane ołtarzem ofiarnym (thymele) według swego najdawniejszego przeznaczenia. Pomiędzy niem a sceną stawał Chór umiejętnie zgrupowany. Melodya tańca chórowego zwała się emmeleja i była najpoważniejszym, najuroczystszym rodzajem orchestyki.
Scena (grecki wyraz: skene oznacza namiot), połączona z orchestrą kilkoma schodami, był to wydłużony prostokąt, dosyć wązki, ujęty w trzy wysokie ściany. Ściana tylna, na której namalowany był zazwyczaj pałac królewski, nazywa się sceną w ściślejszem znaczeniu; dwie ściany boczne zwały się parascenia; przód zaś, gdzie właściwie odgrywała się sztuka, nosił nazwę proscenium albo logejon (= miejsce do mówienia). Proscenium wyobrażać sobie zawsze należy jako miejsce otwarte, nie zaś jako wnętrze budowli. Obyczajem ludów starożytnych było odbywać wszystkie ważniejsze czynności publiczne na wolnem powietrzu; nawet życie towarzyskie skupiało się więcej na placach, ulicach, w portykach, aniżeli w pokojach. Życia domowego, wewnętrznego, nie brano zgoła za przedmiot tragedyi; bohaterowie, by swoje myśli i uczucia wypowiedzieć, wychodzą ze swych mieszkań do otwartego przedsionka; a lud, jako Chór, pospiesza z miasta do orchestry osobnymi schodami, by swoje poglądy, swój udział w losach bohaterów wyrazić, również na otwartem powietrzu; orchestra w takim razie wyobraża plac zebrań ludowych, znajdujący się w pobliżu pałacu królewskiego.
Widownia (theatron, później kojlon, po łacinie cavea) składała się z wykutych w skale, amfiteatralnie w górę wznoszących się ław, tak że najdalej siedzący mogli dobrze widzieć i słyszeć, zwłaszcza, że były jakieś akustyczne przyrządy, umieszczone w kilku punktach, a wzmagające głos. Ażeby każdy mógł się dostać na swoje miejsce, ciągnęły się od dołu do góry w pewnych odstępach schody, dzielące amfiteatr, u góry oczywiście znacznie szerszy niż u dołu, na klinowate odcinki (kerkides). Pierwsze siedzenia na dole były przeznaczone dla wybranych sędziów, którzy mieli sztuki oceniać i przyznawać nagrody, oraz dla zwierzchności wszelakiej, świeckiej czy duchownej. Za temi siedzeniami znajdowały się ławy dla obywateli, potem dla kobiet, następnie dla metojków (tj. Greków rodem z innych miast, ale mieszkających stale w Atenach), a wreszcie dla. niewolników. Widownia wcale dachu nie miała.
Przedstawienia zaczynały się wcześnie; zabierano więc z sobą do teatru zapasy żywności; wyrażano zadowolenie lub niezadowolenie ze sztuki bardzo głośno, a nawet hucznie.
Aktorowie starali się wogóle zwiększyć swoją postać; buty mieli na kilku grubych podeszwach (koturny), tułów pogrubiali: na twarzach nosili maski, które, mając kilka ról (nawet kobiecych) w tragedyi, zmieniali; ruchy ich były poważne. Sztuka tedy aktorska nie mogła się wyrazić w mimice i ruchach, lecz wyłącznie tylko w postawie i deklamacyi. Pierwszy aktor zwał się protagonistą, drugi — deuteragonistą, trzeci — trytagonistą. Oczywiście wydzielano im role według stopnia ich uzdolnień i zasług. Głos donośny był najniezbędniejszym warunkiem.
Tragedye greckie nie dzieliły się na akty i sceny; i w dzisiejszych zwykłych wydaniach nie bywają uwidoczniane żadne wogóle podziały; dyalogi i śpiewy następują po sobie bez żadnej przerwy. W gruncie jednak istnieje podział bardzo misterny, zawarunkowany główną częścią składową tragedyi pierwotnej, tj. Chórem. Jak w budowie teatru orchestra zajmuje miejsce środkowe, tak w układzie sztuki podobne w duchowem znaczeniu stanowisko przypada Chórowi. Śpiewy jego wykonywał albo ogół składających go osób, albo też niektórzy jego członkowie (choreuci), zwłaszcza przodownik (koryfej).
Śpiew ogólny nazywał się: parodos, kiedy bocznemi wejściami chór wchodził do orchestry, by tam we wskazanym sobie porządku się ustawić; zwał się stasimon, kiedy Chór śpiewał już na oznaczonem swem miejscu w środku orchestry.
Te dwa rodzaje śpiewu Chóru służą za granice i łączniki zarazem wszystkich innych części tragedyi. I tak: część tragedyi, poprzedzająca parodos, zwała się prologiem; części zawarte między parodosem a stasimami, nosiły miano epejsodyów część następującą po ostatniem stasimonie — zwano egzodos.
Śpiew pojedyńczy członków chóru zdarzał się niekiedy wśród epejsodyów i wówczas śpiewali go naprze mian członkowie chóru i osoby tragedyi; taki śpiew zwał się kommos (= narzekanie), gdyż przedmiotem jego było głównie wyrażenie spółczucia dla cierpień bohatera. Niekiedy znowuż członkowie chóru wiedli z sobą rodzaj rozmowy lirycznej; takie ustępy zwano: kommatika. Czasami wreszcie osoby na scenie będące wygłaszały krótkie śpiewy; nazywano je śpiewami ze sceny (apo skenes); mogły one być podzielone między parę osób, albo też przez jedną wygłaszane i w tym drugim wypadku pieśń taka zwała się monodyą.
Dyalogi zazwyczaj z początku są dłuższe, potem się zaostrzają i skracają, a w końcu przechodzą w ciętą, jednym wierszem wyrażaną, wymianę słów.