[136]BYWAJ ZDRÓW MÓJ KAPELUSZU.
Dowolny przekład z Scheffla.
Zwinna sorentyńska barka
Wiezie figi i limoni,
Pędząc niby bryg parowy
Po błękitnej morza toni.
Na pokładzie tłum. — Od brzegu
Wieje piosnka koło uszu;
Wtem się zerwał wiatr od Capri; —
— Bywaj zdrów mój kapeluszu!
Burza! burza! — Zwijaj żagle!
Trzeszczą maszty. — Z chmurną skronią
W djabła sternik klnie; kobiety
Modlą się do Sant’ Antonio. —
Jeszcze raz mi druh mój błysnął
Na kształt fali pióropuszu,
Potem wionął ku Pompei; —
— Bywaj zdrów mój kapeluszu!
Przesiąkł wodą i utonął, —
Na dno rwie go prąd zdradliwy;
[137]
Tam mu ława koralowa
Głębin opowiada dziwy;
Tam się w koło niego gnieżdżą
Madrapory (patrz w Pliniuszu!)
I astreje i polipy;
— Bywaj zdrów mój kapeluszu!
Wezuwjusza szczyt wyniosły
W chmury kąpał się opalu,
Gdym go żegnał raz ostatni;
Sierocego pełen żalu:
— „Druhu miły! — łzy mi płyną! —
W bratnim wierny mi sojuszu,
Synu pilśni zmienion w gąbkę,
— Bywaj zdrów mój kapeluszu!
— Widząc boleść mą Graziella,
Zdjętym z szyi swej fularem,
Skroń osłania mą litośnie,
Chroniąc ją przed słońca skwarem;
A gdy głowę mi wiązała,
Rzekłem pełen animuszu,
Tuląc czoło do jej łona:
— Bywaj zdrów mój kapeluszu!