Czerwone koło/Rozdział XXVIII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Maurice Leblanc
Tytuł Czerwone koło
Wydawca Spółka Wydawnicza „Wiek Nowy“
Data wyd. 1927
Druk Zakłady drukarskie „Prasa“
Miejsce wyd. Lwów
Tłumacz J. W.
Tytuł orygin. Le Cercle rouge
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Rozdział XXVIII.
WOLA I PRZEZNACZENIE.

Po upływie kilku dni dwie kobiety zajęły skromne mieszkanie na trzeciem piętrze domu w spokojnej, cichej dzielnicy. Była to Flora i nieodstępna towarzyszka jej Mary. Dzięki bowiem protekcji Lamara pozwolono oskarżonej zamieszkać prywatnie, wypuszczając ją za kaucją na prowizoryczną wolność.
— Taka jestem zmęczona, — rzekła nagle Flora, — przypatrująca się smutno jak Mary starała się nadać małemu, pospolitemu salonowi wygląd miły i estetyczny. — Pójdę się położyć, — dodała sennym głosem — i przeszła do sypialni. Nadszedł doktor Lamar. Mary szeptem zdawała mu sprawę ze stanu zdrowia Flory, z jej przygnębienia i apatji.
— Proszę pana, niech pan z nią pomówi, — prosiła Lamara, prowadząc go do sypialni.
Z głową opartą o poręcz fotelu Flora spała. Ślady łez widniały na jej pobladłej twarzyczce, a sen jej wstrząsany był konwulsyjnem łkaniem.
Maks na palcach zbliżył się do śpiącej, usiadł obok niej na krześle i wziął ją za rękę.
— Floro, kochanie moje, — szeptał, — biedne kochane maleństwo... nie smuć się już... nie obawiaj się niczego... Ja będę się tobą opiekował... wyleczę ciebie..
Czy młoda dziewczyna usłyszała te słowa? Przez sen szepnęła coś niewyraźnego i głowa jej opadła na ramię Maksa. Doktor położył rękę na jej rozgorączkowanem czole.
— Spij! — rzekł, — spij! Trzeba spać spokojnie! Jestem tu, przy tobie! Śpij, Floro!
Wtem odsunął od siebie głowę dziewczęcia i popatrzył na nią uważnie:
— Ależ ona nie śpi snem naturalnym, — szepnął, — ona jest zahypnotyzowana...
I jednocześnie przyszła mu myśl wykorzystać ten stan w celu wyleczenia Flory. Ujął ją znów za rękę i koncentrując całą swą wolę, mówił tonem rozkazującym:
— Chcę, by w ciebie przeszła cała energia, jaka jest we mnie, abyś mogła walczyć z obciążającą cię dziedzicznością i abyś zwyciężyła!
I ciszej już dodał:
— Kocham cię, Floro. Bierz siły z mojej miłości i z twojej miłości. Miłość jest wielką potęgą. Dla miłości niema nic niemożebnego. Z miłością potrafisz opanować twe przeznaczenie. Ufaj! Zwyciężysz napewno! Wystarczy kochać i chcieć!
Zbudził śpiącą. Flora popatrzyła na Maksa, uśmiechnęła się do niego, potem, zmęczona, znów zamknęła powieki i zasnęła znów, ale tym razem snem naturalnym, pokrzepiającym.
— Proszę ją położyć do łóżka, — rzekł Lamar do Mary. — I proszę czuwać nad nią. Ja powrócę.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Maurice Leblanc i tłumacza: anonimowy.