[374]
Ciesielska
To było bardzo poważne. Bardzo serio ze strony
Pani Ciesielskiej, która gdzieś z daleka
Przywozi cielęcinę aż do Warszawy. Na sprzedaż.
A tutaj — tak bardzo serio — jak Cesarz
Albo (bo ja wiem) Czou En-laj
Położyła dłonie na pulchnym kobiecym podołku
I rzekła:
„Jechałam w czerwcu z tą cielęciną do Pana, aż z nagła Autobus
Uderzył w coś ogromnego. I ja, Biedna Wiejska Kobieta, straciłam pamięć.
Boże Ty mój, Miłosierny, przez miesiąc leżałam
Gdzieś pod kocem w kopercie z prześcieradła,
Cielęcinę chyba pielęgniarki wzięły
I zjedli.
Nie wiem, czy pan rozumie, co jest taka koperta —
Nawet gdyby śniegu nasypało na człowieka,
Nie byłoby takiego polnego Święta.
To ja teraz śmierci już się nie boję,
Pójdę w tę sprawę jak w Komunię Świętą.
Bo to, jak panu mówię, jest nic.
I wzięła Ciesielska kolejną cielęcinę
I poszła na nieszpór.
Do małej zarumienionej od świec kapliczki.