[26]CONTRA SATIRAS
Sunt quibus in satira videor nimis acer.
Q. Horatius. S.I. II. S. I.
Zaprawdę, opłakany
los bajkopisarza!
Gdy mu zwierz jaki milszy —
człowiek się obraża:
zaś kiedy synów ludzkich
stawia za wzór zwierzom, —
czworonogi nań kwiczą
i szczecinę jeżą.
Był bajkopis, co bydło
kpał i kopał trutnie,
i co z tego wynikło,
to opowiem smutnie.
Świnia, Osieł i Pies — trzy
społecznie sklepane
[27]
ogniwa dobrobytu —
przyszły dać naganę
owemu bajkotwórcy
za to, że pokpiwa
sobie z nich, tudzież z obór
powagi i chlewa.
Przyszły do bajkopisa
niesforne, nie w rzędzie
stanąwszy, i zaczęła
tak Świnia orędzie:
— Dość tego dydaktyzmu
wspartego na błędzie,
że Świnia jest czemś gorszem:
dłużej tak nie będzie!
Dziś, panie, dzieci winny
uczyć się od zwierząt.
Czyj-bo, jeśli nie ludzki
wynalazek — nierząd?
Mówią na nas, że tyjem.
A panowie tłuści?...
Mówią, żeśmy niechlujne,
że świnie... A juści!
Ja, gdy każe natura,
w rok raz, dwa, mam ruję:
a człowiek? — zawsze, codzień,
comme on dit — flirtuje.
[28]
Ruja ciągła, powszechna,
z żoną czy nie-żoną,
gdzież to, jak nie u ludzi
to wynaleziono?
Chociaż ja nie przejmuję
znów się lada głupstwem,
ale... ale tryb życia
taki zwą porubstwem.
A parobstwem zwąc twoje
na trzodę napaści
w bajkach, pozwól, że’ć kąsnę
po łydkach... ot — naści!
Zaraz Osieł za Świnią,
postać szara, krępa,
wystąpiła i rzekła
tak poważnie, stępa:
— Porównaniem do bydląt
chcesz pan gromić ludzi,
ale czy to skuteczne,
bardzo się pan łudzi.
Tam, kiedyś tam, o dawno,
jak dzikie nomady
wegetując, miał zwierz snadź
inny kult, zasady...
Lecz dziś tyleśmy żyli
w ludzkich gromad łonie,
[29]
żeśmy do nich podobne:
różnica w ogonie.
Eo zresztą: wszechporubstwo,
zdrowa wiara w paszę,
krzykliwość... nie — doniosłość —
wszystko ludzkie — wasze.
Upór ośli, powiadasz,
nam krępuje chody:
ależ to konserwatyzm
wasz najczystszej wody!
Żeś więc przeciw nam, osłom,
napisał ramotkę
niesłuszną, poznaj dotyk
mych kopyt... masz!... Słodkie?
Gdy się człek od nóg oślich
wczas obronił lagą,
Pies zaszczekał i rzekł mu
taką prawdę nagą:
— Wysłuchałeś już Osła
i Nierogaciznę,
mnie też, proszę, wysłuchaj,
zanim cię ugryznę.
Prawdą jest, że pies ściga
szczere, szybkie ruchy;
prawdą jest, że wyć lubi
i szczekać na duchy
[30]
prawda, że biedz na ruję
pies o milę gotów;
prawda — nie lubi ptaków,
księżyca i kotów:
tak, lecz na psy kto wiesza
psy, ten niedorzeczny.
Przecie na nas się wspiera
porządek społeczny.
Kto cenniejszy dla ustaw
nad psa? Nikt. Pies baczy,
zali kto praw własności
chyłkiem, w noc nie paczy.
My bronimy całości
stad pazurem, pyskiem...
Któż jak pies umie wdzięcznym
być za budę, miskę?
Niechędogość, brak karci
szat kto? Pies. Pan przyzna,
że w psach wiecznie ma wrogów
gołość i golizna.
Gołość to — dekadencya,
w imię której walczy
twój niezdrowy kierunek
satyry zuchwalczej.
Za ten twój »satyriasis«
jak u histeryczki;
[31]
za twoją niespołeczność,
za »nastroje«, psztyczki;
za ridendo castigat;
za ten twój »jęzores«:
wybacz, że’ć »skastiguję«
i ja też... Znaj mores!
Tu nakoniec bajkopis
dość tych mając tyrad,
kopnął psa i pożegnał
swojski tryumwirat.
— Oui! oui! — chrząkała Świnia,
— Tek! — ryczał asinus: —
kto broni dekadencyi,
ten ma w brzuchu minus.
— Hau! hau! — Pies szczekał,
co psią mową znaczy:
»bij! bij!« (A to jest hasło
trzodowych działaczy).