Córka wodza/6
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Córka wodza |
Wydawca | Wydawnictwo „Republika”, Sp. z o.o. |
Data wyd. | 10.8.1939 |
Druk | drukarnia własna, Łódź |
Miejsce wyd. | Łódź |
Tłumacz | Anonimowy |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Małżonka Żółtego Niedźwiedzia Wiotka Trzcina zdołała umknąć podczas ataku Sjuksów na obóz Creeków. Zorientowawszy się w niebezpieczeństwie dosiadła natychmiast wierzchowca i pogalopowała w prerię.
Dostrzegła ona, że Żółty Niedźwiedź również zdołał uciec i miała nadzieję, że spotka się z nim na prerii. Najkrótszą drogą przedostała się do wioski Creeków i pierwsza przyniosła wieść o straszliwej klęsce. Wielki krzyk i lament powstał wśród squaw, gdy dowiedziały się o porażce wojowników
Wiotka Trzcina uciszyła jednak wszystkie kobiety, zebrała pozostałych przy życiu wojowników i nakazała, aby całe plemię przygotowało się do wymarszu. Niebawem przybyli ci wojownicy, którzy zdołali wymknąć się Sjuksom, ale Żółtego Niedźwiedzia nie było wśród nich. Wiotka Trzcina zrozumiale wtedy, że wódz zginął.
Nie traciła jednak nadziei. Aby uchronić resztę plemienia przed zagładą, postanowiła udać się do ukrytej w górach jaskini, gdzie Creekowie chronili się w razie poważnego niebezpieczeństwa.
Po kilku godzinach niedobitki plemienia znajdowały się w drodze do ukrytej w górach jaskini. Podróż trwała cały dzień, aż wreszcie plemię pod dowództwem Wiotkiej Trzciny znajdowało się w bezpiecznym ukryciu.
Wiotka Trzcina kazała natychmiast rozpalić ognisko i zwołała radę plemienia. Wojownicy zasiedli wokół ogniska i paląc fajki czekali na słowa swej władczyni.
— Posłuchajcie słów Wiotkiej Trzciny, o wojownicy! — rozpoczęła władczyni. — Wielki Manitu odwrócił swe oblicze od plemienia Creeków i na głowy nasze spadło wiele nieszczęść... Nie powinniśmy jednak poddawać się rozpaczy! Później, gdy Creekowie z innych wsi przyjdą nam z pomocą, zemścimy się na Sjuksach i bladych twarzach. Teraz jednak musimy kryć się w tej jaskini, jak myszy polne w dziurze. Niech każdy z wojowników powie, jakie jest jego zdanie. Jakie plany powinniśmy nakreślić na najbliższą przyszłość?
Wojownicy kolejno powstawali od ogniska i wyrażali swe poglądy. Jedni radzili, aby wysłać posłów do sąsiednich wiosek Creeków, inni twierdzili, że należy rozesłać wywiadowców, aby śledzili ruchy Sjuksów i białych.
Wiotka Trzcina wysłuchała wszystkich przemówień, a potem sama zabrała głos.
— Wojownicy nie pomyśleli o jednej sprawie — rzekła. — Straciliśmy wodza i nie wiemy, czy Żółty Niedźwiedź powróci. W każdym razie powinniśmy wybrać wodza, który by kierował nami do powrotu Żółtego Niedźwiedzia... Obawiam się jednak, że Sjuksowie zdobyli skalp naszego wodza...
Na te słowa powstał od ogniska stary wojownik, którego imię brzmiało Złamana Strzała, i rzekł:
— Nie znajdziemy lepszego wodza od Wiotkiej Trzciny, małżonki Żółtego Niedźwiedzia.
— Nie, Złamana Strzało! — rzekła obłudnie żona wodza. — Nie chcę stać na czele plemienia, gdy Żółty Niedźwiedź nie żyje... Jestem tylko biedną wdową. Zresztą, na czele plemienia powinien stać mężczyzna, a nie słaba squaw. Będę służyła wam zawsze dobrą radą, ale na czele plemienia musi stanąć wojownik. A któż jest bardziej godny wodzostwa, jak Złamana Strzała, który przeżył wiele bitew i brał udział w wielu naradach. Włos Złamanej Strzały zbielał w walce, a więc tylko Złamana Strzała powinien stanąć na czele plemienia.
