[134]OSIOŁ I SŁOWIK
Myśl z KrytowaKryłowa.
Osioł — wszak tych dereszów jest wszędzie bez liku —
Osioł więc, spacerując sobie po „Dzienniku“
(Chciałem mówić po lesie) skubał te co rosły
Nad brzegiem drogi osty, (zwyczajnie jak osły),
Gdy w tem ujrzy słowika; — więc krok swój zatrzyma,
Stanie, i protekcyjnie strzygnąwszy uszyma,
Tak ryknie:
„A, to waszmość! Jak się masz kolego?
Mówiono mi, że spiewać masz wcale niczego;
Owoż chciałbym w tej mierze stanąć raz na czysto,
Więc zechciej się dać słyszeć kochany artysto! —
Śmiało bracie, zaczynaj produkcyę twych trelów;
Ze mną nie potrzebujesz robić ceregielów,
Bo tkliwszej na muzykę nie znajdziesz już duszy; —
Et, co tu dużo gadać? — Wszak widzisz me uszy!“ —
Na to wezwanie wiosny spiewak ukochany
Jął snuć czarowne dźwięki z swej piersi arfjanej;
[135]
Przeplatając swych hymnów tkaninę misterną,
To bezbrzeżną rozkoszą, to tuhą bezmierną,
To przyspiesza swych dumek rytm, to znowu utnie;
A skarzy się tak słodko, a płacze tak smutnie,
Że skołysani czarem tej uroczej pieśni,
Zamilkli w swych gniazdeczkach śpiewakowie leśni,
Że wietrzyk przestał szumieć, a drzewa i wrzosy
Rzęsistemi się łzami rozpłakały rosy, —
Że się fale strumyka stały czystsze, łzawsze,
I cały bór się głębiej zadumał niż zawsze! —
Słowik skończył swą piosnkę, a wnet długouchy:
— „Nie źle — zaryczy — nie źle! Nabieram otuchy!
Mamy głosik niezgorszy! Jak na dyletanta
Wcale waszmości gładko poszły te andanta.
Z czasem wyjdziesz na ludzi artysto kochany,
Ale potrzeba pracy — pracy niesłychanej!
Bo zmarnować głos taki, toby było szkodą,
I talent trza koniecznie połączyć — z metodą! —
Owoż więc moja rada, byś tak ze dwa roczki
Uczył się solfiowania u tej burej kwoczki,
Co mieszka u nas w kojcu; — Oto ci dopiero
Artystka! — Jak ta spiewa! — Niech ją djabli bierą!“