[619]
6. Chłop z barankiem.
Pewny kmiotek ubogi, zatargi i zwady
Mając o grunt i łąkę z swoimi sąsiady,
Wielką z przyjaźni patrona,
Przy którym i zła wygrywała strona,
Miał nadzieję wygranej; bo patron, strudzony
Pracą sądową, bywał umieszczony
W domu jego łaskawie; czy, podług zwyczaju
Chłopków, miał odeń drewka na kominek z gaju,
To latem masła, to z kilka krajanek
Sera albo też inny kubanek.
Pełen tedy nadziei, podchlebował sobie,
Że mu w nieszczęśliwej dobie
Oświecenie dać raczy lub dobrą poradę
I uspokoi zwadę.
Ale się szpetnie zawiódł; bo gdy na rozmowę
Przyszedł, w pokoju tęgo drzwi dębowe
Albo w pałacu patrona
Brama byia zamkniona;
Nie bywało go w domu lub był zatrudniony,
Więc, postrzegłszy wieśniaczek wyżej namieniony,
Iż próżno do niego chodził
I przyjaźnie się uwodził,
Chłodkiem miłego poranka
Stanął z barankiem w patrona ganku
I, nie czekając, póki kto wybieży
[620]
Z oznajmieniem, że pan leży
Jeszcze na łóżku, albo że papiery
Przegląda, ślepiąc stare charaktery,
Lub precz wypędzić każe natręta,
Że drabuje dokumenta, —
Porwie za runo i silno nagnie,
Tłocząc ku ziemi i gnionąc jagnię.
To, z całej siły wrzeszcząc, zabeknie.
Wnet otworzywszy drzwi, hujduk rzeknie:
„Bywaj sam, miły Bartku z Wawrzyszewa!
„Dawno już ciebie pan się spodziewa:
„Dajno sam tego barana,
„A beśpiecznie wnidź do pana!“
Kilku minut chłop nie bawił,
I dobrze interes sprawił.
Tak to, kochany sąsiedzie,
Kto smaruje, gładziej jedzie.
Rychłowski.