Złamana Strzała pomyślał w tej chwili, że Wiotka Trzcina jest najrozumniejszą squaw na całym świecie. Przyjął oczywiście wybór, co było bardzo na rękę sprytnej kobiecie. Wiotka Trzcina wiedziała, że i tak będzie kierowała plemieniem, udzielając rad staremu wodzowi.
Wojownicy zgodzili się na wybór Złamanej Strzały, który natychmiast zwrócił się do Wiotkiej Trzciny, aby poradzić się, co należy czynić. Wiotka Trzcina wezwała na poufną naradę wodza i Złe Oko, która również zdołała umknąć przed Sjuksami. Chciała zająć się przede wszystkim Białym Kwiatem.
— Ta dziewczyna zdradziła plemię — rzekła gorzko Wiotka Trzcina. — Żółty Niedźwiedź postępował z nią zbyt łagodnie i uważał ją za swoją córkę... Gdyby wojownicy nie rozproszyli się na jej poszukiwania, Sjuksowie nie pokonaliby nas. Czy pozwolimy jej bezpiecznie oddalić się wraz z jej białymi przyjaciółmi?
— Nigdy! — zawołała Złe Oko, która serdecznie nienawidziła Biały Kwiat. — Złe Oko radziła Żółtemu Niedźwiedziowi aby zabił białe dziecko, gdy wrócił z wyprawy przeciwko bladym twarzom, ale wódz nie usłuchał rozumnej rady. Wychował ją, jak swe własne dziecko, a ona nas zdradziła. Blada twarz zawsze pozostanie zdradliwą bladą twarzą!
Złamana Strzała nie brał udziału w rozmowie. Był dumny ze swego nowego stanowiska i los Białego Kwiatu nie obchodził go zupełnie. Zdawał się zupełnie na rozum obu kobiet.
Wiotka Trzcina zamyśliła się i rzekła po chwili:
— Posłuchajcie moich słów. Wiem od jednego z wojowników, że Biały Kwiat znajduje się w obozie bladych twarzy, które przybyły na pole walki, gdy Sjuksowie odnieśli zwycięstwo. Wraz z Białym Kwiatem znajduje się tam nasz biały jeniec oraz wielki biały wódz Buffalo Bill. Żołnierze rozbili obóz w pobliżu obozu Sjuksów i pozostaną tam kilka dni, gdyż dowódcy białych będą chcieli przeprowadzić rozmowy z Czarnym Mustangiem. To nie pozwoli Sjuksom na natychmiastowe zaatakowanie nas w tej kryjówce, a tymczasem z innych wsi przybędzie dla nas pomoc. Ale przedtem musimy porwać Biały Kwiat z obozu bladych twarzy. Zdrajczyni musi zostać przykładnie ukarana. Zginie u pala męczarni.
Złe Oko była bardzo uradowana słowami Wiotkiej Trzciny, ale Złamana Strzała miał wątpliwości.
— W jaki sposób porwiemy dziewczynę? — zapytał.
— To sprawa Złego Oka — rzekła Trzcina. — Wiem, że pragnie ona zemścić się na Białym Kwiecie...
— Złe Oko nie spocznie, dopóki nie wypełni swego zadania... — mruknęła ponuro wiedźma.
— Wyślij na tę wyprawę Złe Oko oraz kilku wojowników, wodzu! — poradziła Wiotka Trzcina. — Jeżeli uda im się zabić Orle Pióro i porwać dziewczynę — tym lepiej. Porwanie Białego Kwiatu jest jednak sprawą najważniejszą. Rozkaż wojownikom, aby byli posłuszni Złemu Oku, wodzu.
Złamana Strzała uznał, że rada jest dobra i natychmiast wydał odpowiednie rozkazy. Złe Oko w towarzystwie kilku wojowników opuściła natychmiast jaskinię, kierując się w stronę obozu białych.