[173]CZUŁOŚĆ POETY.
I.
August długie walcząc lata,
Krwią zrumieniwszy srebrne wody Nilu,
Gdy po klęskach tylu,
Otrzymał w końcu panowanie świata;
Przy ścianach Kapitolu sztandary osadził,
J starych w Amfiteatr rycerzy wprowadził.
Tam czucia człeka władca niezmierzony,
W ozdobie urody,
Wirgiliusz młody
Boskie wywodził z swojej lutni tony.
[174]
To w obłok z orłem wzlatywał,
To jak skowrónek oraczowi śpiéwał.
Skrytości grobów przenikał,
I nieba dotykał.
Głosem jego wzruszona wojowniki drzały,
Przebiegły wieszcza słodkiem wejrzeniem dziewice,
Matki go palcem dziecióm ukazały,
Starcy łzą zrosili lice;
Sam August z miejsca powstaje
J cześć Poecie oddaje;
A cały Rzym wołał:
Czarodziejnik co w sercach takie tworzyć dziwy,
Słów potęgą zdołał,
Jak szczęsliwy! jak szczęśliwy!.
[175]II.
Poeta okryty chwałą,
W własne podwoje powrócił;
J umordowane ciało,
Na marmury rzucił.
Lecz oto prawy Bóg lutni przybywa,
Oka nie daje mu zmruzyć,
Ogarnia go, przenika — z marmurów go zrywa;
Ach! nieszczęśliwy wieszcza idź mu służyć! służyć!
Zaprowadza go między nieme groby
J poi czuciem załoby;
Wieszcz usiada pod urn cieniem,
Strata cnotliwych gnieździ w sercu rany,
Spiewa — łzy tocząc strumieniem.
Potém wzrok jego wznosi w Xiężyca oblicze:
[176]
Wieszcz promieniami oblany
Sledzi w milczeniu światło tajemnicze,
A natchnieniem uniesiony,
Wzniosłszy przyszłości zasłony,
Widzi jak nikną gwiazdy i jak z swej posady
Spada Xiężyc blady;
Przeczuwa puste niebiosów przestrzenie,
J mocne s piersi dobywa westchnienie.
Gdy Bóg ujrzał iż smutek duszę wieszcza przeszył,
Słodszym go obrazem cieszył:
Wskazał mu ów przybytek na wyniosłej skale,
Gdzie, sam gienijusz wchodzi — odpędzona pycha,
Słońce nieśmiertelności świeci tam wspaniałe:
Wieszcz zadumany patrząc wdzięcznie się uśmiecha.
[177]
Nakoniec przed Julii[1] pałacem go stawia,
I pełną uczuć duszę miłością zaprawia.
Tak mocą Boga z serca jednego w godzinie,
Uśmiech, litość, i łza płynie.
III.
Zmienność uczucia szczęścia mu zatruwa,
Zbolałe ciało w cieniu topól składa.
O Synu lutni! biada tobie, biada!
Żądasz spoczynku: Bóg twój jeszcze czuwa,
Każe mu słuchać jak w cichej ustroni,
Po utracie przyjaciela
Słowik melodyjne tony
Na powietrze roni;
[178]
Jak westchnął pieniem jego gaj zbudzony.
Wieszcz słucha i żal podziela,
Lecz w cierpieniach klnie Boga lutni — klnie mordercę
Co mu dał ów instrument zgubny — czułe serce,
J głosem powtarza tkliwym:
Nieszczęśliwym! nieszczęśliwym!.