[166]OSTATNI CZŁOWIEK
(z Angielskiego)
Campbella.
I.
Świata utwory pokryją ciemności,
Samo słońce skona,
Nim ma istota zniszczona
Wejdzie do nieśmiertelności.
Miałem sen wielki, ponury,
Dał on mi moc — mój duch dzielny
Szedł po czasu oceanie;
Drzący widziałem bliski skon natury
[167]
I jak ostatni śmiertelny
Patrzał na to jéj konanie.
II.
Słońca promienie ściemniały,
Ziemia posiwiała z wieku,
Kości narodów leżały
Przy tym ostatnim człowieku:
Jedne poległe w bojach — w martwej dłoni
Miały szczątki krwawej broni;
Drugie głód i mór wycięły.
Cichość wzniosła tron nad miasty niemémi,
Okręta same płynęły
Do bezludnej ziemi.
[168]III.
Jak ów Prorok stał wspaniały,
A na słowa pełne mocy
Liście w puszczy opadały,
Jakby je tknął wiatr północy.
Tak ów człek dumny rzekł: „Słońce!
Obu nas kres niedaleki,
I tobie umrzeć kazano....
Widziałoś tysiączne wieki,
Potoków ludzi tysiące,
Które już płynąć przestaną.
IV.
Coż! choć pod twemi przewody,
Wzrosły potęgi człowieka pomniki,
[169]
Kunszta, któremi ziemię, ogień, wody,
Miał w mocy jakby nędzne niewolniki:
Jednakże twego nie żałuję skonu
Ty! dumny Królu dziś złożony s tronu;
Bo te wszystkie dzieła chwały,
Którym byt twoja nadała opieka
Jednéj burzy nie zdołały
Przytłumić w sercu człowieka.
V.
Jdź — zasłona zapomnienia
Niech padnie na teatr bycia,
Nie wskrzeszaj blaskiem promienia
Tragiedyi życia.
Nie wznawiaj błyskotek próżnych
Ni męczarni różnych
[170]
Śmiertelników rodu:
Nie budź brzemion chorób, głodu,
Niech ludzi oręż nie wycina krwawy,
Jako kosa trawy.
VI.
Jakeś nędzne! — przy upadku
Słabe promienie rozwlekasz:
Tylu skonań świadku
Mego widzieć nie doczekasz.
Obrazem mego cierpienia,
I ostatniego serca uderzenia,
Twe oko się nie nasyci;
W grobie natury złożę moje kości,
Wspaniałość Ciemności
Moje duszę schwyci.
[171]XII.VII.
Ta dusza w swobodnym locie
Powróci do Ojca łona,
Kiedy ty w wiecznej polegniesz ciemnocie,
Ona będzie niezmieniona;
Tak! żyć będzie — zajaśnieje
Światłością większą od twoich promieni,
Ten w nią siłę wleje,
Który wyrwał więźniów s cieni,
Ten który groby zwyciężył,
I śmierci kajdany stężył.
VIII.
Jdź słońce — Ja z wyższej woli
Na łonie zniszczonej matki,
[172]
Wychylę do dna ostatki,
Rodu mojego niedoli.
Jdź — powiedz Nocy co ma władnąć sama,
Jak ostatni szczep Adama
Zawołał w śmiertelnym progu;
Straszne Ciemności! wyzwę waszę dzielność,
Zgaście moję nieśmiertelność,
Lub zachwiejcie wiarę w Bogu.