[30]
Cztery mile za Warszawką....
Cztery mile za WarszawkąWarszawką,
Ożenił się Dudek z KawkąKawką.
Wszystkie ptaki pospraszalipospraszali,
Tylko sowie znać nie dalidali.
Gdy się sowa dowiedziała,
w cztery konie przyjechała.
Siadła sobie na kominie,
zaśpiewała po łacinie.
Ptactwo w kąty się pokryło,
bo się sowy przestraszyło,
a ta siadła na przypiecku,
grać kazała po niemiecku.
[31]
Kaczka grała, gęś skakała,
a kura się dziwowała.
Drozdy, szpaki, trznadle, kszyki
w takt tańczyły do muzyki.
Pojął wróbel sowę w taniec,
hulał z nią, jak opętaniec
obertasa i mazura,
aż jej urwał pół pazura.
— A ty wróblu, ty huncwocie,
tobie tańczyć z żabą w błocie!
Gdyby nie szło mi o gości,
wytrzęsłabym z ciebie kości!
— A ty sowo zatracona
przyszłaś tutaj nieproszona,
zaraz ciebie wyrzucimy,
na gałęzi powiesimy.
Wszystkie ptaki się porwały
sowę z izby precz wygnały.
— Siedź-że sobie w domu sama,
kiejś nie sowa, ino dama.